, Nik Pierumow Ostrze Elfow (3) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co ci powiedziałem? Zbieraj się, razem z Mnogoradem zawieziesz rzepę na targ.No, ruszaj się, leniu, myślisz, że będę za ciebie wozy ładował?Wujaszek przy tym przeżuwał coś, na pierś spadały mu okruchy, które starannie zbierał i wkładał do ust.„Szkoda tylko, że zrobiliście się tacy zasiedziali.” Pożegnalny ruch ręki Torina.I jego spojrzenie, skierowane już nie na pozostających w swoim ciepłym i spokojnym gniazdku hobbitów, ale na biegnącą w dal drogę, daleką i niebezpieczną.Co swobodnie żyjący krasnolud mógł mieć wspólnego z rodakami Folka, którzy dawno już zapomnieli o uroku dalekich wędrówek? I cóż pozostało jemu, Folkowi Brandybuckowi? Będzie woził na targowisko słynną na cały Hobbiton brandybuckowską rzepę?! I usługiwał temu tłustemu głupiemu wujaszkowi Paladynowi?- Dlaczego mnie nie słuchasz, co?! Obibok, darmozjad, żeby cię pokręciło! Jak śmiesz?! Dlaczego nie odpowiadasz, kiedy zwraca się do ciebie najstarszy z rodu Brandybucków?! Prawdziwy Brandybuck powinien szanować starszych i bez szemrania wykonywać ich polecenia! Natychmiast przestań zajmować się głupstwami i idź ładować furmanki! Bez.- Wujaszek nagle urwał.Folko wyprostował się i patrzył na niego spokojnie, bez strachu i bez szacunku.Na ustach błąkał mu się jakiś dziwny uśmiech.- Nie krzycz na mnie, wujaszku - powiedział cicho.- Bardzo tego nie lubię.i nie będę ładował żadnych furmanek.Ładuj sam, jeśli chcesz.Ja jestem zajęty.Zdawało się, że wujaszek Paladyn postradał zmysły.Zaczął ryczeć, chrypieć i rzucił się do przodu, unosząc dłoń, by spoliczkować hobbita.- Ja cię, łobuzie!.Folko cofnął się o krok i wyciągnął miecz z pochwy.Milczał, nie poruszył się, tylko ostrze skierował w brzuch starszego hobbita.Ten stał jak skamieniały i słuchał spokojnie mówiącego Folka:- Więcej nie będziesz mi wykręcał uszu, wujaszku.I nie będziesz pędził mnie do pracy ani zanudzał pouczeniami, przestaniesz grzebać w moich rzeczach i nie będziesz już mną poniewierał.Odchodzę, i miej do siebie pretensję, jeśli spróbujesz mi przeszkodzić! A teraz żegnaj.Folko zarzucił na ramię torbę, przypiął miecz do pasa, spokojnie ominął osłupiałego wujaszka i pomaszerował do kuchni.Wziął zapas sucharów i suszonego mięsa na kilka dni.Za plecami usłyszał jakiś szelest; odwrócił się, popatrzył na wolno wkraczającego do kuchni pobladłego wujaszka, uśmiechnął się i wyszedł na dwór.Bez pośpiechu przemaszerował przez dziedziniec do stajni, gdzie wybrał i osiodłał najlepszego kuca.Zmierzając w kierunku wrót, zobaczył wybiegających ze wszystkich drzwi hobbitów, a wśród nich wujaszka, który całkowicie stracił zwykłą pewność siebie.- Trzymajcie go! - wrzasnął Paladyn.Pół tuzina co śmielszych hobbitów ruszyło nawet w kierunku stojącej nieruchomo na środku podwórza postaci, ale odwaga opuściła ich w chwili, gdy Folko rozpiął płaszcz i położył dłoń na rękojeści miecza.Nikt nie ośmielił się go zatrzymać.Młody hobbit dziarsko wskoczył na siodło i wyjechał przez wrota osady.Powiew świeżego wiatru dmuchnął mu w twarz.Nagle usłyszał znajomy dźwięk - ktoś z Brandybucków zaczął trąbić w róg sygnałowy: „Złodzieje! Pożar! Wrogowie! Obudźcie się wszyscy! Złodzieje! Pożar! Wrogowie!”.Stary sygnał na trwogę Bucklandu.Odpowiedziało mu kilka rożków z sąsiednich farm.Folko zobaczył, że ze stojących nieopodal drogi domów zaczęli wybiegać wystraszeni, nic nierozumiejący mieszkańcy.Uśmiechnął się.W tym momencie bardzo się sobie podobał.Co mu do tych zabieganych hobbitów? Jak siedzieli pośród swojej rzepy trzysta lat, tak będą siedzieć dalej.A przed nim - niewiadome, długa droga, miecz przy pasie, zimne noce pod cienkim okryciem.Wstrząsnął nim dreszcz, ale natychmiast minął, gdy przypomniał sobie, że przewidująco wziął ze sobą ciepły płaszcz watowany ptasim puchem.Kuc raźnie truchtał po dobrze ubitej drodze, wijącej się między licznymi polami i farmami.Prowadziła na północ, do Bramy Bucklandu, gdzie przy samym brzegu rzeki kończyła się Obronna Palisada [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl