,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja: Projekt architektoniczny liniowca pasażerskiego 18,5 tys.BRT, 800 miejsc.Tak, studia na architekturze są rozpustne.Nie pomieściły mi się w dyplomie 63 koje.Kto tambędzie, pomyślałem, liczyć 1400 pomieszczeń.I nie omyliłem się w rachubach.Wspomni pierwsze dni pracy.Robotę od-do.Rygor i dyscyplinę.Głowę wtulał wpoduszkę i, bywało, zapłakał.Nie będzie już mógł, gdy zechce, o drugiej w nocy przystąpićdo pracy.Rano musi zameldować się na portierni.Pękła bania wyobrażeń o artystycznejprofesji.Z zapisków inż.Netzla: Miałem trochę szczęścia.Jestem 11 architektem 23-tysięcznika budowanego dla Rosjan.Przyszli tu ze mną koledzy z roku.Odpadają po wprawkach.Nie iżby byli gorsi, a ja od nichlepszy.To nie to.Robota przy statkach jest bardzo utechniczniona, tymczasem każdy przecieżprzychodzi tułaj z bagażem swoich wyobrażeń.Też je miałem, ale z czasem odrzuciłem,55Okazały się zbyteczne.Na razie.Ponadto ta szalona presja ludzi innych zawodów wyposażeniowców (hasło: statek zwierciadłem całego kraju ), mechaników i innychprofesji.Moja rozmowa z Janem: Wiesz, co powiedział Hasior w telewizji? Spytali go: Jaki sens ma atakowanie formąplastyczną, skoro wyobraznię człowieka bardziej frapuje dziś sputnik.On na to: żyjemy wczasach, w których, niestety, przedmiot inżynieryjno-techniczny bardziej niż dzieło artystykształtuje wyobraznię. I to mnie cieszy.Przekonanie o architekturze jako o lepszymzawodzie pozostawiło Odrodzenie.Epoka, gdy Bernini, Brunellesci, Michał Anioł stanowili ojej największym kunszcie.Teraz nawet gmach opery w Sydney już nie szokuje.Za to sputnikibadające puls człowieka na odległość na pewno.Z zapisków Jana Netzla: Statek rybacki B-29 typu trawler-zamrażalnia.Mój przy nim udział: projektnadbudówki.Całe biuro nim żyło.Na owe czasy był supernowoczesny.Taśmociągi,transportowcy, cały system prototypowych urządzeń.Technicy go robili i inżynierowie.Wszystko władowali w ten statek.Tutaj objawił się też talent inżyniera Igielskiego.Rok odemnie młodszy, a przecież to on wymyślił ten statek.Przy tym umiał przewalczyć speców odsiłowni.Ci zawsze gotowi są twierdzić, że siłownia to serce i w ogóle najważniejsza częśćstatku.Droga do 50-tysięcznika.Jego droga.Droga, na końcu której powie: We wszystkich statkach polskich powyżej 50 tys.ton mam swój udział.Przyszła więc kolej na Manifest. Tutaj architekt prawdziwie mógł sobie poszaleć.Projekt był romantyczny.I wyprzedzałswoją epokę.Wprowadzał zasady Konwencji 133 mówiącej o tym, że na statku powyżej 25tys, ton każde pomieszczenie winno mieć indywidualny węzeł sanitarny.Wprowadzał,pomimo że konwencja nie była jeszcze zatwierdzona.Armator (polski) rzekł: róbcie wysokistandard.Szło się więc na całego.Statek ma wibrację, a mimo to zasłużył sobie na mianonowoczesnego.Pamiętam, przy budowie B-521/4 wyszła ta sprawa: armator nie bardzowiedział czego od nas projektantów żądać.Na naradzie, gdzie szło o ogólne założenia, jareferowałem proponowany kształt nadbudówki. Nasza propozycja mówiłem kabiny ojednakowym standardzie dla całej załogi. Nie było zgody. A kto to będzie po nich czyścił?Czy mam mieszkać jak te gołki? wybuchnął przyszły kapitan statku. Wobec tego dermadla wszystkich.Kapitana zatkało.Tak już u nas jest starszy mechanik czuje się równyrangą kapitanowi, co sprawia, że jego kajuta nie może być taka jak I oficera, zaś II oficerataka jak pierwszego.Na Manifeście kapitan ma dla siebie 67 metrów, zwykli marynarze po8 metrów we dwójkę.Czy wina to architektów? Na pewno.Ale czy tylko? Przed laty wszyscymieszkali w kubrykach, tylko kapitan sam.Podsuwa w moją stronę gazetę. Czy statek optymalny? czytam nagłówek. Artykułpisał specjalista od spraw bytowych na statku mówi Jan. Utrzymuje,.że miast sauny na Manifeście winno być kino.A wiem, że ludzie do sauny zapisywali się w kolejce, spadłozużycie piwa.To w pierwszymi rejsie, w drugim entuzjazm był mniejszy.Prawdą jest żearmator nie wie czego chce.Jest pytanie kto ma wiedzieć?Netzel o Wydziale Drzewnym Komuny : Bez lipy: oni robią wnętrza takie, że dech zapiera.O kolegach projektantach: Igielski jest młody, z dużą intuicją, przy tym nowoczesny.Cenian stary frontowiec,duża rutyna, niemała wiedza, ale nie zawsze potrafi przyznać się do błędu, Sochaczewski nawyki starego kawalera.Dochodzi jeszcze Grubba.Ci czterej, to dziś i jutro stoczni.Statekpowinien być jak dziewczyna zdrowa i ładna.Magiczne słowo stutysięcznik.Ten o stoczniowej nazwie OBO , przyszły Marszałek56Budionnyj , miał mieć ich o pięć tysięcy więcej.Już obmyśliłem projekt nadbudowy (nasześć pięter w górę), gdy zgłosił się siłowniarz : musi powiększyć zbiorniki paliwowe.Znaczy: mam zwęzić szyb maszynowy i nadbudówkę.Ciskam się.Wtedy Cenian zSochaczewskim osadzają mnie w miejscu. Janek, co ty pieprzysz.Są na takich statkachwęższe szyby.Znajdziemy ci.I znalezli.Z zapisków inżyniera Netzla: Przyszła kolej na LPG.Gazowiec dla Norwegii.Od niego zaczął się nowy rozdział whistorii stoczni.Wielkość, rozmach, wysoki standard.I do granic posunięta unifikacjapomieszczeń.Na 39 osób załogi 33 kabiny jednakowe.Pomieszczenie I oficera takie jakmłodszego kucharza.I biuro, gdzie chodzi się urzędować oddzielne.A kluby, owszem, dwa,ale nie kapitański (oficerski) i załogowy, ale cichy i tzw. noise club , gdzie studio nagrań,bilard itp.Pamiętam jak na naszym statku przesuwałem o 30 cm ścianę kajuty starszegomechanika, bo uparł się, by jego była większa niż I oficera. Studia rozpustne, a prostoty żądasz od życia. Pewnie dlatego.Poproszono mnie kiedyś o wzięcie udziału w ,,Sympozjum ArchitekturyOkrętów. Pan opowie usłyszałem propozycję o współpracy architekta z armatorem przydużym statku.Czyli wodolejstwo.Przygotowałem inny temat: Architektura węzładowodzenia sterowania.W kilka dni pózniej: - Słyszałem, że miał pan bardzo interesującyreferat nagabnął mnie niedawny mój interlokutor.Milczałem.Pamiętałem o 63 kojach,które nie weszły mi do dyplomu.* * *Inż.Jan Netzel powiada o sobie, iż jest kawalerem, bo nie ma czasu na żeniaczkę.Gdyjednak Przekrój poinformował o tym swoje czytelniczki, sypnęły się listy.Bożena zKieleckiego tak rzecz ujęła: Dowiedziałam się, że jest pan architektem 55-tysięcznika.Chociaż mieszkam daleko, od dawna temat ten bardzo mnie interesuje (jako hobby).I właśniena ten temat chciałabym korespondować.Pocztówka nadeszła z Wrocławia: Hańska pisałado Balzaca nie widząc go chyba 15 lat.Ja też lubię pisać listy.Iwona.Jan ma też pasję na po godzinach artystyczną fotografię.Za sobą zaś udziały w licznychkrajowych wystawach.W klubie na Starowiejskiej w Gdyni z wystawowego okna powitałmnie znany fotogram Jana.Pomarszczona, nie ogolona twarz starego ale jeszcze krzepkiegoczłowieka.I ręce.Obejmowały skronie z obu stron.Z fotografii spoglądała pełna życiowejmądrości twarz Janowego ojca, potomka chłapowskich rybaków.Twarz została uchwycona wchwili głębokiej, mądrej zadumy [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|