, Robinson Kim Stanley Czerwony Mars (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakaś cząstka Johna była zadowolona z tego rozszyfrowania emocji Franka.Znał swego starego druha lepiej niż kiedykolwiek znał kogoś ze swojej rodziny, toteż ta śniada twarz o jasnych oczach, teraz groźnie na niego patrzących, była jak twarz brata bliźniaka, o którego istnieniu nie musiał nawet pamiętać.Z drugiej strony poczuł wściekłość z powodu protekcjonalnego zachowania Franka.- Ludzie się nad tym zastanawiają, Frank.Nie chodzi tylko o mnie czy o Arkadego.Nie możesz po prostu wzruszyć ramionami i zachowywać się tak, jakbym ci zadał jakieś idiotyczne pytanie, jak gdyby nie było o czym decydować.- Decydują Narody Zjednoczone - odparł szorstko Frank.- Na Ziemi jest dziesięć miliardów ludzi, a nas jest tu tylko dziesięć tysięcy.Wypada milion na jednego.Jeśli chcesz niwelować wypływające z tego dysproporcje sił, powinieneś zostać przedstawicielem UNOMY, jak ci zresztą doradzałem, kiedy ONZ instalowało tu swoją siedzibę.Ale wtedy mnie nie słuchałeś.Po prostu wzruszyłeś ramionami.Mogłeś zostać naprawdę kimś i robić coś ważnego.A kim jesteś teraz? Asystentem Saxa odpowiedzialnym za reklamę.- Oraz za rozwój, bezpieczeństwo, kontakty z Ziemią i za mohole.- Struś! - rzucił żartobliwie Frank.- Głowa w piasek! No już dobrze, chodźmy coś zjeść.Poszli na kolację do największego arabskiego rovera, gdzie podano im wyśmienity egzotyczny posiłek z duszonej jagnięciny i pachnącego koprem jogurtu.Jednak John złapał się na tym, że nadal jest zły na Franka za jego ciągłą, z trudem skrywaną pogardę.Ich stara rywalizacja wciąż odżywała na nowo.W żaden sposób John nie potrafił sobie poradzić z drwiąca arogancją i butą przyjaciela - na Franku status “pierwszego człowieka” nigdy nie robił najmniejszego wrażenia.Pewnie dlatego, kiedy Maja Tojtowa po drodze do Acheronu zjawiła się nieoczekiwanie następnego dnia, John ściskał ją dłużej niż zwykle.Jeszcze przed końcem wspólnej kolacji namówił ją bez trudu, by spędziła noc w jego łaziku.Kurtuazyjne gesty, pytania pełne nieskrywanej radości, subtelne uśmiechy, znaczące spojrzenia, przypadkowe zetknięcia się ramionami, gdy stali próbując sorbetów, rozmowy z pogodnymi ludźmi z karawany, którzy natychmiast uznali Rosjankę za zachwycającą.Był to stary kod, którego John i Maja używali od lat przy każdym spotkaniu.Ponowne zapoznanie i ponowne uwiedzenie.Frank mógł jedynie to obserwować i z nieruchomą jak maska twarzą przemawiać po arabsku do swoich egipskich przyjaciół.Tej nocy, kiedy John kochał się z Mają w roverze, uniósł się nad nią na chwilę, spojrzał na białe ciało Rosjanki i pomyślał: “Tak wiele poświęcasz dla polityki, drogi Franku!” Pozbawiona wyrazu, nieruchoma twarz przyjaciela powiedziała Jonnowi wszystko, uświadomiła mu, że nic się nie zmieniło, że ciągle tkwi w nim ta sama zadra, nadal płonie ta dzika namiętność do Mai.Frank, podobnie zresztą jak większość mężczyzn w karawanseraju, z pewnością szaleńczo pragnął znaleźć się tej nocy na miejscu Johna i kochać się z Mają.Może zresztą raz czy dwa razy w przeszłości Frank rzeczywiście znajdował się w podobnej sytuacji, ale bez wątpienia nie wtedy, kiedy John był w pobliżu.Tak, niewątpliwie dziś wieczorem Frankowi boleśnie się przypomniało, na czym polega prawdziwa siła.Tak bardzo skupił się na przykrości, którą wyrządzał Frankowi, że musiał przez dłuższą chwilę zwalczać te myśli, aby skupić uwagę na samej Mai.Od prawie pięciu lat już niemal ze sobą nie sypiali i w tym okresie John miał wiele innych partnerek; wiedział też, że ona żyła przez jakiś czas z pewnym inżynierem w Hellas.Dziwnie było powtarzać wszystko od początku, ponieważ znali się już tak dobrze, ponieważ byli kiedyś ze sobą tak blisko.Maja obróciła się i na sekundę jej twarz zamigotała pod Boonem w nikłym świetle.Wydała mu się bardziej jak siostra niż nieznajoma.Coś się więc stało, coś mu się objawiło.Opadła cała zewnętrzna otoczka, zniknęły gierki.Było coś niesamowitego w jej twarzy, coś w zachowaniu i w sposobie, w jaki oddawała mu całą siebie, gdy się kochali.Nie znał nikogo, kto zachowywałby się tak jak ona.A zatem na nowo rozpalił się stary żar ich miłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl