, Zywe kamienie BERENT 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.122 Jak gdyby oczyma olSnionymi s³oñcem wydar³ bogom ich tajemnicê najwiêksz¹.A w tym jasnowidzeniu ogarnia go i to ostatnie uczucie szczêScia: wdziêcznoSæ przelewaj¹casiê modlitw¹ przez wszystkie wrêby.Wiêc warg zmys³owych szeptaniem sk³ada bogu i cz³ecze dziêkczynienie - za ¿ycie, za sza-leñstwa ludziom nawet podarowane, za Smieræ i tak rych³y z niej powrót nowym cia³emi radoSniejsz¹ dusz¹: za ziemi odm³adzanie wieczne.Pije Bakcha upojenia bez kru¿: bógprzez ¿y³y jego przep³ywa, serce samo w taniec wzywa - Dionizos!Jak gdyby widzia³ bluszczowego tyrsu jego rozmach na przodowanie:Za najad pl¹sem i w bachantek sza³!.I tego ber³a szaleñstwa wzniesienie siê nagle b³yskawicowe:Nie zdrabnian, nie ni¿on i nie Smiertelnyniech mi bêdzie ton!CzeSæ mu zaS oddaje nie tylko taniec z pogrzebów pochodni¹, która u tego boga o³tarzy ozna-cza odrodzenie.Najwiêkszy Sród bogów samych mi³oSnik gêdxby kocha siê, wiadomo, w s³onecznych ukoje-niach fletni.Lubuj¹ siê w nich i panie tej Swi¹tnicy bia³ej nad strumienia wod¹: nimfy, któreu pogan niegdyS i Muzami by³y.Wiêc by bogu i im mo¿e wygodziæ, przysiad³ by³o Pan na g³azie, podwin¹³ rac pod kolanodrugie, od¹³ gêbê przy fletni, wytrzeszczy³ Slepia w zapamiêta³oSci grania i dmie.Z nawilg³ych, rechotliwie przelewnych tonów fletni tchnie ros i rzeSkoSci na po³y jeszczerozmarzony wiew - porankowy zew: Switanie!I nowych Switów zjaw¹ wywo³uje przed oczy tê nimfê a Muzê najm³odsz¹: ch³opiê prawie,o ruchach jeszcze ca³kiem niegiêtkich.Dwie dziewanny, za pochodnie dwie, prê¿y oto w ra-mionach, wytrz¹sa z nich rosy jak tony z³otych dzwonów id¹cego ranka.I dodzwaniaj¹c ocho-tê poz³ocistych kêdziorów wstrz¹sem na wyskokach, wywabia z roS cykady ockniêto, byw wirze ich skrzyde³ z p³omieni pêdziæ przed sob¹ gnuSne opary Switania, ponosiæ siê za nimigwiazd¹ tañcz¹c¹ - pod ten fletniowy krzyk radosnosci m³odej:Evoe-Bacche!.Bezs³owna ju¿ teraz mowa muzyki dosnuwa³a goliardowi rojenia s³oneczne: gêSle ryba³towegra³y mu w piersiach pos³owie strunne - na przymierze z wszechradoSci¹ ¿ycia.I rzexwi³y mu skronie.D³ugo trwa³o, zanim siê spostrzeg³, ¿e t¹ zwiewn¹ pieszczot¹ darzy go och³oda d³oni jako-wychS, które mu kaptur z g³owy Sci¹gnê³y i muskaj¹ czo³o. Wypogodzi³a siê wreszcie ta fra-sobliwa g³owa?  Nie do ciebie wcale! «Ale przeze mnie! - upiera siê dziewczyna.I przytwierdza mu to na ustach warg¹ miêciutk¹. ¯e z mniszej kapucy wychyla³a siê czasem ta g³owa na uradowanie siê ¿yciu - to przeze mnietylko! I przez mój taniec skuteczny.Za kapturem zwleka zeñ i szatê klerka.A wy³uskawszy go tak sobie z tej skorupy powagi,g³aszcze rada, ¿e jest teraz taki zwiêz³y cia³em, taki utoczony pod ramieniem, które go ogar-nia.Wywin¹³ siê z tego objêcia i rzuci³ siê opodal gdzieS, miêdzy wrzosy, by raczej w skwar-nych woniach siê tarzaæ, w s³oñcu p³awiæ i swarzyæ siê Smiechem z mySlami swymi.Ona spogl¹da na te jego zadowolenia przy niej samotne z g³êbokim politowaniem kobiety.Wreszcie doskoczy doñ i ogarn¹wszy d³oñmi tê g³owê oporn¹, szepcze mu w usta nieomal:123  ChoæbyS siê wypar³ tego, ¿akiæ przypomn¹, coS o mnie Spiewa³:  Nympha non est formaetantae! Zapamiêta³am przecie! wziê³am, kobieta, w upór rojeñ, w krew ¿y³ moich!.¯e paniDiana nie wszystkie wytêpi³a z zazdroSci, tym siê, g³upi, uciesz nade wszystko!A i przytakiwania temu s³yszeæ siê da³y niespodzianie.Stado go³êbi, spad³e z nadklasztornychwy¿y, chodzi tu sobie korowodem - a gwarzy, grucha, potakuje wci¹¿. Ptaki Afrodyty! - us³yszy nad sob¹.Wyjrza³ ku niej zezem.Nurza siê oto stopami w rojnym puchu go³êbich skrzyde³.A te jej rêce opalone na br¹z, z pal-cami, by jaszczurki, Slizgaj¹ siê po bieli obna¿onego cia³a niczym tamte gadziny po kolumnmarmurze: przesuwa je sobie spod piersi na biodra i uda, powiadaj¹c swym g³osem g³êbokim: Natar³am siê dla ciê miêt¹ i tymianem. Jemu i bez tego drga³y ju¿ nozdrza.Lecz gdy siêzerwa³ do niej, odwia³a wstecz - jak tamte.Lub mo¿e tak mu siê tylko wyda³o w tej rozchwieib³ysków i migotañ po³udniowej pory [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl