, Vinge Joan D Krolowa Zimy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewni ludzie skłaniają się trochę za bardzo do “obijaczy".Ulży mi, gdy odetchnę świeżym powietrzem, choćby od tego zsiniały mi płuca.- Uspokoił ją uśmiechem, gdy się odwróciła.- Nie przejmuję się nimi, pani komendant.Wiem, że wykonuję mą pracę.wiem też, kto wykorzystuje osobistą niekompetencję jako wymówkę, by pani wypadała źle.- Oburzenie ściągnęło mu twarz.- Muszę jednak przyznać, że towarzystwo podwładnych.nuży każdego.Uśmiechnęła się słabo.- Zasługujecie na odpoczynek, BZ, bogowie zaświadczą; choć ściganie złodziei w tundrze jest tylko marnowaniem waszego czasu.- Pochyliła się nad biurkiem ostrożnie, starając się nie przewrócić żadnego stosu.- Chciałabym nie musieć wysyłać was, byście nadzorowali bezpieczeństwo portu gwiezdnego, bo, u licha, nie wiem, jak bez waszej pomocy zdołam tu sobie radzić.- Spuściła oczy, wstydząc się trochę, że to przyznaje; nie mogła jednak nie wyrazić swej wdzięczności za jego niezłomną lojalność.Roześmiał się, kręcąc głową.- Nie potrzebuje pani nikogo, pani komendant.Nie mogą pani tknąć, póki się pani nie załamuje.Och, ale się zatamuję.i oni dotykają, codziennie.Potrzebowałam tych słów otuchy, jak życie potrzebuje słońca.Nigdy by jednak tego nie zrozumiał.Dlaczego ona nie urodziła się z poczuciem najwyższej wartości własnej, która zdawała się być nieodłączna od każdego Kharemoughi? Bogowie, musi to być wspaniałe, nigdy nie musieć szukać u innych zapewnień, że czyni się słusznie! Nawet gdy awansowała go na inspektora, nigdy nie przyszło mu do głowy, że mogło za tym stać cokolwiek innego niż jego przydatność na stanowisko oficerskie.- Cóż, to i tak kwestia miesięcy.- Już za kilka miesięcy będzie po wszystkim, pani komendant.Nadejdzie Tysiąclecie! Już za kilka miesięcy nastąpi Zmiana i będziemy mogli porzucić tę bryłę błota, zapomnieć o niej do końca życia.- Staram się nie sięgać tak daleko w przyszłość.Jeden dzień naprzód, tak podchodzę do rzeczy.- Bezmyślnie przełożyła stosik kart z podaniami.Gundhalinu wstał, w jego oczach pojawiła się troska.- Pani komendant.jeśli potrzebuje pani kogoś, kto będzie wypełniał pani rozkazy podczas mej nieobecności, proszę wziąć KraiVieuxa.Otoczył się twardą skorupą, lecz myśli co najmniej połową mózgu.uważa też, że stara się pani pracować uczciwie.- Naprawdę? - spytała ze zdumieniem.KraiVieux był starym oficerem, jednym z ostatnich, u których by podejrzewała najmniejszą nawet skłonność do akceptowania jej.- Dzięki, BZ.To mi pomoże.- Uśmiechnęła się znowu, tylko z małym wysiłkiem.Kiwnął głową.- Cóż, chyba lepiej zacznę się pakować.Pani komendant.niech pani dba o siebie.- Wy też, BZ - odpowiedziała na jego salut, patrzyła, jak wychodzi z biura.Doznała nagłego, szarpiącego przeczucia, że już nigdy więcej go nie zobaczy.Przestań! Chcesz sprowadzić na niego pecha? Okrążając biurko, sięgnęła do kieszeni po paczkę iestów; niepewną ręką odpowiedziała na brzęczenie łączności wewnętrznej.25Arienrhod siedziała cierpliwie, z rękoma spoczywającymi na żyłkowanym marmurze szerokiego blatu, podczas gdy ostatni w tym dniu z procesji miejscowych i pozaziemskich gości przedstawiał swe prośby i plany.Z połowiczną uwagą słuchała jego niezdarnej mowy.Uznała, że jego rodzimym językiem jest umicki z Samathe, lecz nie pozwoliła mu na niego przejść.Znała umicki, w ciągu lat nauczyła się prawie stu języków i dialektów, lubiła jednak zmuszać pozaziemców do używania jej mowy, gdy przybywali na dwór o coś prosić.Kupiec klepał coś o kosztach frachtu i stopach zysku, stopniowo stając się niewidzialnym.Patrzyła przez niego na nie kończącą się procesję takich jak on - odmiennych, lecz jednakowych.Ilu? Zapragnęła nagle poznać ich liczbę.Dałoby to wymiar przeszłości, pojęcie absolutu.Z wiekiem wszystko zszarzało, stało się bure jak kurz od nieużywania, zamazane, ogłupiające i bezsensowne.Chciałaby choć raz spotkać nowego pozaziemca, który patrząc na nią, widziałby raczej kobietę niż władczynię, raczej barbarzyńcę niż doświadczonego męża stanu.-.czas w - no, sallak - przelocie.Oznacza to, że w żaden sposób nie mogę dużo zarobić na solach, dlatego też proponuję.- Poprawka, panie kupcze.- Pochyliła się nad biurkiem.- Czas przelotu z Tsiehpun jest w rzeczywistości o pięć miesięcy krótszy od waszych ocen, co dokładnie odpowiada cyklom koloidalnym naszych soli manganowych.Tak więc ich wywóz na Tsieh-pun jest interesem wyjątkowo korzystnym.Kupcowi opadła szczęka.Arienrhod uśmiechnęła się sardonicznie i wyjęła dyskietkę ze swego czytnika taśm [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl