, Tan Amy Corka Nastawiacza Kosci (SCAN d 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nalałam trochę tej lepkiej ryżowej wody do termosu i dodałam krwi kurczaka.Kazałam dziewczyn­kom zebrać kurze jaja, jakie zostały w zagrodzie, nawet te zgniłe, i włożyć je do worków.Byłyśmy gotowe do zejścia ze wzgórza na stację kolejową.Gdy przeszłyśmy ze sto kroków drogą, zobaczyłyśmy pierwszego żołnierza.Zwolniłam kroku i wypiłam łyk z termosu.Żołnierz pozostał na miejscu i zatrzymał nas, kiedy doszłyśmy do niego.- Dokąd idziecie? - zapytał.Spojrzałyśmy wszystkie na jego twarz i ujrzałyśmy na niej wyraz niesmaku.Dziewczynki zaczęły się drapać po głowach.Zanim odpowiedziałam, kaszlnęłam w chustkę i złożyłam ją, żeby zobaczył krwawy śluz.- Idziemy na targ sprzedać jajka - powiedziałam.Uniosłyśmy worki.- Przyjmie pan trochę w prezencie?Machnął ręką.Odeszłyśmy kawałek i wzięłam do ust kolejną porcję ryżowej wody z krwią.Zatrzymywano nas jeszcze dwa razy i dwa razy kaszlałam czymś, co wyglądało jak wydzielina chorej na gruźlicę.Dziewczynki przyglądały się zaropiały - mi oczyma.Kiedy przyjechałyśmy do Pekinu, przez okno pociągu zobaczyłam GaoLing, która po nas wyszła.Zmrużyła oczy, żeby się upewnić, czy to na pewno ja wysiadam z pociągu - Podeszła wolno z przerażeniem w oczach.- Co ci się stało? - spytała.Jeszcze raz splunęłam krwią w chustkę.- Aj-ja! - krzyknęła, odskakując.Pokazałam jej termos z odstraszającym pościg “japoń­skim sokiem".Potem zaczęłam się śmiać i nie potrafiłam przestać.Oszalałam z radości i ulgi.- Cały czas umierałam z niepokoju, a ty sobie żarty stroisz - narzekała GaoLing.Umieściliśmy dziewczynki w domach byłych uczennic.W ciągu następnych lat niektóre wyszły za mąż, inne zmarły, jeszcze inne przyjeżdżały odwiedzić nas jako przy­branych rodziców.GaoLing i ja zamieszkałyśmy w poko­jach z tyłu starego sklepu z tuszem w Dzielnicy Glazuro­wania Naczyń.Zabrałyśmy ze sobą Nauczyciela Pana i Siostrę Yu.Co do męża GaoLing, wszyscy mieliśmy na­dzieję, że nie żyje.Oczywiście, złościłam się nad wyraz, że właścicielem sklepu jest rodzina Changów.Od śmierci Drogiej Cioci nie myślałam zbyt często o trumniarzu.Teraz rozkazywał nam sprzedawać więcej tuszu, sprzedawać szybciej.Człowiek, który zabił mojego dziadka i ojca, który przysporzył Dro­giej Cioci tylu cierpień, że zrujnowała własne życie.Do­szłam jednak do wniosku, że jeśli szuka się odwetu, nale­ży być blisko osoby, którą chce się zniszczyć.Postanowiłam zamieszkać w sklepie, bo tak było praktyczniej.Tymcza­sem mogłam obmyślać plany zemsty.Na szczęście ojciec Changa nie niepokoił nas za bardzo w sprawach interesu.Tusz sprzedawał się dobrze, o wiele lepiej niż przed naszym przybyciem.Dlatego że ruszyły­śmy głową.Była wojna.Kto miał tyle spokoju i czasu, by trzeć tusz, medytując nad tym, co ma napisać? Zauważyły­śmy też, że rodzina Changów obniżyła jakość składników, więc pałeczki i kostki łatwo się kruszyły.To Nauczyciel Pan podsunął pomysł, żeby robić tusz błyskawiczny.Starły­śmy tani tusz, zmieszałyśmy z wodą i nalałyśmy do małych słoiczków, które kupiłyśmy za grosze od podupadającej apteki.Nauczyciel Pan okazał się bardzo dobrym sprzedawcą.Miał maniery i charakter pisma starego uczonego, co pomagało przekonać klientów o doskonałej jakości naszego błyskawicznego tuszu, choć w rzeczywistości wcale nie był tak wyśmienity.Jednak aby zademonstrować jego walory, Nauczyciel Pan musiał bardzo uważać, żeby nie pisać ni­czego, co mogło zostać zinterpretowane jako antyjapońskie lub profeudalne, chrześcijańskie lub komunistyczne.Nie było to proste zadanie.Kiedyś postanowił pisać o je­dzeniu.Na pozór nie kryło się w tym żadne niebezpieczeń­stwo.Napisał więc “Rzepy smakują najlepiej z maryna­ty", GaoLing jednak niepokoiła się, czy nie zostanie to odczytane albo jako obelga dla Japończyków, albo przymilanie się Japończykom, ponieważ rzepa jest podobna do rzodkwi, japońskiego przysmaku.Nauczyciel Pan napisał więc: “Ojciec, Matka, Brat, Siostra".Siostra Yu powiedzia­ła, że wygląda to jak lista osób, które zginęły, i dlatego mo­że oznaczać protest przeciw okupacji.- To może być także przejaw sentymentu wobec konfucjańskich zasad rodzinnych - dodała GaoLing.- Chęć powrotu do czasów cesarskich.Wszędzie czaiło się niebezpieczeństwo, w słońcu, gwiazdach, kierunkach wiatru, bo każdego z nas niepoko­iły różne skojarzenia.Każda liczba, kolor i zwierzę miały złe znaczenie.Każde słowo mogło brzmieć podobnie do in­nego.W końcu wpadłam na najlepszy pomysł, który został zaakceptowany.Napis brzmiał: “Proszę wypróbować nasz tusz błyskawiczny.Tani i łatwy w użyciu".Podejrzewaliśmy, że wielu studentów uniwersytetu, ku­pujących nasz tusz, to komunistyczni rewolucjoniści, malu­jący plakaty propagandowe, które rozlepiano na murach w środku nocy.Plakaty głosiły: “Walczmy razem".Rachunki prowadziła Siostra Yu i nie była zbyt surowa, gdy biedniejsi studenci mieli za mało pieniędzy, żeby zapłacić za tusz.- Zapłać, ile masz - mówiła.- Student musi mieć za­wsze dość tuszu do nauki.Siostra Yu dbała także, abyśmy mieli pieniądze dla sie­bie i aby ojciec Changa nie zauważył, że brakuje jakiejś sumy.Kiedy w 1945 roku skończyła się wojna, nie musieliśmy się już przejmować ukrytymi znaczeniami słów, które mo­gły nam przysporzyć kłopotów z Japończykami.Na ulicach przez cały dzień wybuchały petardy i panował nastrój nerwowej radości.Z dnia na dzień w mieście zaczęli się tło­czyć sprzedawcy najwymyślniejszych smakołyków i wróż­bici, głoszący tylko najlepsze wiadomości.GaoLing uzna­ła, że to dobry dzień, by zapytać o swój los.Razem z Siostrą Yu postanowiłyśmy jej towarzyszyć.Wróżbita, którego wybrała GaoLing, umiał pisać trzy różne słowa równocześnie trzema pędzelkami, które trzy­mał jedną ręką.Jeden pędzelek spoczywał między czub­kiem jego kciuka a palcem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl