, Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Manag Iss od razu mu uwierzył.Przesunął pokrytymi rysunkiem palcami po ustach.- Ten eliksir jest dobrze znany Poszukiwaczom Przygód.Destylujemy go od tysiącleci.To prawda, że trawi ciało tego, kto go pije.Antidotum jest o wiele trudniejsze do przyrządzenia.Zdumiewa mnie, że Lord Gho twierdzi, iż je posiada.Tylko niektóre z naszych sekt mają jego odrobiny.Gdybyś wrócił z nami do Quarzhasaat, wówczas bylibyśmy w stanie zdobyć je dla ciebie najpóźniej w ciągu dnia.Elryk rozważył propozycję.Manag Iss pracował dla jednej z rywalek lorda Gho.To czyniło jego propozycje podejrzaną niezależnie od tego, jak szczerze mogła zostać przedstawiona.Kanclerz Iss lub lady Iss czy też ktoko1-wiek, kto pragnął umieścić własnego kandydata w Radzie, bez wątpienia gotów był zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel.Oferta Managa mogła być również zwykłym wybiegiem mającym uśpić czujność Elryka i uczynić zeń tym łatwiejszą ofiarę.- Wybacz moją szczerość - powiedział albinos - ale nie mam powodu, by ci ufać.Wiem już, że najwyżej cenioną rozrywką w Quarzhasaat są intrygi i nie mam ochoty dać się uwikłać w spiski i kontr spiski, które wam zdają się sprawiać tyle radości.Jeśli, jak mówisz, antidotum istnieje, to dobrze byłoby pomyśleć o spotkaniu w Oazie Srebrnego Kwiatu, powiedzmy, za sześć dni od dzisiaj.Mam dość eliksiru na trzy tygodnie, co mieści zarówno czas Krwawego Księżyca jak i drogę tam i z powrotem do miasta.Wówczas będę bardziej skłonny wierzyć w twój altruizm.- Też nie będę niczego owijał w bawełnę- stwierdził chłodno Manag Iss.- Mam przykazane i przysięgałem, tak na więzy krwi jak i na kontrakt sekty oraz mój honor jako członka świętej gildii, że przekonam cię, dowolnymi środkami, albo do zaniechania misji, albo do odsprzedania Perły.Jeśli nie zrezygnujesz z poszukiwań, wówczas gotów będę kupić od ciebie Perłę za każdą cenę oprócz, rzecz jasna, miejsca w naszej Radzie.Tym samym przebijam propozycję lorda Gho dodając, co tylko zapragniesz.- Niezupełnie przebijasz - stwierdził z żalem Elryk.- Jest jeszcze chłopak, którego on zabije.- Chłopak nie ma z pewnością większego znaczenia dla sprawy.- Według obowiązujących w Quarzhasaat reguł gry pewnie i nie ma.- Elryk był coraz bardziej znużony tym targiem.Manag Iss zauważył, że popełnił błąd taktyczny.- Uratujemy chłopca - dorzucił spiesznie.- Powiedz nam tylko, gdzie go znaleźć.- Chyba lepiej będzie, jeśli poprzestanę na pierwszej umowie.Nie wydaje mi się, bym miał w czym wybierać.- A jeśli lord Gho zostanie zamordowany?Elryk wzruszył ramionami i przygotował się, by wskoczyć na siodło.- Wdzięczny jestem za waszą pomoc.Rozważę twoją ofertę po drodze.Jak wiesz, mam bardzo mało czasu, by odnaleźć Perłową Fortecę.- Chciałbym cię ostrzec, panie Złodzieju.- Manag Iss urwał i obejrzał się.Na Czerwonej Drodze rysował się w dali obłok kurzu, z którego wyłaniały się niewyraźne postaci w powiewających, bladozielonych szatach.Manag Iss zaklął, ale z uśmiechem obserwował zbliżających się jeźdźców.Było jasne, że i ci przynależą do Czarowników, Poszukiwaczy Przygód.Również mieli tatuaże, tyle tylko, że na powiekach i nadgarstkach, a ich luźne płócienne płaszcze obrębione były w kwietne wzory powtórzone, w miniaturze, na krawędziach rękawów.Przywódca nowo przybyłych zeskoczył z konia i podszedł do Manag Issa.Był to niski, przystojny mężczyzna, gładko wygolony oprócz namaszczonej na modłę Quarzhasaat, spiczastej koziej bródki.W odróżnieniu od członków Żółtej Sekty, ten nosił zawieszony na prostych rzemieniach, pozbawiony pochwy miecz.Wykonał gest, który Manag Iss powtórzył.- Witam, Oledzie Alesham.Pokój z tobą.Żółta Sekta życzy sukcesów Sekcie Naparstnicy i pragnie wiedzieć, czemu to podróżujecie aż tak daleko Czerwoną Drogą.- Wszystko to wypowiedziane zostało sztywno, jako czysta formalność.Manag Iss, podobnie jak Elryk, niewątpliwie i tak wiedział, czego szukał tu Oled Alesham z drużyną.- Przybywamy, by chronić tego Złodzieja - powiedział przywódca Sekty Naparstnicy kłaniając się lekko Elrykowi.- Jest obcy w naszym kraju i zgodnie z naszymi pradawnymi zwyczajami chcieliśmy zaoferować mu pomoc.- A czy jesteś może, panie Oledzie Alesham - uśmiechnął się Elryk - spowinowacony w jakikolwiek sposób w którymś z Sześciu lub Tym Jednym?Poczucie humoru Oleda Aleshama okazało się wyższej próby niż Managa.- Wszyscy jesteśmy w jakiś sposób spowinowaceni ze sobą w Quarzhasaat, panie Złodzieju.My zaś podążaliśmy po prostu do Oazy Srebrnego Kwiatu i pomyśleliśmy, że możesz potrzebować pomocy w tej misji.- Nie ma żadnej misji - stwierdził Manag Iss, ale zaraz pożałował tak oczywistego kłamstwa.- To znaczy, nie ma żadnej misji oprócz tej, w której pomagają mu jego przyjaciele z Żółtej Sekty.- Biorąc pod uwagę, że więzy lojalności, które łączą nas w gildii, nie pozwalają nam walczyć ze sobą, chyba nie zaczniemy się kłócić, kto ma eskortować gościa do Oazy Srebrnego Kwiatu - stwierdził Oled Alesham z chichotem, szczerze rozbawiony sytuacją.- Może po prostu pojedziemy wszyscy razem? I każdy dostanie po kawałeczku Perły?- Na razie nie ma żadnej Perły - powiedział Elryk.- I nie będzie, jeśli co krok przyjdzie mi spotykać się z tak szczodrymi ofertami.Dziękuję wam, panowie, doceniam wasze starania i życzę wam miłego popołudnia.Obie rywalizujące sekty poczuły się wyraźnie zbite z tropu i właśnie miały przystąpić do dyskusji, co począć z tym pasztetem, gdy zza rumowiska uczynionego przez ogniste żuki wyjechało pół tuzina zbrojnych rycerzy owiniętych od stóp do głów w czerń, z wzniesionymi mieczami.Przeczuwając, że nie wróży to nic dobrego, Elryk wycofał się pomiędzy ludzi Manag Issa i Oleda Aleshama.- Znowu jacyś krewni, panowie? - spytał, kładąc dłoń na rękojeści miecza.- To Bractwo Ćmy - stwierdził Oled.- Są mordercami.To jedyne, czym się zajmują, panie Złodzieju, tylko zabijają.Było się z nami nie sprzeczać.Najwyraźniej ktoś uznał, że najlepiej będzie zamordować cię, zanim jeszcze ujrzysz Krwawy Księżyc.- Będziecie mnie bronić? - spytał Elryk gotując się do walki.- Nie możemy - powiedział Manag Iss ze szczerym żalem w głosie.- Nie możemy walczyć z członkami naszej gildii.Ale i oni nie tkną nas, jeśli zagrodzimy im drogę.Najlepiej będzie przyjąć naszą propozycję, panie Złodzieju.Ostatecznie doszła do głosu typowa dla przodów Elryka porywczość i bez dalszych komentarzy albinos wyciągnął Zwiastuna Burzy.- Dość mam tego, panowie.Dość targów.Proszę was, byście odstąpili.Zamierzam się bić.- Ale ich jest zbyt wielu! - stwierdził wstrząśnięty Oled; Alesham.- Posiekają cię na kawałki! To biegli mordercy!- Czyli tak jak i ja, panie Czarowniku! Tak jak i ja! -! I w tej samej chwili Elryk przepchnął się pomiędzy szeregami członków obu sekt i wypuścił konia prosto na przywódcę Bractwa Ćmy.Zdobny w runy oręż pomrukiwał unisono do wtóru swemu panu, którego biała twarz jaśniała blaskiem przeklętego, a oczy płonęły żywym ogniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl