, Sandemo Margit Saga o Czarnoksiazniku Tom 6 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To przecież klejnot Habsbur-gów, który zaginął chyba w poprzednim pokoleniu! Skąd go macie?Ponieważ księżna nie mówiła, że okoliczności znalezienia kielicha mają po-zostać w tajemnicy, opowiedzieli, co się wydarzyło.Cesarz słuchał z błyskiem w oku. Engelbert von Graben? Nie mówicie tego poważnie!Obaj zaklinali się, że to wszystko prawda. Biskup? Nie, przedstawiliście mi to w zbyt wielkim skrócie.Poproszęo szczegóły!Kiedy już wyjaśnili wszystko bardzo dokładnie, cesarz oparł łokcie na okien-nym parapecie i w zamyśleniu, z uśmiechem na wargach wyglądał na dwór. Nigdy nie umiałem rozgryzć tego człowieka  powiedział w końcu.Jużjako dziecko był nijaki i za dużo paplał.Z jego strasznym wujem, kardynałem, nicnie mogę zrobić.To Szwajcar.Ale Engelbert.Będzie to dla mnie prawdziwaprzyjemność pozbawić go biskupiego tytułu.Zwrócił się do gwardzistów. Bo przecież nie możemy mieć za biskupa drobnego złodziejaszka? Oczywiście, wasza cesarska mość!  odpowiedzieli, obaj w pozycji nabaczność.Cesarz spoważniał. Ale co to za straszne kłopoty, w jakie popadła moja siostra i jej rodzina? Wasza cesarska mość  wtrącił jeden z gwardzistów. Czy wolno micoś powiedzieć? Chciałbym podziękować waszej cesarskiej mości, że mogliśmysłużyć księżnej pani.Obaj żywimy dla niej najwyższy szacunek.To niezwykleszlachetna i czarująca dama.Tak wspaniałej osoby nie spotkaliśmy jeszcze nigdyw życiu.144  Tak, Theresa to nadzwyczajny człowiek  przyznał brat nieobecny myśla-mi. No i księżna poleciła nam przekazać waszej cesarskiej mości, że gdybymusiała jechać pod hiszpańską granicę, to chciałaby nas mieć przy sobie.Jeśliwasza cesarska mość nie będzie nas akurat potrzebował w domu.Karol VI, cesarz Austrii i Węgier, uśmiechnął się do nich smutno. Czasami godność cesarska bywa niewygodą.Sam bym jej chętnie towa-rzyszył, ale akurat mnie tego nie wolno.Jeśli Theresa was potrzebuje, to zawszebędziecie do jej dyspozycji.Obaj rozpromienili się z radości, zasalutowali, stukając ostrogami, i wycofalisię z pokoju.Karol długo siedział pogrążony w myślach. Biskup Engelbert von Graben  szepnął. Coś mi mówi, że to ty jesteśojcem córki Theresy.Nigdy sobie nie zasłużyłeś na tę lojalność, jaką ona ci przeztyle lat okazywała, nie ujawniając prawdy.Ale teraz się zemściła.I ja też, za całeto twoje wstrętne gadanie na mnie i na moje rodzeństwo, kiedy byliśmy mali.Zatwoją pychę w dorosłym życiu.Teraz zedrę z ciebie wszystko, tak jak się skubiekurę.I to będzie moja największa radość! Rozdział 20Nieznośny ból przeszył głowę Tiril.Próbowała zaciskać powieki, by słońcenie świeciło jej w oczy, lecz ono raziło ją i tak, przyprawiając o utratę zmysłów.Dzień za dniem w najbardziej upokarzający sposób wieziono Tiril na zachód.Od dawna już nie było mowy o podróżowaniu powozem.Bo też i nie jechałażadnym powozem, tylko starą, rozklekotaną, skrzypiącą furą, jaką zwykle ciągnąwoły.Ta, choć zaprzężona w dwa konie, i tak była bezlitosna dla obolałego ciałaTiril, a poza tym nadal śmierdziała gnojem, który niegdyś na niej wożono.Tirilmusiała leżeć związana na dnie fury, przykryta cuchnącą końską derką.Czuła się potwornie od tego trzęsienia, nie mogła do niego przywyknąć.Przewodnicy się zmieniali.Teraz jest Francuz.Strażnicy jednak wciąż byli cisami.Nieokrzesane typy posługujące się ordynarnym językiem, mówiący wyłącz-nie o kontaktach z kobietami.Tiril uważała, że nie może już doznać większegoupokorzenia niż na dnie tej furki, gdzie leżała związana, brudna, a pchły i innepaskudztwo łaziło po niej stadami.Włosów nie czesała od wielu dni.Pozwala-li jej załatwiać potrzeby fizjologiczne tylko rano i wieczorem, poza tym nigdy.Zdarzało się więc, że godzinami musiała leżeć w udręce, bo nie chciała zmoczyćubrania, skoro i tak nie mogła w żaden sposób dbać o czystość.Każdego rankadawali jej wodę do picia i trochę chleba, prócz tego nic więcej.Często pod tympiekącym słońcem doskwierało jej straszne pragnienie, a knebel w ustach jeszczeje powiększał, poza tym porobiły jej się rany na wargach.Skórę miała spalonąsłońcem i popękaną od nocnego lodowatego deszczu.Bo również nocami musiałależeć na dnie tej fury, mocno przywiązana, żeby nie mogła uciec, a strażnicy dbalizawsze, żeby furka była dobrze ukryta i nikt niepowołany jej nie widział.W tej sytuacji wielką pociechą było odczuwać bliskość Nidhogga i Zwierzę-cia.Nie mogły wprawdzie nic dla niej zrobić, ale przynajmniej przy niej były i toczyniło życie Tiril na tyle znośnym, że udawało jej się powstrzymywać płacz.Bopłacz teraz, w tym palącym słońcu, z kneblem w ustach, wyczerpałby ją ostatecz-nie.Dzień za dniem furka skrzypiała na drogach.Czy człowiek może zostać bardziej upokorzony?146 Owszem, może.Tiril omal tego nie doświadczyła pewnego wieczora, kiedypozwolili jej wyjść za potrzebą, co już samo w sobie było straszne, bo zawszebyli przy niej strażnicy.Tego wieczora jej strażnicy wypili zbyt dużo.Powinna przewidzieć, co sięmoże stać, kiedy wracała do furki.Powinna się tego domyślić na podstawie ichrozmów. Ale przecież nie pozwolili nam  mówił jeden. Ech, kto się będzie przejmował taką tam.Tak daleko od domu.I niech mniediabli, jeśli jeszcze kiedyś do niego wróci, tyle sam pojmujesz, nie? Nikt się o niczym nie dowie  warknął trzeci. Bo i komu mogłabynagadać?Tak więc wszyscy trzej się w zasadzie zgadzali.A kiedy czwarty, który jąodprowadzał na stronę, dowiedział się, o co chodzi, natychmiast się do nich przy-łączył.Wozniców akurat nie było.Ten, który odprowadzał Tiril do lasu, polecił jej wejść na furkę, po czym zwią-zał jej ręce i nogi, ale knebla nie zdążył założyć, bo taki był ciekawy, o czymrozmawiają pozostali. Przecież ona może naskarżyć  powtarzał jeden, który w dalszym ciągumiał wątpliwości. Komu? Teraz jesteśmy już bardzo daleko od kardynała, a ona nigdy niewróci. Starzec podróżuje tędy, i to dwa razy do roku! Już nie.Za bardzo schorowany. Nie bądz taki pewien.Ostatnio bardzo się ożywił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl