, Grochola Katarzyna Podanie o Miłosc 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To ja gapiÄ™ siÄ™ na ten biaÅ‚y prostokÄ…t, to ja mambóle i to nie my musiaÅ‚yÅ›my w nocy dzwonić po zastrzyk! Ciebie przy tym nie byÅ‚o! To tylko ja!Marta przerażona wybuchem Iwony cofa siÄ™.Teraz to napiÄ™cie pójdzie do brzucha, tamsiÄ™ usadowi.Znowu coÅ› zle zrobiÅ‚a.A potem spokojnie mówi: Dobrze.Możesz na mnie napluć.Jestem kretynkÄ….Masz racjÄ™. I oto dzieje siÄ™ cud:to, co miaÅ‚o siÄ™ przenieść i wniknąć do jej brzucha, nigdzie siÄ™ nie przesuwa, nie przenosi, jestlekka jak piórko, żadnego niebezpieczeÅ„stwa.  OczywiÅ›cie, że mam racjÄ™. Iwona patrzy na niÄ… spod oka, ale jej gÅ‚os już siÄ™obniżyÅ‚. Czyja ci zadajÄ™ te idiotyczne pytania w liczbie mnogiej? Czy zrobiÅ‚yÅ›my wczorajobiadek? Czy mąż nas zdupczyÅ‚ wczoraj troszeczkÄ™? ByÅ‚yÅ›my u miÅ‚ych znajomych? Masz racjÄ™!  Marta krzyczy, ale w brzuchu nie ma nic. Wiem  mówi Iwona i milknie.WiÄ™c Marta zdobywa siÄ™ na jeszcze wiÄ™cej: Przepraszam.yle siÄ™ czujesz? A dlaczego mam siÄ™ zle czuć?No i co na to powiedzieć? Marta pÅ‚oszy siÄ™. Leżymy sobie? Zgadnij.Niedobrze.Trzeba inaczej. Potrzeba ci czegoÅ›? SkÄ…d.Jest mi po prostu fantastycznie. Iwona robi siÄ™ sarkastyczna. Tak sobieleżę już piÄ…ty tydzieÅ„.RÄ™kÄ™ mam unieruchomionÄ….Z trudnoÅ›ciÄ… siÄ™ podnoszÄ™.Ale jest mifantastycznie.Zwieży tlen.Powietrze.Czysta poÅ›ciel.Bosko.Chcesz siÄ™ zamienić? JesteÅ› rozdrażniona, ale ja to rozumiem. Najważniejsze to nie dać siÄ™ sprowokować. NaprawdÄ™?  GÅ‚os Iwony brzmi bardziej znajomo. Tak, rozumiem.Teraz Iwona na niÄ… patrzy uważnym spojrzeniem, nieznanym.Marta nie wie, co robić.Czeka. Czy możesz coÅ› dla mnie zrobić? Wszystko  mówi Marta z wyraznÄ… ulgÄ….Wtedy Iwona podnosi siÄ™ z wysiÅ‚kiem, jej blada dÅ‚oÅ„ siÄ™ga do rurki z tlenem, odsuwa jÄ…,potem wyciÄ…ga do Marty rÄ™kÄ™, do której podÅ‚użnymi kroplami sÄ…czy siÄ™ życie. OdÅ‚Ä…cz  mówi, wskazujÄ…c na kroplówkÄ™. Nie mogÄ™! Musi zejść do dwudziestej drugiej. Marta wie, że zbyt pochopnieobiecaÅ‚a to  wszystko. ChcÄ™ wstać.Na moment.ProszÄ™.Marta zaciska przezroczysty wężyk. I co teraz?  Pomóż mi. Iwona wyciÄ…ga do niej dÅ‚oÅ„, Marta jÄ… chwyta, a Iwona podnosi siÄ™ zwysiÅ‚kiem i powoli spuszcza nogi z łóżka. Co ty robisz?  Ale rÄ™ka Marty jest silna, nie puÅ›ci. Boże, pomożesz mi czy nie? Chcesz wstać?  Pytanie jest gÅ‚upie, bo Iwona już wstaÅ‚a.Chwieje siÄ™ na nogach,przezroczysty wąż od kroplówki, spuszczony w dół, trzyma jÄ… na uwiÄ™zi, a ona robi parÄ™ krokóww stronÄ™ krzesÅ‚a. Popraw to wszystko, proszÄ™.Ach, o to chodziÅ‚o.Marta strzepuje przeÅ›cieradÅ‚o, wciska skraje pod materac, chwyta zadwa rogi poszwÄ™, prostuje w niej koc, klepie znów w poduszki. Tak?  pytajÄ…co patrzy na IwonÄ™  MogÅ‚aÅ› leżeć.Robi jej miejsce, ale Iwona wskazuje rÄ™kÄ… na łóżko. A teraz kÅ‚adz siÄ™. Co? KÅ‚adz siÄ™. ZwariowaÅ‚aÅ›? ProszÄ™, połóż siÄ™.I Marta posÅ‚usznie wyciÄ…ga siÄ™ na łóżku. A teraz tlen.A teraz rÄ…czka.Wygodnie ci?  Niezgrabnymi ruchami Iwona podkÅ‚adajej tlen pod nos i przymocowuje prawÄ… rÄ™kÄ™ bandażem do łóżka.Marta poddaje siÄ™ temu bez sprzeciwu.Aóżko jest wygodne, po caÅ‚ym dniu biegania jejmięśnie powoli siÄ™ odprężajÄ…. Tak  mówi.Jest dobrze. Leż.Udawaj, że ci jest wygodnie.Marta nie musi udawać.Jej zmÄ™czone ciaÅ‚o przylgnęło do poÅ›cieli. Tak?  Poprawia siÄ™ i nieruchomieje. WÅ‚aÅ›nie tak. Jak dÅ‚ugo mam tak leżeć? KtoÅ› może tu wejść.Iwona narzuca na siebie szlafrok, podaje jej rÄ™kÄ™.Marta zwalnia ucisk na przezroczystejrurce, kropelki znowu zaczynajÄ… spÅ‚ywać do żyÅ‚y.Iwona przestawia stojak do kroplówki bliżejswojego krzesÅ‚a i siada przy Marcie. Nikt nie wejdzie.Przecież wiedzÄ…, że ty tu jesteÅ›.Udawaj, że nie możesz siÄ™ ruszyć. Zamknij oczy. Dobrze.Leżę. Marta posÅ‚usznie zamyka oczy.Iwona opiera siÄ™ o porÄ™cz łóżka.Oddycha ciężko i czeka, żeby jej organizm przyzwyczaiÅ‚siÄ™ do nowej pozycji.Jej serce przestaje walić jak oszalaÅ‚e, nogi już tak bardzo nie drżą. Zobaczysz, co to znaczy tak leżeć  mówi cicho. I nic nie móc.Jaka toprzyjemność.Ostatnia.WiÄ™c sobie poleż, Marto, a ja posiedzÄ™ przy tobie.Aż zdrÄ™twieje ci rÄ™ka,krÄ™gosÅ‚up, aż zacznie ciÄ™ boleć krzyż.Oddech Marty jest spokojny i równy.Iwona patrzy na niÄ… i ciÄ…gnie: I potem porozmawiamy.Kiedy odciÅ›nie ci siÄ™ gumka od tlenu.Ale za to Å›wieżepowietrze.I w ten sposób, Marto, może siÄ™ zrozumiemy.Bo innego wyjÅ›cia nie ma.I możewtedy już nie bÄ™dziesz wchodzić i pytać, czy sobie leżymy.Bo muszÄ™ leżeć, prawda?  Iwonanie sÅ‚yszy odpowiedzi, podnosi gÅ‚owÄ™ i dopiero teraz zdaje sobie sprawÄ™, że Marta Å›pi.Ma ochotÄ™ jÄ… szarpnąć, zrzucić z łóżka, niech zobaczy.Ale przyglÄ…da siÄ™ leżącejkobiecie, fartuch podwinÄ…Å‚ jej siÄ™, prawa noga, ugiÄ™ta, budzi w niej rozczulenie, cieÅ„ rzÄ™s napoliczkach pielÄ™gniarki jest dÅ‚ugi.Iwona podnosi siÄ™ z wysiÅ‚kiem, siÄ™ga po koc i delikatnieokrywa MartÄ™.Potem znów siada koÅ‚o niej, a kroplówka wolno wspiera jej organizm. Nie możesz wiedzieć. szepcze Iwona. Może to i lepiej.WIECZÓR Jezu!  Marta siÄ™ podrywa, ale przywiÄ…zana do łóżka prawa rÄ™kÄ… przytrzymuje jÄ….Która godzina? Zasnęłam! Iwona!Iwona z uÅ›miechem patrzy na MartÄ™, która usiÅ‚uje odczepić ten cholerny bandaż od łóżka. Jestem tu  mówi cicho.Marta wodzi wokół nieprzytomnym spojrzeniem. Kroplówka!  przypomina sobie i w jej oczach widać przerażenie.Iwona z dumÄ… wyciÄ…ga do niej rÄ™kÄ™. ZeszÅ‚a.PilnowaÅ‚am. Przepraszam.Taka byÅ‚am zmÄ™czona.Pomaga Iwonie wejść do łóżka, ukÅ‚adajÄ… z czuÅ‚oÅ›ciÄ….Iwona siÄ™ uÅ›miecha. OdpoczęłaÅ›?  No. Czy może powiedzieć prawdÄ™?Iwona wyciÄ…ga rÄ™kÄ™. Pomóż mi.Marta chwyta jÄ… pod ramiona, sadowi wygodniej, Iwona chce siedzieć, nie chce leżeć. Co ty wyprawiasz, co ty robisz. Jakże jej wstyd, że zasnęła. Nie możesz wiedzieć  Iwona rzuca w przestrzeÅ„ ciemnego pokoju. I ja nie mogÄ™wiedzieć. Wiedzieć? Czego? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl