, Orson Scott Card Czerwony Prorok (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zabawne było patrzeć na tego wysokiego czerwonego mężczyznę, pełnego iście królewskiej godności, jak niesie garnek niczym jakaś kobieta.Ale po chwili zaskoczenia Alvin uświadomił sobie, że kiedy Ta-Kumsaw to robi, taszczenie garnka wygląda wręcz szlachetnie.Ustawił naczynie przed Alem i Measurem, po czym zdjął z szyi dwa pasy materiału.- Załóżcie to - rzucił i wręczył im po jednym.Żaden z chłopców nie miał pojęcia, jak się wiąże biodrowe przepaski, tym bardziej że Ta-Kumsaw wciąż trzymał skórzane pasy, które powinny je podtrzymywać.Ta-Kumsaw zaśmiał się z ich nieporadności i kazał Alowi wstać.Potem sam go ubrał.Measure przyglądał się uważnie i mógł się okryć bez pomocy.Nie było to prawdziwe ubranie, ale zawsze to lepsze, niż biegać na golasa.Potem Ta-Kumsaw usiadł na trawie obok garnka i pokazał, jak jeść tę papkę - zanurzyć palce, nabrać ciepłej, gęstej mazi i wsunąć do ust.Smak był tak mdły, że Alvin niemal się zakrztusił.Measure zauważył to.- Jedz - nakazał.I Alvin jadł, a kiedy przełknął pierwszą porcję, czuł, że żołądek chce więcej, chociaż nadal musiał przekonywać własne gardło, żeby podjęło się transportu.Kiedy oczyścili już garnek, Ta-Kumsaw odstawił go na bok.Przez chwilę przyglądał się Measure'owi.- Jak mnie przewróciłeś, biały tchórzu? - zapytał.Al już chciał odpowiedzieć, ale Measure odezwał się za szybko i za głośno.- Nie jestem tchórzem, wodzu Ta-Kumsawie, i jeśli teraz spróbujesz się ze mną siłować, będę walczył uczciwie.Ta-Kumsaw uśmiechnął się posępnie.- Żebym upadł na oczach wszystkich tych kobiet i dzieci?- To ja - wtrącił Alvin.Ta-Kumsaw wolno odwrócił głowę, wciąż z uśmiechem na ustach.i już nie tak ponurym.- Bardzo mały chłopiec - powiedział.- Bezużyteczne dziecko.Potrafisz rozkopać mi ziemię pod stopami?- Mam taki dar - wyjaśnił Alvin.- Nie wiedziałem, że nie chcesz go skrzywdzić.- Widziałem topór - rzekł Ta-Kumsaw.- Z takimi śladami.- Nakreślił w powietrzu kształt zagłębień pozostawionych na ostrzu przez palce Measure'a.- Ty to zrobiłeś?- Nie można odrąbywać komuś palców.Ta-Kumsaw roześmiał się głośno.- Bardzo dobrze! - Przysunął się bliżej, - Czary białych ludzi robią hałas, bardzo wielki szum.Ale ty.ty robisz to cicho i nikt nie słyszy.Alvin nie rozumiał, o czym mówi Czerwony.Po chwili milczenia przemówił Measure, śmiało i odważnie.- Co chcesz z nami zrobić, wodzu Ta-Kumsawie?- Jutro pobiegniemy znowu - odpowiedział Ta-Kumsaw.- A czy nie myślisz, żeby pozwolić nam pobiec do domu? Teraz już pewnie szuka nas setka sąsiadów, a wszyscy wściekli jak szerszenie.Jeśli nas nie puścisz, będą kłopoty.Ta-Kumsaw pokręcił głową.- Mój brat was potrzebuje.Measure zerknął na Alvina, potem znowu na wodza.- To znaczy Prorok?- Tenska-Tawa - rzekł Ta-Kumsaw.Measure wyglądał, jakby go zemdliło.- Zbudował swoje Prorocze Miasto, przez cztery lata nikt mu iv niczym nie przeszkadzał, Biali i Czerwoni żyli obok siebie w zgodzie, a teraz nagle bierze Białych do niewoli, torturuje ich i.Ta-Kumsaw klasnął w ręce, tylko raz, głośno.Measure umilkł.- Chok-Taw was złapali! Chok-Taw chcieli was zabić! Moi ludzie nie zabijają, chyba że bronią naszej ziemi i naszych rodzin przed białymi złodziejami i mordercami.A ludzie Tenska-Tawa nie zabijają nigdy.Po raz pierwszy Alvin dowiedział się, że istnieje rozłam miedzy Ta-Kumsawem i Prorokiem.- To skąd wiedziałeś, gdzie jesteśmy? - zapytał Measure.- Skąd wiedziałeś, gdzie nas szukać?- Tenska-Tawa was zobaczył - wyjaśnił Ta-Kumsaw.- Kazał mi się spieszyć, ocalić przed Chok-Taw i sprowadzić do Mizogan.Measure lepiej od Alvina znał mapy rysowane przez Armora-of-God.Rozpoznał tę nazwę.- Do tego wielkiego jeziora, gdzie leży Fort Chicago.- Nie pójdziemy do Fortu Chicago.Pójdziemy do świętego miejsca.- Do kościoła? - zdziwił się Alvin.Ta-Kumsaw parsknął śmiechem.- Wy, Biali, kiedy czynicie miejsce świętym, wznosicie ściany, żeby nic się tam nie przedostało.Wasz bóg jest niczym i nigdzie, dlatego budujecie kościół.Ale w nim nie ma niczego żywego.Kościół może stanąć gdziekolwiek, to bez znaczenia.Nic i nigdzie.- A dlaczego jakieś miejsce jest święte? - chciał wiedzieć Alvin.- Bo tam czerwony człowiek przemawia do krainy i kraina odpowiada.- Ta-Kumsaw uśmiechnął się.- Teraz śpijcie.Ruszymy jeszcze po ciemku.- Zapowiada się zimna nocka - zauważył Measure.- Kobiety przyniosą wam koce.Wojownicy ich nie potrzebują.Jest lato.- Ta-Kumsaw odszedł na kilka kroków, potem obejrzał się jeszcze na Alvina.- Weaw-Moxiky biegł za tobą, biały chłopcze.Widział, co robisz.Nie próbuj kryć niczego przed Tenska-Tawa.Pozna, że kłamiesz.Wódz odszedł.- O czym on mówił? - zdziwił się Measure.- Chciałbym wiedzieć - odparł Al.- Będę miał kłopoty z mówieniem prawdy, jeżeli sam jej nie znam.Po chwili dostali koce.Alvin przysunął się do brata, bardziej dla dodania sobie odwagi niż żeby szukać ciepła.Szeptali jeszcze chwilę, próbując rozwikłać zagadkę.Jeśli Ta-Kumsaw nie uczestniczył w porwaniu od początku, to dlaczego Chok-Tawowie wycięli na siodłach imiona jego i Proroka? A gdyby to nawet było kłamstwo, i tak niedobrze, że jeńcy trafili w końcu do Ta-Kumsawa - a on zabierze ich nad jezioro Mizogan, zamiast zwyczajnie puścić do domu.Trzeba będzie długo uspokajać ludzi, żeby ta sprawa nie doprowadziła do wojny.Wreszcie jednak umilkli, śmiertelnie zmęczeni całym tym biegiem, nie mówiąc już o przesuwaniu drzewa i przerażeniu, kiedy Chok-Tawowie chcieli ich torturować.Measure zachrapał lekko.Alvin zaś zaczął odpływać w sen.W ostatniej chwili świadomości znowu usłyszał tamtą zieloną muzykę.A może zobaczył ją.W każdym razie wiedział, że powróciła.Zanim jednak zdążył się w nią wsłuchać, zasnął.Spał spokojnie.Nocna bryza dmuchała od rzeki, koc i ciało Measure'a ogrzewały go, rozbrzmiewały wołania nocnych ptaków, płacz jakiegoś dziecka z niedalekiej chaty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl