, Vina Jackson 04 Osiemdziesišt Dni Bursztynowych 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obok sypialni znajdowała się prywatnałazienka z obłędną gotycką wanną, cała w metalowychszponach, skręconych kończynach, ale z nowoczesną kabinąprysznicową z lśniącego szkła i błyszczącego metalu.Miałam ze sobą tylko te ubrania, które zabrałam do Amsterdamu; wrzuciłam je do szafy przez zielone, przesuwnedrzwi.Gdybym planowała zostać tu dłużej, musiałabymsprowadzić część garderoby z Nowego Orleanu, a przy okazjikupić coś nowego w Londynie.Viggo wrócił po mnie kilka godzin pózniej ipoprowadził spiralnymi schodami w dół, do piwnicposiadłości.I oto pokazała się grota, basen ze szmaragdowąwodą, który dzielił na pół nisko sklepioną podziemną jaskinię,wyglądał jak oddech niewidzialnego bóstwa morza.Tutajtakże, na każdym brzegu basenu, stały dzieła sztuki, głównienowoczesne, duże, dziwaczne i nieprzyzwoite. Zachwycające  powiedziałam. Ale nawet ja nieumiem tańczyć na wodzie. Spójrz. Viggo wskazał daleki koniecpomieszczenia, gdzie woda spływała kaskadą ze wzgórzagustownie skonstruowanego z małych lśniących kamieni.Moja scena.Duży, prostokątny czarny kamień.Jakołtarz ofiarny.Kiedy zobaczyłam basen i scenę, wiedziałam, że tentaniec dla Vigga będzie uzdrawiającym balsamem, którego potrzebuję, żeby odzyskać równowagę.Woda obmyje mnie tujak w czasie chrztu, oczyści moje ciało z grzechów, znanych inieznanych.To będzie rytuał.Pogański.Będę kapłankąodprawiającą własną ceremonię.Zedrę kolejne warstwy,zrzucę skórę i szybko powrócę do dawnej Luby.Zatańczyłam tego samego wieczoru.To był taniecpełen falującej żądzy, bladości ciała i szokującego różu,osobiste ofiarowanie jak to, które dawno temu widział Chey.Byłam wyuzdana i pierwotna, bardziej niżkiedykolwiek wcześniej, i upewniłam się, że Viggo Franckbędzie mnie pragnął tak, jak jeszcze nigdy nie pragnął żadnejkobiety; żądny mojego ciała, mojej intymności, ale tym razemja przejmę władzę.Kiedy muzyka mnie pochłonęła, a jej rytmzawładnął moimi powolnymi, przemyślanymi ruchami,widziałam jego twarz, oczy zahipnotyzowane mojąobecnością i pragnieniem, żeby mną zawładnąć, dodać doswojej kolekcji.A ja tańczyłam i uśmiechałam się do siebie.To będzie moje nowe terytorium, podziemne królestwo syrenyVigga.Kiedy muzyka ucichła, oboje wstrzymaliśmy oddech,wpatrzeni w siebie, naelektryzowani. Mogłam zrobić tylko jedno: wybuchłam śmiechem iwskoczyłam nago do zimnej wody, żeby ugasić płomienie.Kiedy dopłynęłam na drugi brzeg i wyszłam z basenu,Viggo czekał na mnie z dużym białym ręcznikiem. Nawet syreny muszą się wytrzeć  powiedział zszerokim uśmiechem. Nie, nie muszą  odparłam. Mają lokajów,którzy zrobią to za nie. Nigdy wcześniej nikt nie nazwał mnie lokajem stwierdził Viggo, podszedł i owinął mnie puszystymręcznikiem, który pochłaniał wodę kapiącą mi z ramion ispływającą po skórze.Nie zaprotestowałam, więc zaczął mniewycierać, najpierw plecy, potem włosy, a potem, bezczelnie,tyłek. Ale chyba dobrze bym się bawił jako lokaj.Pózniej zjedliśmy razem w jego dużej, nowoczesnejkuchni.Jedzenie dostarczyła znana restauracja.Smakowałowybornie.Viggo był zabawny.Zasypywał mnie anegdotami izaskakującymi historyjkami ze świata rock n rolla.Nauczyłmnie wysysać ostrygi z muszli i degustować stare wina.Zafasadą rockowej bestii krył się dobry człowiek.Moje czułe struny poruszali tylko zli faceci, ale może to była dobrachwilowa odmiana.Z Viggiem mogłam się odprężyć i dotrzećw głąb siebie.Powiedział, że jest koneserem piękna i chce, żebymzostała.Miałabym najlepszy pokój, mogłabym pomagać muprzy codziennych żmudnych sprawach, którymi nie zajmowalisię menedżerowie i agenci.Miałam być osobistą asystentką,towarzyszką, muzą.Reszta zależała ode mnie.Jeśli zapragnęznów zatańczyć, będzie szczęśliwy, ale nie nakładał na mnieżadnych zobowiązań.Zostałam członkiem Holy Criminals.Wciągnął mnienawet na listę płac, niewątpliwie ze względu na ulgipodatkowe, co wywnioskowałam po rozpromienionymspojrzeniu księgowego, któremu zostałam przedstawiona,żeby dopełnić formalności.A nawet nie wymagał ode mnie,żebym tańczyła z nim na scenie.Dwa następne dni spędziłam w większości na basenie,naga, rozleniwiona, mokra i całkiem niewinna.Viggotowarzyszył mi w jaskini, zabawiał mnie rozmową i patrzył namnie z nieukrywaną zachłannością.Zasugerowałam, żeby dołączył do mnie w wodzie, na co się zgodził, dzięki czemubyłam świadkiem skomplikowanej operacji zdjęciaprzylegających jak druga skóra dżinsów  usiłował się z nichwydostać, zachowując przy tym choć minimum godności.Miał cudownego fiuta.Smukłego, prostego, długiego.Zanurkował w basenie.Podeszłam do niego i dlazabawy przytrzymałam mu głowę pod wodą, a on usiłował sięwynurzyć, choć twarz i oczy miał na poziomie mojej gładkiejcipki.Puściłam i wystrzelił, parskając wodą i udając gniew.Znów się roześmiałam.Czułam, że jego fiut jest twardy jakskała i ociera się o moje udo.Już chciałam odepchnąć Vigga,ale ku mojemu zaskoczeniu dotyk jego penisa na nodzezaowocował dreszczem i zdałam sobie sprawę, że w zupełnienaturalny sposób ten facet mnie zdobył.To nie będzie takizwiązek jak z Lucianem  tamten przypominał transakcjębiznesową.Nie, będę kochać się z Viggiem i czerpać z tegoradość.Tej nocy poszłam do jego pokoju na ostatnim piętrze iwślizgnęłam się do niewiarygodnie ogromnego łóżka.W takim łożu nie powinno się spać samemu.Nie byłam zmężczyzną od czasu ostatniego tańca w Amsterdamie, apowracające myśli o Cheyu uformowały w sercu bolesnysupeł.Chciałam pozbyć się tego bólu, nawet jeśli to teżmiałoby boleć, tak jak w przypadku wyrywania zepsutegozęba.Chciałam pozbyć się wspomnień o fatalnym rżnięciu,którego doświadczałam od czasu Cheya i, może to zabrzmibanalnie, ale jedyny sposób, jaki mi przychodził do głowy, tozarżnąć ten ból [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl