, Zajdel Janusz A Wyjscie z cienia 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doszło dostarć z zamieszkałymi na tym terenie potomkami obywateli dawnego Bwamburu,kwestionującymi przebieg linii granicznej pomiędzy Nową Gwambą a WielkimBwamburu, który zamierzają reaktywować. No i proszę!  powiedział Stawczak, wyłączając telewizor. Wszystkonam pięknie wraca do normy.Możemy spokojnie grać w brydża. Może.trzeba zawrócić Proksów?  zażartował Milt. Nie wrócą.Musieli mieć ważne powody do odlotu.Chyba ich po prostuodwołano  powiedział Prottor. Myślisz, że z powodu kompromitacji z zaćmieniem?  Warnel wachlowałsię kartami. Czy może.z powodu powszechnej narkomanii? Wszystko się na to składa, ale najważniejszego powodu nie poznamy nigdy powiedział Stawczak.Spojrzeli na niego pytająco. Powód tkwi w tym, według mnie, że za dużo o nich wiedzieliśmy.Pomimoich usilnych starań, abyśmy nie zdobyli żadnych informacji, widocznie jednakbyliśmy zbyt bliscy odkrycia ich tajemnicy.Nie mogli do tego dopuścić.Widocz-nie byłoby to dla nich niebezpieczne.Nie kryli przecież własnej potęgi, leczzapewne chcieli ukryć swe słabości! Przecież niczego takiego o nich nie wiemy. Gdybyśmy to wiedzieli, byłoby już dla nich za pózno, a pamiętać należy,91 że całą tę hecę oparli na bluffie, sugestii i znajomości naszej psychiki.Odkryciecałej prawdy musiałoby widocznie zrujnować ich taktykę, pozbawić tych atutów,dzięki którym wygrywali od kilkudziesięciu lat.Stawiam na to, że klucz tkwi wewnętrzu kapsu! Czyli.w wyglądzie i budowie Proksa? No, w pewnym sensie.tak  zgodził się Stawczak. To są oczywiściemoje hipotezy.Ale przypomnijcie sobie, jak skwapliwie zbierali padłe podczaszaćmienia kapsy.Może nie doliczyli się wszystkich? Może któryś wpadł do morzaalbo stoczył się do górskiego jeziora? A oni pomyśleli, że dostał się w ludzkie ręcei.to ich przeraziło. Chciałbym dostać taki kaps w swoje ręce!  rozmarzył się Warnel. Masz nadzieję, że znalazłbyś w nim swoją Wielką Mrówkę?  roześmiałsię Prottor. Mrówkę jak mrówkę. Stawczak zawiesił głos i poczekał, by zwrócilina niego zaciekawione spojrzenia. A może całe mrowisko? Całe, hierarchicz-nie uwarstwione, miniaturowe społeczeństwo, z podziałem funkcji i stanowisk,z królem, mędrcami, robotnikami? Może to  społeczeństwo-istota , z tak silnymipowiązaniami wewnętrznymi, że żadna z jej składowych nie jest w stanie istniećautonomicznie? Mrowisko, które nauczyło się poruszać, zbiorowa jednostka, któ-ra o samej sobie mówi nie  ja , lecz  my , jednocząca się z innymi podobnymiw jakimś nadrzędnym  społeczeństwie mrowisk.Mrowie maleńkich istotek,udające jednego dużego Proksa! Istotek zbyt małych, by ktokolwiek z nas pozwo-lił im terroryzować się przez dziesiątki lat! Umiemy odczuwać respekt wobec istotmądrzejszych od nas, ale większych lub co najmniej równych nam rozmiarami lecz przecież nie wobec jakichś tam mrówek! Choćby nie wiem jak inteligent-nych.Nasza ludzka duma i honor nigdy by nam na to nie pozwoliły!Wszyscy patrzyli przez chwilą w osłupieniu na Roberta Stawczaka, potemwybuchnęli śmiechem.A potem przestali się nagle śmiać i jakby ciemna zasłonaspadla im z mózgów.To, co powiedział Robert, nie było takie głupie.Warszawa, pazdziernik 1978 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl