, Yeskov K J Ostatni Wladca Pierscienia (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Troll jest do tej chwiliświęcie przekonany, że wyciągnął go z obozu rodzimy mordorski wywiad, ale,jak mi się wydaje, biedak został po prostu wykiwany.Zwita królowej Arwenyma powody przypuszczać, że do wszystkich tych ucieczek konstruktorów z min-dolluińskiej katorgi przyłożył ręce nie kto inny, jak Jego Królewska Mość Eles-sar Kamień Elfów, któremu marzy się posiadanie wielu bojowych technologii.Według danych Arweny, król utworzył w tym celu specjalną supertajną służbę,szkielet której opiera się na martwiakach, wojownikach przywróconych do życiaza pośrednictwem Zaklęcia Cienia.O tych stworach wiadomo niewiele, a z tegoniewiele przede wszystkim to, że wszyscy noszą imiona wzięte od drapieżników.Jak sądzi wielce czcigodny klofoel Pokoju, dlaczego troll, komponując z mar-szu swoją naiwną legendę, w której z boku niejako wystąpił  agent mordorskiegowywiadu , nazwał go  Szakal ? Po prostu dlatego, że wszyscy  mordorscy wy-wiadowcy , z którymi miał do czynienia w Dol Guldur, nosili  zwierzęce imio-na! Tak więc, nie mam wątpliwości, że Dol Guldur kontrolowana jest przez StrażAragorna, i  smok był wysłany tu właśnie przez nią.A z tej okoliczności należywyprowadzić takie oto pytanie do wielce czcigodnego klofoela Pokoju: O czym,ciekawa jestem, ponad dwie godziny rozmawiał w cztery oczy z Aragornem pamiętacie, wtedy, podczas jego styczniowej wizyty w Karas Galadon?KLOFOEL POKOJU: Przepraszam, ale rozmawiając z nim wykonywałemwolę Jasnych Władców!WAADCZYNI: Widzisz, Władco, jakie ciekawe rzeczy się odkrywają, kiedyinformacja dociera nie z jednego, ale z dwóch niezależnych i, powiedzmy to sobieszczerze, niespecjalnie przyjaznych sobie zródeł?WAADCA: Tak, tak, co racja to racja! Tylko ja, szczerze mówiąc, trochę sięjuż zgubiłem.Przecież to, że klofoel Pokoju jest związany z tymi.martwia-kami.to przecież żart, prawda?WAADCZYNI: Ja również chciałabym, żeby to było tylko kiepskim żartem.Tak więc, naszym pierwszym zadaniem jest zniszczyć Dol Guldur, przy tym do-konać tego natychmiast, póki się nie opamiętali.KLOFOEL MOCY: O Jasna Władczyni, wypalę do cna to gniazdo żmij!WAADCZYNI: Jak mi się wydaje,  wypalaliście je już do spółki z Władcą,nie dalej jak trzy miesiące temu.Nie, nie.Mam co do was inne plany  znacz-nie poważniejsze.Dol Guldur tym razem zajmę się sama: należy raz na zawsze326 zburzyć jego mury  wtedy może coś z tego wyjdzie.Prócz tego, bardzo bymchciała dostać żywego któregoś z tych Aragornowych  zwierzątek.Ilu ludziobsadza tę dekoracyjną twierdzę, klofoelu Pokoju?KLOFOEL POKOJU: Kilkudziesięciu, o Jasna Władczyni, mogę to sprecy-zować.WAADCZYNI: Nie trzeba.Proszę przekazać pod moje dowództwo tysiącwojowników, klofoelu Mocy: występuję natychmiast.A wy wszyscy.KlofoelPokoju i Zwiata niech kontynuują swoje śledztwo w poprzednim trybie  wi-dzę, że ich wspólne działanie przynosi znakomite rezultaty, tak trzymać! Tancerkii klofoela Gwiazd kontynuują poszukiwania zrzuconego na Karas Galadon ma-gicznego przedmiotu, ale tylko razem ze Strażnikami, bo jeszcze kogoś skusi, byzająć się badaniem jego magicznych właściwości w pojedynkę.A ty, klofo-elu Mocy, zostajesz w Karas Galadon jako mój zastępca i pilnujesz ich wszyst-kich: przecież to dzieci, naprawdę dzieci i jeszcze wzniecą pożar, kiedy mamy niema w domu.Klofoel Pokoju na przykład nie powinien bawić się w żołnierzy-ki ze swymi ulubionymi pogranicznikami, klofoela Gwiazd nie musi wdzięczyćsię przed moim Zwierciadłem, klofoela Zwiata.Jednym słowem  rozumieszmnie, klofoelu Mocy?KLOFOEL MOCY: Jak nie mam rozumieć, o Jasna Pani! Ja ich, tych intry-gantów, widzę na wylot!WAADCA: A co ze mną, Władczyni?WAADCZYNI: A ty Władco, jak zwykle masz reprezentować sobą Najwyż-szą Władzę Lorien: pokazywać się narodowi, podpisywać rozporządzenia, i całąresztę. 63Mroczna Puszcza,na południe od twierdzy Dol Guldur31 lipca 3019 rokuNie zanosiło się, by deszcz miał się kiedyś skończyć.Oto już trzeci dzieńw powietrzu wisiała zimna, absolutnie jesienna mżawka; kiedy w chmurachgrzmiało, wydawało się, że ze zwisającego niemal do ziemi materaca ktoś le-niwie wytrzepuje wodny pył.Strumyk, do którego podeszła prowadzona przezGrizzly ego kolumna, stał się wielką rzeką, turlającą po płyciznach niewielkie ka-mienie.Póki szóstka żołnierzy męczyła się z uruchomieniem przeprawy linowej,bo tylko tak można było przeprawić rannych, pozostali zamarli na brzegu, i lo-dowate strumyki spływające po utrudzonych twarzach i zmieniające przepoconemundury w lodowate kompresy, wolno, ale nieubłaganie rozmywały ten istniejącyjeszcze, niewielki zapas bojowego ducha.Koszmarnie się nałożyło  ucieczka,brak ruchu i dreszcze.Grizzly patrzył na poziomą strunę, pod którą bezwładnie wisiał na dwóchuprzężach, piersiowej i biodrowej, pierwszy z grona ciężko rannych; patrzył narozlewisko, gdzie, spieniając kawowego koloru wodę, walczyli z nurtem przepra-wiający się jezdzcy.Na jego skamieniałym obliczu rysowały się mięśnie.Tak wy-szło  jak brak szczęścia to brak szczęścia.Nie liczył, że straci niemal godzinę naforsowanie tej  przepluwanki , a elfy i tak depczą im po piętach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl