,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poszła, ale co z tego, wróci po południu, weźmie szpilkę do ręki i trafi na ten węgiel, wywęszyła coś.Pani Davis stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo!Marietta zaczynała mieć dosyć pani Davis.Widziała przed sobą, i nawet miała w ręku, swoją największą szansę życiową i nie zamierzała rezygnować z niej przez głupią, starą wiedźmę.Nikt inny niczym jej nie groził, tylko ona jedna.Pani Davis należało się pozbyć.Myśl błysnęła, utrwaliła się i przerodziła w decyzję w ciągu pięciu minut.Odrobinę równowagi odzyskała dopiero w swoim pokoju.Głupstwo zrobiła, nie należało tych kłębków zamieniać, niepotrzebnie zostawiła węgiel.Przyśpieszyła tym samym ewentualną reakcję przeciwniczki, a powinna ją właśnie opóźnić.No trudno, przepadło, naprawi to może jeszcze dzisiaj, ale w takim bezustannym napięciu żyć się nie da.Pani Davis trzeba się pozbyć definitywnie.Doskonale zdawała sobie sprawę, że wszelkie podstępne machinacje zarządczyni skierowane są nie przeciwko niej, tylko przeciwko Arabelli, to Arabellę pani Davis chciała wykończyć.Możliwe, że posądzała pokojówkę o wspólnictwo z panią, ale to już nie miało znaczenia, kompromitując Arabellę zarazem odbierała Marietcie łup.W dodatku teraz nie było pewne, czy pani Davis widziała kłębek, czy nie, nie było pewne, co podejrzewa i jakie oskarżenie wymyśli.Marietta musiała ją po prostu usunąć i nie drgnął w niej nawet cień sumienia.Mętnie pomyślała tylko, że wszyscy się ucieszą.Sposób usunięcia nie przysporzył jej trosk.Jasne, że nie mogła dziabać jej nożem ani też strzelać do niej z broni po pułkowniku, powieszenie również nie wchodziło w rachubę.Znała jednakże metodę, którą już raz przy jej pomocy zastosowano, pozbywając się niepożądanego młodocianego spadkobiercy, którego Marietcie wcale nie było żal, występował bowiem w postaci obrzydliwego, okrutnego, nieznośnego chłopaka, znienawidzonego przez całe otoczenie.Podobnie jak pani Davis.Chłopakowi podsunięto wino, pani Davis upić się nie da, ale istnieją inne środki.Codziennie wieczorem pani Davis własnoręcznie parzyła sobie ziółka na trawienie i wypijała je przed snem.Wychowana na wsi Marietta znała także inne ziółka, takie, po których pani Davis mogła się nigdy nie obudzić, ale musiałaby je kupić od jakiejś znachorki, bo na własnoręczne zbieranie i suszenie brakowało jej czasu.Kupować nie chciała.Wiedziała za to, że Arabella posiada jeszcze zapas opium, przywieziony z Indii, a opium jej też pasowało.Mocny sen pani Davis stanowił podstawę planu.Zarządczyni zamykała swój pokój na klucz zarówno w dzień, jak i w nocy, to jednak, jak już zostało powiedziane, dla Marietty nie stanowiło przeszkody.Umiała nawet wypchnąć klucz tkwiący w zamku.Na podłodze w pokoju pani Davis leżał miękki dywan, upadający klucz nie robił żadnego hałasu.Odrobina opium w ziółkach, odrobina pomocy później i pani Davis łagodnie przeniesie się na lepszy świat, gdzie nikomu już nie zdoła zaszkodzić.Zwlekać nie miało sensu.W każdej chwili afera mogła wybuchnąć, mimo ponownej zamiany kłębków.Arabella i George bawili w sąsiedztwie.Marietta znikła z horyzontu, pozostawiając pani Davis wolne pole do działania.Wybrała na to chwilę, kiedy ziółka zostały już zaparzone i czekały w jej pokoju.Swój dodatek nasenny miała przygotowany, nie poskąpiła pani Davis specyfiku.Po trzydziestu sekundach opuściła pomieszczenie i zastanowiła się.Co odgadną.? Przy młodocianym spodkobiercy był wielki szum, wymyślono, że umarł z przepicia, czternastoletni chłopiec nie pożałował sobie wina, dla młodego organizmu stanowiło to nadmiar nie do przyjęcia.Taka zapadła diagnoza.W wypadku pani Davis młody organizm odpadał, czego też mogła sobie nie pożałować.? Opium! Miała kłopoty z zasypianiem, zwiększała dawkę, od śmierci pułkownika opium Arabelli zaczęło znikać.Marietta wyprana była dokładnie z moralności, etyki i sumienia, nie zaś z rozumu.Już wiedziała, jak to załatwi.Wypłoszyła panią Davis z apartamentów Arabelli, gdzie sama musiała czekać na swoją panią, i na widok jej zaciętej twarzy złożyła sobie gratulacje.Diabli wiedzą co pani Davis znalazła, ale najwidoczniej podjęła jakąś decyzję.Zdążyła zatem w ostatniej chwili.Jako zbrodniarka, Marietta zadziałała wyjątkowo racjonalnie.Obsłużyła wracającą z wizyty Arabellę dość niemrawo, ziewając, ułożyła ją do snu, wymknęła się i zakradła do pokoju pani Davis.Poobserwowała chwilę jej głęboki sen, po czym zręcznie posłużyła się poduszką.Pani Davis stawiła jakby lekki opór, ale widać było, że trzeba jej pomóc, bo we własnym zakresie sprawy właściwie nie załatwi.Następnie drobny zapas opium Marietta ukryła w szufladzie, sprawdziła, czy stan przeciwniczki nie sprawi jakichś głupich niespodzianek, i wyszła, nie pozostawiając po sobie najmniejszych śladów.W zasadzie żadnych zbrodniczych skłonności Marietta w sobie nie miała, delikatne usunięcie pani Davis w ogóle nie kojarzyło się jej z morderstwem.Morderstwo to był nóż, sztylet wbity w serce, poderżnięte gardło, głowa rozbita siekierą, ale nie taki drobiazg.Kropelki w ziółkach, cóż to jest, a poduszkę na czyjejś twarzy można potrzymać dla żartu, gdzie tu morderstwo.?A Wielki Diament lśnił kuszącym blaskiem.***Panią Davis znaleziono komisyjnie.Służąca, która przyszła uporządkować kominek, nie mogła dostać się do zamkniętego pokoju, a pukanie nie dawało rezultatu.Kolejne szczeble drabiny służbowej doprowadziły do kamerdynera, który nie zalecił wyważenia drzwi, tylko zaproponował wejście przez okno.Pani Davis miała je zawsze otwarte, ponieważ lubiła świeże powietrze.Do drugiego piętra żadna drabina wprawdzie nie sięgała, ale istniały okna strychu.Na linie z małego okienka opuścił się zręcznie młody lokajczyk, zachwycony rozrywką.Cała zgromadzona pod domem służba zgodnie stwierdziła, że po raz pierwszy pani Davis dostarczyła wszystkim jakiejś przyjemności.Akrobatycznych ćwiczeń nie oglądała tylko Arabella, która jeszcze spała, uczestniczył w nich za to zdumiony i zaniepokojony George, który o wczesnym poranku uprawiał przejażdżki pod oknami ukochanej.Nie mógł już doczekać się chwili, w której zyska prawa do przebywania przy Arabelli przez całą dobę na okrągło [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|