, Mercedes Lackey Przesilenie 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli nie były szczęśliwymi żonami (a takich zostało na dworze naprawdę niewiele, zwłaszcza teraz), zachowywały się tak samo.Te, których córki były w wieku choćby zbliżonym do nadającego się do zamążpójścia - a pojęcie o wieku odpowiednim do zamążpójścia miały naprawdę liberalne - wygłaszały aluzje co do podziwu, jakim darzyły go ich córki i wysuwały w ich imieniu zawoalowane zaproszenia.“Jakby miały jakiekolwiek pojęcie o tym, kim jestem albo jak wyglądam.”Nie, to niesprawiedliwe.Nie wszyscy obecni znaleźli się tutaj tylko dlatego, że byli głupcami i nie chcieli psuć sobie sezo­nu drobiazgami w rodzaju katastrof nawiedzających Imperium.Część z nich musiała zostać na dworze, gdyż nie mogli dotrzeć do domów, cesarscy doradcy z powodu stanowiska, a inni - ponieważ nie posiadali majątków, do których mogliby pojechać.Znajdowały się tu młode i trochę starsze dziewczęta dobrze wiedzące, kim jest i jak wygląda; znały przecież tytuł, posiadło­ści i nazwiska wszystkich nieżonatych mężczyzn spodziewanych na dworze w tym sezonie.Należało to do ich obowiązków, jeśli tylko one i ich rodzice zabierali się do poważnego zadania - polowania na męża.Może do tej pory Melles nie zajmował wysokiej pozycji na liście kandydatów, ale z pewnością go znały.A jeśli pokazałby się teraz na jakimkolwiek nieoficjalnym przyjęciu, wieczorku muzycznym czy innym spotkaniu, każda z nich z ponurą determinacją usiłowałaby go przekonać, iż marzy jedynie o tym, aby wybrał ją na legalnie poślubioną przyszłą cesarzową.Godzinę temu większość z nich - o ile nie wszystkie - bez oporów przyznałaby, że myśl o poślubieniu Mellesa przyprawia je o mdłości, ale to nie miało teraz żadnego znaczenia.“Wystarczy spojrzeć, jak te same kobiety płaszczą się przed tą starą mumią, Charlissem! To nie jego przystojne oblicze każe im zachowywać się równie bezwstydnie, jak samice w czasie rui.” Co więcej, Melles doskonale zdawał sobie sprawę, że nawet gdyby wyraził jakiekolwiek zainteresowanie mężczyzna­mi, nie uchroniłoby go to przed zbytnim zainteresowaniem pa­nien i ich rodziców.W końcu, jak oczekiwano, będzie się starał o dziedzica z własnej krwi.Fakt, że jedynie połowa cesarzy pochodziła z rodów panujących, nic nie znaczył.I tak będą tego oczekiwać.“A jeśli chociaż część z tego, co przeczytałem w prywatnych kronikach, jest prawdą, niektórzy w swych usiłowaniach posu­wali się do fascynujących skrajności.”Cóż, to również się nie liczyło.Nie gustował w mężczyznach ani chłopcach, ani w małych dziewczynkach.Jednak z wyborem żony poczeka do momentu włożenia Wilczej Korony - a wtedy, choćby z czystej przekory, rozejrzy się od razu za sierotą bez żyjącej rodziny!- Tak, oczywiście - wymamrotał do jednej z kobiet, gdy upewnił się, iż nie zgadza się z niczym ważnym.Znalezienie sobie żony pomiędzy zwykłymi poddanymi będzie świetnym dowcipem.Na pewno uda mu się znaleźć atrakcyjną sierotę!Wyszeptał kilka słów do jednego z doradców - niegdyś sojusznika, który stracił dla niego zainteresowanie.“Uderza mi to do głowy.Później będzie czas pomyśleć o kobietach, teraz muszę skupić się na tym, jak skonsolidować moc i znaleźć sposób na przeprowadzenie Imperium przez czas kryzysu”.Wszelkiego rodzaju przyjemności będą musiały poczekać aż sytuacja w kraju się ustabilizuje.Może w przyszłości znajdzie nawet okazję do wykonania wyroku na Tremanie.Jednak ten czas jeszcze nie nadszedł, będzie więc musiał poczekać.Nie­nawiść zawsze dostarczała mu wiele energii i przyjemności; lubił ją.Nie bez powodu wrogowie często porównywali go do pająka siedzącego pośrodku sieci.Jeśli posiadał jakieś zalety, należała do nich cierpliwość, gdyż jako jedyna przynosiła korzyści.Kiedy dworzanie zakończyli taniec, a sprawy cesarstwa zo­stały omówione na zebraniu Rady, Melles uzyskał prywatne posłuchanie u Charlissa.Prywatne? Cóż, niezupełnie; cesarz nigdy nie był sam.Jednak nikt, kto rościł pretensje do władzy i bogactwa, nie zwracał uwagi na straże i służbę.Chyba że był to Melles albo ktoś jemu podobny.Cesarz zapewne w ogóle ich nie zauważał.Dla barona mogli być szpiegami.Tematem rozmowy, jak przystało pozycji i obowiązkom no­wego następcy, był stan państwa.Melles bez zbytniego zasko­czenia odkrył, iż Charliss wiedział o nim mniej od niego.Cesarz od dziesięcioleci nie uczestniczył w codziennych zajęciach swe­go Imperium; stać go było na pozostawienie tych obowiązków swoim podwładnym.Zdaniem Mellesa w obecnej sytuacji nie mógł już sobie pozwolić na taki luksus.- Mój panie - mówił cierpliwie baron.- Wydaje mi się, iż nie do końca zaznajomiono cię z potrzebami i pragnieniami zwykłego poddanego.“Porównują mnie do pająka w sieci” - pomyślał obojętnie, spoglądając na starego człowieka patrzącego na niego przez polerowany blat marmurowego stołu.“Powinni zobaczyć go, kiedy przestaje grać swą rolę.Wygląda jak bardzo stary żółw zastanawiający się nad tym, czy wysunąć nos ze skorupy o włos dalej, czy jednak nie”.Pod osłoną wysokich oparć swego podobnego do tronu krzes­ła Charliss dokładnie tak wyglądał.Według podejrzeń Melle­sa, podobnie jak żółw, cesarz wolałby schować się w swej sko­rupie.Nie przypominał władcy chcącego dbać o podstawowe po­trzeby Imperium; to zgadzało się z planami Mellesa.“Zatem muszę jedynie przekonać go, że powinien złożyć władzę w moje ręce”.Melles już przedtem dysponował dużymi uprawnieniami; od lat zajmował się wymierzaniem kar ustanowionych przez cesarza.Nie był ich wykonawcą, ajego status na pewno przewyż­szał pozycję zwykłego prawnika.Jeśli komukolwiek z dworu przytrafiło się nieszczęście, którym zainteresował się cesarz, wszyscy wiedzieli, kto stoi za pozornymi wypadkami i zbiega­mi okoliczności.Melles był dla cesarza wartościowy pod tym względem, że po takich wypadkach nie można było nikomu nic udowodnić.“Wypadki” nie zawsze bywały śmiertelne.Czasami cesarz wolał widzieć czyjś upadek niż śmierć - czy byłaby to utrata majątku, czy dobrego imienia.Melles najbardziej lubił snuć intrygi miłosne, które prowadziły do katastrofy; zadziwiające, co gotowi byli uczynić ludzie, by ukryć swe szaleństwa przed inny­mi, szczególnie kiedy dotyczyły one zaślepienia lub związków seksualnych - lub połączenia jednego i drugiego.- Co przez to rozumiesz? - zapytał cesarz z niechęcią.Melles szeroko rozłożył ręce.- Panie, poddany to bardzo prosta istota.Ty myślisz o nim w kategoriach tłumu, czyli stworzenia o wielu nogach i rękach, lecz bez głowy, które w rezultacie zachowuje się w sposób nieprzewidywalny dla logicznie myślącego człowieka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl