,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prędko idę do kuchni, chwytam książkę ze stołu i pędzę z powrotem.Ale jak chcę podać ją panience Celii, ona macha ręką.— Proszę, zadzwoń sama — mówi.— Pod T, znajdź doktora Tate'a.Nie mogę znowu.Przeglądam cienkie strony książki.Wiem, kim jest ten dochtor Tate.To on leczy większość białych kobiet, co u nich służyłam.Poza tym cowtorek robi „specjalne zabiegi" Elaine Fairley, jak jego żona idzie dofryzjera.Taft.Taggert.Tann.Dzięki Bogu.Latają mi ręce, jak wykręcam numer.Odbiera biała kobieta, słychaćto po głosie.— Celia Foote, Madison Counry, przy autostradzie numerdwadzieścia dwa — odpowiadam jak najwyraźniej i usiłuję nie puścićpawia na podłogę.— Tak, psze pani, leci z niej całe mnóstwo krwi.On wie, jak tu dojechać? — Mówi, że tak, oczywiście, i się rozłącza.— Przyjedzie? — pyta panienka Celia.— Przyjedzie — mówię.Dopada mnie następna fala mdłości.Jeszcze sporo wody w rzece upłynie, nim będę mogła znowużwyszorować toaletę i się nie krztusić.— Chce pani coli? Przyniosę butelkę.W kuchni wyciągam colę z lodówki, potem wracam, stawiam ją nakafelkach i się cofam.Chcę być jak najdalej od wymazanego naczerwono sedesu, nie zostawiając panienki Celii samej.— Panienko Celio, pani się położy w łóżku, co? Dałaby pani radęwstać?Panienka Celia się pochyla, usiłuje się podźwignąć.Podchodzę, żebyjej pomóc, i widzę, że krew przesiąkła jej przez siedzenie nocnejkoszuli i poplamiła niebieskie kafelki czymś, co przypomina czerwonyklej, co wziął wsiąkł w fugę.Takie plamy niełatwo usunąć.Jak stawiam panienkę Celię na nogi, to ślizga się w kałuży krwi ichwyta krawędzi sedesu, żeby złapać równowagę.— Zostaw mnie tutaj.Chcę tu zostać.— No dobrze.— Cofam się do sypialni.— Dochtor Tate przyjedzieza moment.Dzwonią do niego do domu.— Minny, może przy mnie usiądziesz? Proszę.Ale z sedesu czuję woń ciepłego, okropnego powietrza.Trochę sięzastanawiam, a w końcu siadam jednym pośladkiem w łazience,drugim za drzwiami.Na tej wysokości czuję wyraźnie taki jakbyzapach mięsa, hamburgera, co się rozmraża na ladzie.Prawie panikuję,jak to do mnie dociera.— Panienko Celio, lepiej stąd wyjść.Trzeba pani świeżegopowietrza.— Nie mogę nanieść krwi na dywan.bo Johnny zauważy.— Żyłyna ręce panienki Celi wydają się czarne pod skórą.Jej twarz robi sięcoraz bardziej biała.— Wygląda pani jakoś tak niezdrowo.Niech pani wypije trochę tejcoli.Wypija łyk i mówi:— Och, Minny.— Długo pani krwawi?— Od rana — mówi i płacze, kryjąc oczy w zgięciu łokcia.— Już dobrze, wyzdrowieje pani — mówię bardzo spokojnie,jakbym była nie wiem jak pewna, choć serce wali mi jak młotem.Tojasne, że dochtor Tate przyjedzie pomóc panience Celii, ale co z tymczymś w sedesie? Co mam z tym zrobić, spuścić wodę? A jak utknie wrurach? Trzeba będzie toto wyłowić.Wielkie nieba, jak mam się dotego zmusić?— Tyle krwi — jęczy i opiera się o mnie.— Czemu tym razem jesttyle krwi?Unoszę brodę i zerkam, tylko trochę, do sedesu, ale zara potemmuszę szybko opuścić wzrok.— Dopilnuj, żeby Johnny tego nie widział.O Boże, kiedy.Któragodzina?— Za pięć trzecia.Mamy trochę czasu.— Co powinnyśmy z tym zrobić? — pyta panienka Celia.My.Niechmi Bóg wybaczy, ale wolałabym nie być w to zamieszana.Zamykam oczy i mówię:— Chyba jedna z nas musi to wyciągnąć.Panienka Celia odwraca się do mnie i patrzy się oczami wczerwonych obwódkach.— I gdzie to przełożyć? Nie mogę na nią spojrzeć.— Chyba.do kubła ze śmieciami.— Proszę cię, zrób to od razu.— Panienka Celia chowa twarz zakolanami, jakby się wstydziła.Nie ma już nawet mowy, że „my" mamy coś zrobić.Tera jestemtylko ja.Mam wyłowić jej martwe dziecko z muszli klozetowej.Czy mam jakiś wybór?Słyszę swoje mimowolne jęknięcie.Kafelki na podłodze walą mniew sadło.Poruszam się, chrząkam, usiłuję zebrać myśli.No bo w sumierobiłam już gorsze rzeczy, prawda? Nic mi nie przychodzi do głowy,ale musi być jakieś wyjście.— Proszę — mówi panienka Celia.— Nie mogę już na to patrzeć.— Zgoda [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|