, Mroz Remigiusz Zaginiecie Remigiusz Mroz 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Spójrzmy. powiedziała Joanna, rozkładając na stole papiery.Było ich znacznie mniej, niż Kordian się spodziewał.Wydawało mu się, że sądprzekaże całe tomiszcze wyjaśniające, dlaczego ich klienci zostali zatrzymani.Tymczasem ich dwie pizze zapewne zajmą więcej miejsca niż te dokumenty. Tylko tyle tego jest?  zapytał. Na razie. Przecież aresztowali dwoje ludzi.Powinniśmy mieć dokładny wgląd w to, dlaczegotak się stało.Joanna podniosła wzrok znad kartki. Niedługo zażądamy podania podstaw zarzutów i uzasadnienia ich na piśmie. Więc nie ma tego w tej dokumentacji? Nie, podejrzany na tym etapie postępowania nie ma pełnego dostępu do akt.A więcmy również nie. Aha. Otrzymuje je dopiero przed zamknięciem postępowania przygotowawczegoi wówczas obrońca może brać udział w przeglądaniu całej dokumentacji.  Dobra, dobra.nauczę się tego w praktyce.Spojrzała na niego powątpiewająco i wskazała na rozłożone papiery. To jest praktyka. Mniejsza z tym  uciął. Mów, co na nich mają.Chyłka pobieżnie przejrzała treść decyzji. W celu zapewnienia prawidłowego toku postępowania, ecle-pecle, ecle-pecle.wymruczała. Zachodzi uzasadniona obawa matactwa. Co?  przerwał jej Oryński. Kogo mieliby niby przekupić, nastraszyć albonamawiać do fałszywych zeznań? Najwyrazniej jakiegoś świadka. Jest coś na ten temat? Nie  powiedziała Joanna, podnosząc wzrok. Tylko informacja, że prokuraturauznała, iż zachodzi duże prawdopodobieństwo, że podejrzani popełnili zarzucany imczyn. To znaczy? Przestępstwo ze sto czterdzieści osiem. Zabójstwo? Nie ma żadnego ciała, nie ma nawet strzępka dowodu, że tadziewczynka w istocie zmarła. Proces będzie miał charakter poszlakowy  odparła zamyślona adwokat. Przecież to jakaś bzdura. Nie jest potrzebne ani odnalezienie ciała, ani dostarczenie jakichkolwiekbezpośrednich dowodów, Zordon.Powiódł wzrokiem za kelnerem z pizzami, jakby to miało go uratować.Po prawdzienigdy nie słyszał, by oskarżono kogoś bez choćby pośredniego dowodu wskazującego,że ofiara zmarła. Przecież to dziecko mogło po prostu zniknąć. Nie opowiadaj bzdur.Oboje wiemy, że tak się nie stało, i sąd też to wie. Więc osądzą ich bez dowodów?Chyłka wyciągnęła smartfona, włączyła sieć komórkową, a potem wpisała w Google,co trzeba.Obróciła urządzenie do Kordiana, a ten szybko sczytał treść wpisu na portaluNasygnale.pl.Sprawa nie była na tyle głośna, by zawędrować na Wikipedię, alesprawnie ją streszczono.Oryński szybko przekonał się, że oskarżony został skazany na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności, mimo że ciała ofiary ani bezpośrednichdowodów nigdy nie odnaleziono. Nie uczyli was na studiach o procesie poszlakowym? Może uczyli, ale. Byłeś zajęty planowaniem utraty własnej cnoty.Oryński spojrzał na nią bykiem. Teraz to się dzieje trochę szybciej niż za twoich czasów  odparł. Rewolucjaseksualna lat sześćdziesiątych zrobiła swoje.Joanna mruknęła coś pod nosem, a zaraz potem pojawił się kelner z dwoma gorącymidaniami. Vegatariana dla kogo?  zapytał z uśmiechem, patrząc na Chyłkę. Dla ciamajdy  odparła, wskazując na chłopaka. Ja nałogowo przyjmuję mięcho. Prawdziwy z niej drapieżnik  dodał Kordian. Kultywuję tradycje przodków  zaoponowała. Pierwsi homo sapiens żywili siędużą zwierzyną łowną. Gówno prawda.Próbki odchodów sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat z Alicanteudowodniły, że jadali bulwy, orzechy, jagody i mnóstwo innych rzeczy.Kelner sprawiał wrażenie skołowanego, gdy stawiał drugą pizzę na stole. Smacznego  rzucił tylko i czym prędzej się oddalił.Chyłka odkroiła kawałek meksykańskiej, kręcąc głową. Nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich wegetariańskich bredni. To ustalenia naukowców z MIT. Jestem w stanie przyznać, że dorzucali jagody do upolowanego geparda.Towszystko.Kordian wziął do ręki ćwiartkę pizzy i odgryzł końcówkę.Chyłka z dezaprobatąspojrzała na ilość warzywnych składników. Nie będziesz miał po tym siły, żeby sklecić pismo. Ja? A kto? Może twoja patronka ma pisać zażalenie?  zapytała z pełnymi ustami.Wespniesz się na wyżyny erudycji, a jak zobaczę, że czegoś brakuje, poprowadzę cię zarękę do celu.Przy okazji się czegoś nauczysz.Szybko przekonał się, że walorów edukacyjnych było w tym tyle, co kot napłakał. Kiedy tylko zjedli, poszedł do samochodu po laptopa, a potem zabrał się do roboty.Zaskarżył postanowienie sądu, w uzasadnieniu podnosząc, że według TrybunałuSprawiedliwości Unii Europejskiej w Polsce karygodnie nadużywa się tymczasowegoaresztowania.Potem podkreślił, że klient nigdy nie był karany i cieszy sięnieposzlakowaną opinią, więc nie ma podstaw do oskarżania go o możliwe matactwo.Zakończył, akcentując, że w istocie nie ma dowodów, by jednoznacznie stwierdzić, iżklient jakiekolwiek przestępstwo popełnił.Po postawieniu ostatniej kropki z zadowoleniem obrócił laptopa do Joanny.Prawniczka siedziała z nosem w komórce. Ground control to major Jo  upomniał ją. Co?  spytała, nie podnosząc wzroku. To parafraza Davida Bowiego, myślałem, że lubisz takie. Wejdz na stronę NSI, Zordon.Szybko odwrócił komputer do siebie i włączył przeglądarkę.Na portaluinformacyjnym nie musiał długo szukać interesującej go wiadomości.Headline nastronie głównej zawierał wszystko, co Kordian chciał wiedzieć:NARZDZIE ZBRODNI ZNALEZIONE W LESIEOJCIEC ZAMORDOWAA SWOJE DZIECKO. 9Nie było nad czym się zastanawiać.Chyłka i Oryński natychmiast pojechali na WojskaPolskiego, gdzie mieścił się areszt śledczy.Widzenie nie było problemem  wprawdziepodejrzanemu nie przysługiwały te same prawa, co oskarżonemu czy skazanemu, alez obrońcą mógł widywać się bez ograniczeń.Każda inna sytuacja wymagaławystosowania wniosku o widzenie.Weszli do przestronnego pomieszczenia, w którym znajdowały się rzędy białychboksów.Każdy oddzielony był pleksiglasem od miejsca, gdzie miał siedzieć zatrzymany i każdy miał biały telefon tuż obok szyby.Usiedli w jednej z budek, a potem czekali na Awita.Pojawił się po kilku minutach.Twarz miał umęczoną, choć na dobrą sprawę niedawno trafił za kratki.Opadł ciężko nadrewniane krzesło, a potem sięgnął po słuchawkę.Chyłka zrobiła to samo. Powiedz, że coś masz  odezwał się.Ton głosu był błagalny, zupełnie nie przystawał do twardego biznesmena, za jakiegoSzlezyngier uchodził już od czasów transformacji ustrojowej. Pracujemy nad tym.Awit spuścił wzrok.Na trupiobladej twarzy wyraznie odznaczały się siatki naczyńkrwionośnych.Przez moment przedsiębiorca się nie odzywał. Kazali mi przedstawić białko. powiedział cicho. Co takiego?  zapytała Joanna, patrząc na Oryńskiego.Ten wzruszył ramionami, niesłysząc, co mówi klient.Ruchem ręki zasugerowała aplikantowi, by przystawił ucho dosłuchawki. Po wejściu do celi.zażądali białka. %7łe niby czego? Chodzi o pismo.postawienie zarzutów z uzasadnieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl