, Ekspedycja Kolitz Katarzyna Rygiel 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To miejsce za-rezerwowane było dla panującego i biskupów, ale często zakazpozostawał zakazem tylko na papierze.Dlatego możepochowano tu opatów, a może znaczniejsze osobistości, którecieszyły szacunkiem, jeśli nie czcią, zwłaszcza te bardziejświątobliwe - zastanowił się, nim podjął wątek.- Nie wy-obrażam sobie, że ktoś mógłby wykorzystać miejsca ich po-chówków w jakichś podejrzanych szaradach.Zmarłym należałsię spokój, który starano się im zapewnić.Od tamtej pory nicsię nie zmieniło i podobnie my robimy dzisiaj.Poza tymdotychczasowe wskazówki znajdowały się w miejscach łatwodostępnych, właściwie wcale nie były ukryte.To bardzo spryt-ne, bo dzięki swej pozornej jawności mogły zostać zbagateli-zowane przez przypadkowego odkrywcę.Niewykluczone, żebyły przeznaczone dla konkretnej osoby, także należącej dozakonu cystersów.- I dla niej ukryto plan w filarze? - w głosie Ewy Robertusłyszał powątpiewanie.- Plan z Lehnin ukryty w tutejszym kościele mógł byćwskazówką.W końcu wszystkie kościoły cysterskie były dosiebie podobne - co za różnica Lehnin czy Kolitz, skoro tylkoten plan zakonnicy mieli pod ręką.W rzeczywistości liczył sięmur zaznaczony grubszą kreską.- Tak myślisz? Nie bardzo rozumiem, po co tyle zachodu - niewytrzymała Ewa, która dotąd słuchała wywodu Roberta wmilczeniu.- Ja też nie - zgodził się z nią.- Ale wiek XVI był dla cy-stersów na tym obszarze bardzo trudny.Wiele klasztorów prze-stało istnieć, a ten właśnie do nich należał.Może te dwiesprawy - kasata i biblijne cytaty mają ze sobą związek?Oczywiście zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że idąc ślademOttona, zeszliśmy na manowce, a tajemnicę sobiewymyśliliśmy, ulegając jego sugestiom.Może warto zacząćprzyzwyczajać się do myśli, że to już koniec historii.Ottoniczego nie znalazł, a później go zamordowano.Nie znajdziemykartki z wyjaśnieniem, czego szukał w walącym się klasztorze ikto jest mordercą: „Drodzy poszukiwacze, zabił mnie ten i tenn-tego lipca, a może sierpnia Anno Domini 1884.Jako powódpodał, co następuje.Łączę wyrazy szacunku.Otto K.” Zamiasttego mamy kilka bardziej skomplikowanych tekstów, ale onenam nie wystarczą.Popatrzył na nią łagodnie.W nikłym świetle płomienia jejskóra była złota, a włosy zyskały ciemny, miedziany odcień.Jajuż osiągnąłem swój cel, miał ochotę jej powiedzieć, i dopókibędę z tobą, nie obchodzą mnie żadne zagadki tego świata, anite czekające na rozwikłanie, ani te będące jedynie wytworembujnej wyobraźni.Musisz się z tym pogodzić.Nie zrobił tego jednak.Pogłaskał Ewę po twarzy i odebrał jejświecę.- Wracajmy na górę - powiedział tylko i poszedł przodem.Z kościoła wyszli osobno, Ewa ruszyła okrężną drogą wokółbudowli, wąską smugą cienia przy północnej ścianie.Robertposzedł prosto, wzdłuż wykopu.Nerwowo zerkał przy tym nazegarek.Nie było ich ponad godzinę.Na szczęście chyba nikttego nie zauważył, zorientował się, widząc, że prace trwają wnajlepsze.Już z daleka słychać było Piotra, który wyrzucał zsiebie słowa donośnym głosem:- Co tam masz, Siwy, czemu się z tym tak guzdrzesz? Ileczasu można odsłaniać klatkę piersiową?Robert uznał, że przyjaciel, bo wciąż tak o nim myślał, mimoże wydarzenia ostatnich dni zaważyły na ich kontaktach, robisię coraz bardziej nieprzyjemny.Nie przypuszczał, że może byćaż tak apodyktyczny.- Czasem długo - odparował Siwy - jeśli chce się to zrobićnaprawdę dobrze.Jak masz ochotę zobaczyć, to się tu po-fatyguj, a nie krzycz z drugiego końca wykopu.W jego głosie Robert usłyszał nutę, która kazała mu przy-spieszyć.Zupełnie jakby Siwy chciał powiedzieć: czegoś takiegojeszcze nie widzieliście.To samo dotarło chyba do Piotra, boznalazł się przy Siwym szybciej niż Robert.- O cholera - odezwał się Piotr z podziwem - piękna.Naprawdę przepiękna.- Stał tak dłuższą chwilę oczarowanywidokiem, aż Siwy zaniepokojony jego milczeniem odwróciłsię, by zobaczyć wyraz jego twarzy.W niewielkiej jamie grobowej spoczywał szkielet dziecka, za-pewne kilkuletniego, ocenił Robert, gdy już stanął obok Piotra izajrzał Siwemu przez ramię, ale to z całą pewnością musiałabyocenić Ewa.Kości były w złym stanie, najlepiej prezentowałasię czaszka i kości długie nóg.Prawdopodobnie była todziewczynka, biorąc pod uwagę to, co miała na sobie, musiałabyć córką jednego z bogatszych mieszkańców wsi.Na jej szyi imiędzy drobnymi jak u ptaka, tylko częściowo zachowanymiżebrami widniał błyszczący w słońcu naszyjnik, złożony z kilku,jeśli nie kilkunastu sznurów paciorków.Większość z nichwykonano z błękitnego szkła, a przechodzące przez nie światłosprawiało, że wydawały się przezroczyste jak łzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl