, Crichton Michael Jurassic Park (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadal nie bardzo rozumiał, dlaczego, zdaniem Granta, DNA żab mogło odgrywać w tej sprawie jakąś znaczącą rolę.Przecież budowa chemiczna cząsteczki DNA jest taka sama dla wszystkich żywych istot.Wprost trudno sobie wyobrazić, jak wiekową substancją jest kwas dezoksyrybonukleinowy.Ludzie tłoczący się na ulicach wielkich miast i wychowujący swoje dzieci nie zdawali sobie sprawy, że związek stanowiący esencję wszelkiego życia jest niemal równie stary jak sama Ziemia.Ewolucja cząsteczki DNA dobiegła końca jakieś dwa miliardy lat temu.Od tamtej pory pojawiło się w niej bardzo mało zmian.Porównując DNA człowieka z DNA najbardziej prymitywnej bakterii, możemy odnaleźć znaczące podobieństwa.Ośmielony tym niewiarygodnym konserwatyzmem przyrody, Wu korzystał z DNA wszystkich zwierząt, jakie nawinęły mu się pod rękę.Rekonstruując dinozaury posługiwał się różnymi cząsteczkami kwasu dezoksyrybo­nukleinowego w taki sam sposób, w jaki rzeźbiarz posługuje się różnymi rodzajami marmuru lub granitu.Uruchomił program poszukiwania, a ponieważ wiedział, że wyniku może spodziewać się nie wcześniej niż po dwóch lub trzech minutach, wstał z fotela i, wiedziony starym nawykiem, zaczął sprawdzać wskazania różnych przyrządów.Jego uwagę zwrócił wyraźny skok temperatury zapisany w rejestratorze przy wielkiej lodówce.Zdziwiło go to, gdyż taki skok oznaczał, że ktoś w ciągu minionej pół godziny zaglądał do środka.Ale komu chciałoby się przychodzie tu w środku nocy?Rozległ się elektroniczny sygnał, oznaczający, że komputer skom­pletował pierwsze dane.Wu pośpiesznie wrócił do monitora, a kiedy zobaczył, co się znajduje na jego ekranie, natychmiast zapomniał o wszystkim innym.Rezultat był oczywisty: wszystkie rozmnażające się gatunki di­nozaurów miały w swoim DNA fragmenty DNA żab.Nie zwlekając pobiegł na górę, do dyspozytorni.LexSiedziała skulona w rurze kanalizacyjnej ponad metrowej średnicy, przecinającej w poprzek drogę pod jej powierzchnią.Dziewczynka zacisnęła zęby na baseballowej rękawicy i kołysała się do przodu i do tyłu, uderzając rytmicznie głową w wewnętrzną powierzchnię rury.Dzięki swoim goglom Tim bez trudu dostrzegł siostrę w głębokiej ciemności.Z ulgą stwierdził, że wygląda na całą i zdrową.- To ja, Tim.Nie odpowiedziała, tylko w dalszym ciągu uderzała głową w rurę.- Wyjdź stamtąd.Potrząsnęła głową.Była przerażona.- Jeśli wyjdziesz, pozwolę ci założyć gogle.Ponownie potrząsnęła głową.- Spójrz, co mam - powiedział, wyciągając rękę w jej stronę.Dopiero po chwili uprzytomnił sobie, że jest za ciemno, aby cokolwiek zobaczyła.- To twoja piłka, Lex.Znalazłem twoją piłkę.- I co z tego?Postanowił spróbować z innej strony.- Założę się, że tam jest okropnie zimno i niewygodnie.Może jednak byś wyszła?Znowu zaczęła kołysać się na piętach.- Dlaczego nie chcesz wyjść?- Bo tam są zwierzemta.Tim aż drgnął z zaskoczenia.Jego siostra przestała mówić “zwierzemta”, kiedy miała cztery albo pięć lat.- One już sobie poszły - powiedział.- Jest taki wielki.Tyranozaur.- On też już sobie poszedł.- A dokąd?- Nie wiem, ale tutaj na pewno go nie ma - odparł Tim, modląc się w duchu, żeby to była prawda.Lex nadal nie wychodziła.Chłopiec usiadł na trawie u wylotu rury, tak żeby mogła go widzieć.Ziemia była mokra.Podkulił kolana i czekał.Nie miał pojęcia, co innego mógłby zrobić.- Posiedzę sobie tutaj i odpocznę - powiedział.- Czy tatuś jest z tobą?- Nie - odparł, czując się dość dziwnie.- On został w domu, Lex.- A mamusia?- Ona też została w domu.- W ogóle nie ma żadnych dorosłych?- Na razie nie, ale jestem pewien, że zaraz się zjawią.Założę się, że są już w drodze.W rurze coś zaszeleściło, a w chwilę potem Lex wypełzła z otworu.Trzęsła się z zimna i miała całe czoło pokryte zaschniętą krwią, ale wydawało się, że poza tym wszystko jest w porządku.- Gdzie się podział doktor Grant? - zapytała, rozglądając się dokoła ze zdziwieniem.- Nie wiem.- Przecież był tu jeszcze niedawno.- Naprawdę? To znaczy kiedy?- No, niedawno.Kiedy siedziałam w rurze.- I dokąd poszedł?- A skąd ja mam wiedzieć? - prychnęła Lex, marszcząc nos, po czym zaczęła nawoływać: - Halo, doktorze Grant! Doktooorze!Tim obawiał się, że jej krzyki mogą ponownie sprowadzić im na kark tyranozaura, ale w chwilę potem usłyszał odpowiedź [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl