,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrobię pani herbaty.Moja mama zawsze powtarza, że herbata jest dobrana wszystko.Daniel zaśmiał się wesoło i poszedł do kuchni, jakbydoskonale znał rozkład domu.Weronika słyszała, jakprzygotowuje herbatę.Te zwyczajne odgłosy świadcząceo obecności drugiej osoby w domu były przyjemnieuspokajające.Wkrótce wrócił z dwoma kubkami parującejherbaty.Igor przyczłapał za nim zaspany.Nie wydawał sięzaskoczony, że mają gości. Pięknego ma pani psa pochwalił Podgórski, podającWeronice herbatę.Podrapał Igora po karku.Pies machnąłleniwie ogonem. Znalazłem go w kuchni. Tak, lubi tam spać.Herbata miała przyjemnie słodki smak. Znam dobrze ten dom zaczął Daniel Podgórski lekkimtonem. Naprawdę? Mieszkam od urodzenia w Lipowie wyjaśnił Daniel. Kiedy byłem mały, bawiliśmy się tu z kolegami.Domod dawna stał pusty. Nie był zamknięty? Można było tak po prostu wejśćdo środka? Był zamknięty zaśmiał się policjant. Ale nam zawszeudawało się jakoś tu dostać.Mój tato potem za nami biegał,a jak nas złapał, to zabierał na komisariat.Było dużo śmiechu. Pana ojciec też był policjantem? Tak.Razem z ojcem mojego kolegi z posterunku.Wtedybyło ich tu tylko trzech wyjaśnił Daniel, popijając herbatę. Teraz jest nas czterech.Ja, Marek Zaręba, Paweł Kamińskii Janusz Rosół. Pana tata jest pewnie dumny, że syn poszedł w jego ślady uśmiechnęła się.Dobrze jej się rozmawiało z tym mężczyzną.Nie emanowałjakąś brutalną męską atrakcyjnością, która zawsze tak jąprzyciągała.Było w nim jakieś uspokajające ciepło i obietnicastałości. Mój ojciec nie żyje wyjaśnił krótko Daniel. Och, przykro mi zawstydziła się Weronika. Niewiedziałam.Przepraszam& Nic się nie stało uspokoił ją. To dawne dzieje.Siedzieli przez chwilę w milczeniu. No i co my tu mamy? zapytał Podgórski po chwili,chwytając pudło z książkami.Wyglądało na to, że woli nie drążyć tematu ojca policjanta. To głównie kryminały.Uwielbiam je. Ja też.U nas trudno jest coś dostać, więc zamawiamgłównie przez Internet.Proszę nie mówić tego moim kolegom,i tak już mają dużo powodów do żartów zaśmiał się Daniellekko. A co, nie wolno panu czytać? Nie tutaj.W Lipowie zajmujemy się tylko praktycznymirzeczami zaśmiał się znowu, robiąc palcami znakcudzysłowu. O! Tych Skandynawów też mam.Ciekawe, jacytam są ludzie, na północy.Nigdy nie byłem w Szwecji aninigdzie.Właściwie to nie byłem nawet za granicą.Pani dużopodróżuje? Kiedyś& z byłym mężem& ale w Skandynawii też niebyłam.Przyznam się, że chciałabym pojechać. Ja też.Rozpakowali pierwsze pudło książek. Widziała pani coś wczoraj? Coś niepokojącego? Danielwrócił do celu wizyty. Mówię oczywiście o sprawieprzejechanej zakonnicy.Nie miał ochoty przepytywać Weroniki.Nie teraz.Trzebabyło to jednak zrobić. Zupełnie nic! odparła Nowakowska. Czuję się jakw jednej z tych książek kryminalnych.Chciałabym coświedzieć, ale niestety.Nie przechodziłam tamtędy nawet.Byłam w sklepie u Wiery, ale przyszłam na skróty od stronypola.W sklepie spotkałam tylko Tomka Szulca, a potem panakolegę z komisariatu.Musicie mieć ciekawą pracę.Zawsze zazdrościła Mariuszowi.W głębi duszy zawszechciała rozwiązać jakąś sprawę kryminalną.Mąż częstopozwalał jej przeglądać dokumentację i opowiadał o sprawach,które prowadził.To akurat w nim lubiła. Właściwie to raczej nic się u nas nie dzieje.To pierwszytaki wypadek.To znaczy, pierwszy tak poważny wypadek.Do tej pory było kilka potrąceń, ale żadna ofiara nie zmarła.Najczęściej wypadki się nasilają, kiedy w czasie wakacjiprzyjeżdżają do nas turyści. Widziałam zdjęcia przejechanej, kiedy byłam wczoraju Kojarskich powtórzyła Weronika. Pokazywali mina jakiejś stronie o Lipowie.Straszny widok. Wzdrygnęła się. Nasze-lipowo, tak& lokalna strona z plotkami. Człowiek widzi takie sceny na filmach, ale wiedząc, że toprawdziwa krew&Mariusz nigdy nie pokazywał jej zdjęć ofiar.I chyba miałrację.Od wczorajszego wieczoru Weronika nie mogłazapomnieć twarzy martwej zakonnicy.Stawała jej przed oczamiw najmniej odpowiednich momentach. Nic pani nie przychodzi do głowy? spróbował Podgórskijeszcze raz. W tej sprawie? Nie.Naprawdę nic nie widziałam, żadnych podejrzanychludzi, zakrwawionego samochodu.Nic.Chciałabym pomóc, aleniestety nic nie wiem.Opróżniali kolejne pudła, ustawiając książki na półkach.Razem praca rzeczywiście szła znacznie szybciej.Rozmowazeszła na inne tory.Weronika czuła się przyjemnie rozluzniona. Ale ma pani tych książek! zagwizdał policjant, kiedyzapełnili już całą bibliotekę. Przy tym moja własna kolekcjawygląda bardzo skromnie!Weronika uśmiechnęła się, dumna z komplementu. Proszę mi mówić po imieniu, w końcu zna już panwszystkie moje sekrety zażartowała. Daniel. Weronika. No nic.Będę już ruszał do domu.Jeżeli będziesz kiedyśjeszcze potrzebowała pomocy przy domu, to jestem zaoferował się Podgórski. Dzięki.Od kiedy przyjechałam do Lipowa, ludzie wydająsię znacznie milsi. A co? W Warszawie nie oferują pomocy? Pomagają, pomagają.Ale tu jest jakoś inaczej.No, niewiem. Uśmiechnęła się. Po prostu chyba byłam zmęczonawielkim miastem. A ja za nim tęsknię.Byłem w Warszawie na szkoleniu.Spodobało mi się dodał Daniel. No nic, tu jest mojawizytówka.Jakbyś coś sobie jednak przypomniała na temat tejzakonnicy, to dzwoń. W porządku.Jeszcze raz dziękuję za pomoc.I przepraszamza ten wybuch na początku! Strasznie mi głupio. Nie ma problemu. Daniel Podgórski uśmiechnął sięszeroko.Pogłaskał Igora i ruszył do wyjścia.Patrzyła, jak oddalał się w mrok.Zamknęła drzwi dopiero,kiedy zniknął w czerni zimowej nocy.Nie było już słychaćstukania młotka.Widocznie Tomek skończył pracę na dziś.Poszła do gabinetu, by jeszcze raz popatrzeć na swój zbiórksiążek.Nagle ogarnęło ją uczucie, że jednak o czymśzapomniała, kiedy rozmawiali z policjantem o wypadku.Niebyło to nic konkretnego, raczej męczące wrażenie, że jakiśszczegół mógł być ważny dla sprawy.Nie dawało jej to spokoju. Ewka, potrzebuję twojej natychmiastowej pomocy! Julkaprzyłożyła do twarzy dwa sweterki. W którym mi lepiej? W różowym. Ewa Rosół malowała usta błyszczykiem.Dziś nie miała ochoty na swoją ulubioną czerwoną szminkę. Myślisz, że taki dekolt wystarczy?Poprawiła bluzkę wprawnym ruchem [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|