, Alice Clayton Nie dajesz mi spać. Tom 1 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obró-ciłam się w stronę drzwi.Stała w nich Ash-ley. Caroline, pan Brown już jest. Wspaniale.Zaraz będę. Wstałami wygładziłam spódnicę.Przyłożyłam dłoniedo policzków, mając nadzieję, że nie jestemzbytnio zarumieniona. Jest przystojny!  szepnęła, kiedyszłyśmy korytarzem. O, naprawdę? Chyba mam dobrydzień. Roześmiałam się i weszłamdo recepcji.Zdecydowanie był przystojny i nie pow-inno mnie to dziwić.Przecież to mój byłychłopak.*** Nieprawdopodobne!  ekscytowała sięJillian w czasie lunchu. Biorąc pod uwagę, że obecnie moim ży-ciem rządzi zbieg dziwnych przypadków,to nie ma w tym nic osobliwego. Ułamałamkawałek pity i zaczęłam jeść. 278/748 Daj spokój! Co za przypadek?  za-stanawiała się, nalewając do kieliszkówpellegrino. To żaden przypadek.Ten człowiek nicnie pozostawia przypadkowi.Doskonalewiedział, co robi, gdy w zeszłym miesiącu za-gadnął cię na imprezie charytatywnej. Nie. Była zaskoczona. Tak.Powiedział mi to.Widział mnie i jakdowiedział się, że pracuję dla ciebie, bach,szuka projektanta wnętrz. Przypomniałomi się, że wszystko organizował dokładnietak, jak tego chciał.Chociaż nie, prawiewszystko. Nie martw się.Przejmie go inny projek-tant.Mogę nawet sama się nim zająć.Niemusisz z nim współpracować  stwierdziła,głaszcząc moją dłoń. Absolutnie nie! Już mu powiedziałam,że się nim zajmę.Zdecydowanie mam zamiarto zrobić. Splotłam ręce przed sobą. Jesteś pewna? 279/748 Tak.To nie problem.Nasze rozstanie niebyło dramatyczne.Właściwie to, patrzącna inne zerwania, przebiegło łagodnie.Niechciał się pogodzić z tym, że odchodzę, alew końcu to zrozumiał.Nie sądził, że odważęsię na ten krok i bardzo był tym za-skoczony. Bawiłam się serwetką.Spotykałam się z Jamesem przez prawiecały ostatni rok na Berkeley.Studiował pra-wo, powoli przecierając sobie drogę do świet-lanej przyszłości.Jezuniu, był cudowny dobrze zbudowany, przystojny i czarujący.Poznaliśmy się w bibliotece i kilka razywybraliśmy się na kawę, a w końcu zaprzy-jazniliśmy się.Seks? Nieziemski.Był moim pierwszym poważnym chło-pakiem i wiedziałam, że w końcu będziechciał się ze mną ożenić.Miał bardzokonkretny pomysł na życie, który uwzględni-ał mnie jako jego żonę.Odznaczał się wszys-tkimi cechami, których oczekiwałam 280/748od przyszłego męża.Zaręczyny byłynieuniknione.Ale zaczęłam zauważaćniepokojące sygnały  najpierw drobnostki,które z czasem utworzyły pełny obraz jegoosoby.Na kolacje chodziliśmy tam, gdzie onchciał.Nigdy nie mogłam wybrać miejsca.Słyszałam, jak mówił komuś, że nie przy-puszcza, żeby moja dekoratorska fanaberiatrwała długo, ale to dobrze mieć żonę, którapięknie urządzi dom.Seks nadal był wspani-ały, ale on coraz bardziej mnie irytowałi przestałam zgadzać się na wszystko.Kiedy zrozumiałam, że to nie jest to, czegochcę, sytuacja zrobiła się dość napięta.Całyczas się kłóciliśmy.Gdy postanowiłam za-kończyć związek, on próbował udowodnićmi, że podejmuję złą decyzję.Swojezrobiłam, a on w końcu pogodził się z tym,że odeszłam.Zrozumiał, że to nie był jedenz damskich fochów, jak to określał.Od tamtej pory nie mieliśmy kontaktu, aleprzez długi czas był ważną częścią mojego 281/748życia i ceniłam to, co nas łączyło.Byłam wdz-ięczna za to, czego się nauczyłam o sobie.Nie udało się nam stworzyć dobrej pary,ale to nie znaczyło, że nie mogliśmy współ-pracować, prawda? Jesteś pewna? Chcesz z nim pracować? spytała po raz kolejny Jillian, ale czułam,że w końcu odpuści.Zastanowiłam się nad tym ponownie, przy-pominając sobie nasze dzisiejsze spotkaniew biurze.Jasnoblond włosy, przeszywającespojrzenie i uwodzicielski uśmiech.Poczułam przypływ nostalgii i uśmiechnęłamsię promiennie, gdy podszedł do mnie. Cześć, nieznajoma  przywitał się, poda-jąc mi dłoń. James!  Szybko opanowałam za-skoczenie. Zwietnie wyglądasz. Uś-ciskaliśmy się, a Ashely prawie opadłaszczęka. Tak, jestem pewna  odpowiedziałamszefowej. Dobrze mi to zrobi.Takie 282/748doświadczenie rozwojowe.Poza tym, niechcę rezygnować z prowizji.Zobaczymy,co się stanie dziś wieczorem.Jillian aż podniosła wzrok znad menu. Dziś wieczorem? Nie powiedziałam ci? Idziemy na drinka,żeby pogadać.***Stałam przed lustrem, układałam włosyi sprawdzałam, czy na zębach nie odbiłami się szminka.Dzień pracy zleciał szybkoi teraz byłam już w domu, żeby przygotowaćsię na wieczorne wyjście.Umówiliśmy sięna drinka, bardzo na luzie, ale byłam otwartana ewentualną wspólną kolację.Obcisłedżinsy, czarny golf i krótka szara skórzanakurtka stanowiły maksimum ekstrawagancjina dziś.Rozmowa z Jamesem w biurze przebiegłasympatycznie.Dlatego gdy zaproponowałspotkanie, żeby nadrobić zaległości w tym,co u nas słychać, zgodziłam się bez wahania. 283/748Byłam ciekawa, co się z nim działo, a przyokazji chciałam się upewnić, że damy radęze sobą pracować.Kiedyś odgrywał ważnąrolę w moim życiu, a perspektywa współ-pracy z kimś, kto był mi tak bliski, podobałami się.Dla mnie było to takie dojrzałe.Domknięcie? Nie wiem, jak to nazwać, alewydawało mi się to zupełnie naturalne.Miał przyjechać po mnie o siódmej.Zdecy-dowałam, że poczekam na niego przedblokiem, bo znalezienie miejsca do parkow-ania w tej okolicy było praktycznie niemożli-we.Według zegarka powinnam się zbieraćdo wyjścia, więc pogłaskałam na pożegnanieClive a, który był bardzo grzeczny od incy-dentu z sikaniem, i wyszłam na korytarz.I to prosto na Simona, który stał przedmoimi drzwiami. Dobra, oficjalnie stwierdzam, że jesteśnatrętny! Nie mam więcej chleba z cukinii,proszę pana.Zakładam, że nie zjadłeś ostat-niego kawałka naraz, bo nie mam nic dla 284/748ciebie  ostrzegłam go, wbijając mu jed-nocześnie palec wskazujący w klatkę, żeby sięprzesunął z przejścia. Wiem, wiem.Przyszedłem tu w innejsprawie. Zaśmiał się i machnął rękąw geście poddania się. Zejdziesz ze mną?  spytałam, pokazującw stronę schodów. Też wychodzę.Idę wypożyczyć film wyjaśnił, gdy schodziliśmy. Ludzie nadal wypożyczają filmy? zażartowałam. Tak, ciągle to robią.Za karę będzieszmusiała obejrzeć to, co wybiorę odpowiedział. Dzisiaj? Tak, czemu nie? Szedłem do ciebie, żebyzapytać, czy masz ochotę zrobić coś razem.Chcę się odwdzięczyć za kolację i chętnieobejrzę coś upiornego. Zaintonowałmuzykę ze Strefy mroku. 285/748Rozśmieszył mnie, robiąc zeza i formującdłonie w szpony. Ostatnim razem, kiedy zaproponowanomi wypożyczenie filmu, okazało się,że to kryptonim akcji  pomigdalmy sięna kanapie.Czy mogę ci zaufać? Zapomniałaś, że zawarliśmy pokój? Niechcę go niszczyć.To jak? Film wieczorem? Chciałabym, ale na dziś mam już plany.Jutro?  Byliśmy już na dole i szliśmydo wyjścia. Może być jutro [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl