, May Karol Grobowiec Rodrigandow (SCAN dal 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Śniło mi się, że zostali zawiezieni na bezludną wyspę, aby na wypadek jakiegoś zatargu ze mną miał ich pan pod ręką.Wszyscy chodzą teraz wolni po Meksyku, a raczej, ściśle mówiąc siedzą w głównej kwaterze Juareza.Landola usiłował ukryć przerażenie.- Musiały to być upiory! - próbował zażartować.- W takim razie upiorem jest i don Fernando, który pozostał przecież przy życiu, czemu pan przed chwilą nie zaprzeczył.- Don Fernando razem z nimi? Co to za bajki?!- Bajki? I pan ma czelność tak mówić! Więc przypuszcza senior, że po to przyjechałem z Rodrigandy do Barcelony, aby opowiadać bajki?!Landola zdołał się już opanwać.Nie wątpił, że jest zdemaskowany.Postanowił więc storpedować zarzuty.Zaatakował ostro.- Pan śmie mówić o czelności? - rzekł tonem pozornie chłodnym, który jednak świadczył o najgłębszym wzburzeniu.- Jakim prawem odzywa się pan tym tonem do mnie? Nie jestem łotrem.- Cortejo wzruszył ramionami.- Czy można inaczej nazwać człowieka poszukiwanego przez policję?- Senior! - Landola podniósł głos.- Policja poszukuje mnie z powodu mojej działalności politycznej.Wie pan przecież, że na zlecenie władz hiszpańskich objeżdżałem środkową Europę.Prusy żądają wydania mojej osoby.- Tylko dlatego, że był senior szpiegiem? To wierutne kłamstwo!- Senior Cortejo!- Powtarzam: to kłamstwo! Ministrowi pruskiemu nie przyjdzie nawet do głowy żądać od Hiszpanii, by pana wydała.Hiszpania zaś wyśmiałaby go za takie żądanie.Nie wydaje się przestępców pospolitych.A tymczasem poszukują pana.Wytłumacz mi, senior!- To gra dla zachowania pozorów i uspokojenia Niemców.- Phi, znam lepiej całą sprawę.Sądzi pan, że nie mam znajomych w pewnych kołach? Wypłacono panu dużo pieniędzy za wykonanie polecenia i opłacenie kogo należy.Senior zaś zatrzymał wszystko dla siebie.Po prostu sprzeniewierzył pieniądze.Ot co!- Senior Cortejo, niech pan to natychmiast odwoła!- Ani mi się śni.Wiem, że tutejsze władze poszukują pana właśnie za to przestępstwo.Nie ma to żadnego związku z polityką państwa.Na pewno pana złapią.- Niech tylko spróbują.- Jest pan zbyt pewny siebie! Co by się stało, gdybym zawołał pierwszego z brzegu policjanta i powiedział, że tutaj jest Landola?- Miałbym w więzieniu towarzysza, opowiedziałbym wszystko, co mi o panu wiadomo.- Zabrakłoby seniorowi odwagi, ponieważ jako wspólnik wypełniający moje polecenia, otrzymałbyś równie surową karę, co ja.- I to mogło by mnie powstrzymać?- Jestem pewien.- A więc pan się myli! Przed chwilą usłyszałem, że poszukują mnie.Grozi mi więc śmierć lub długoletnie więzienie.Jeżeli tak, to zdradzając pańskie postępki nie pogorszę swojego losu.- Nikt by w nie nie uwierzył.- Przedstawiłbym dowody.Mam ich wystarczająco dużo.Choćby listy i polecenia.- Naprawdę? - Cortejo wzgardliwie wydął usta.- Przecież solennie postanowiliśmy zniszczyć wszystkie nasze listy.- Sądzi pan, że ja zniszczyłem dokumenty? O nie, mam wszystkie przy sobie.- esteś pan zdrajcą i kłamcą! Ale listy te będą również dowodem przeciw panu - Cortejo rozzłościł się na dobre.- Oho! Któż mi tego dowiedzie?- Ja.Zdradzę, że Landola i pirat morski Grandeprise to ta sama osoba.- Przecież inicjatywa wyszła od pana, a i statek należał do pana.Dał senior pieniądze i otrzymał połowę zysków.- Połowę? Jestem przekonany, że byłem bez skrupułów oszukiwany.Landola uśmiechał się ironicznie.- Może ma pan w tym wypadku rację, czcigodny panie.Rzecz zrozumiała, że dziewięćdziesiąt procent zysku pakowałem do własnej kieszeni.- Dziewięćdziesiąt.Dziewięćdziesiąt procent! - krzyknął Cortejo.- Tak.Pan siedział spokojnie w domu i czekał na pieniądze, a tymczasem ja z moimi chłopcami narażałem się na niebezpieczeństwo.Dlatego postanowiłem dawać panu dziesiątą część.I tak był to wielki majątek.- Do licha! Miałeś, człowieku, dziewięć razy tyle co ja! Miliony!Co zrobiłeś z tymi pieniędzmi?- Przehulałem, przegrałem, przepiłem.- Do diabła! Co za głupiec!- Phi! Trzeba chwytać każdą chwilę, jeżeli nie wiesz, czy cię jutro nie powieszą.Aby pana jednak nieco uspokoić, powiem, że schowałem trochę pieniędzy.- Ach! Więc jednak ukrył pan coś?- Tak.I to mi zupełnie wystarczy, abym do końca życia nie potrzebował pracować.- Zostań więc pan ze swoją zbójecką zdobyczą.Obiecuję, że będę postępować tak samo, jak senior ze mną.- Może mi pan to bliżej wyjaśni? - Landola zaczął przyglądać mu się badawczo.- Rozrachunki między nami nie zostały jeszcze zakończone.- Jak to?- Don Fernando żyje!- Żądam dowodu, że tak jest istotnie.- Pisze o tym moja bratanica.- Landola zbladł.Po namyśle odezwał się:- Nie zginął, bo tak sobie życzył pański brat.- Czy brat mój wyjaśnił, dlaczego trzeba usunąć don Fernanda?- Tak, aby przygotować miejsce dla Alfonsa.- W takim razie poinformował pana również, z jakich to powodów nie chciał dopuścić do śmierci hrabiego?- Ani jednym słowem! Sam się domyśliłem.Czy wiadomo panu, że seniorita Josefa była zakochana w Alfonsie? Zamierzała zostać hrabiną de Rodriganda.Gdyby nią została, nie byłoby mowy o wyrwaniu z letargu hrabiego.Ale don Alfonso nie chciał o niej słyszeć.- Ja również.To straszydło na wróble miałoby zostać hrabiną de Rodriganda?- Może ma pan rację.Josefa i jej ojciec wściekli się z tego powodu.Wy mieliście wszystko, oni nic.Chcieli zawładnąć meksykańskimi posiadłościami rodu Rodrigandów.- Dopięli tego.Z meksykańskich włości nie otrzymałem ani peso.- Nie żądał senior pieniędzy?- Owszem, ale na próżno.- Zaczynam rozumieć, dlaczego pański brat przestał interesować się starym hrabią.Chciał mieć broń przeciw wam na wypadek, gdybyście robili mu trudności w inkasowaniu pieniędzy.A to sprowadziłoby hrabiego.Zgubiłoby to i pana, i Alfonsa.- Pablo musi za to odpokutować! Ale, do kroćset diabłów, jakże mógł senior dopuścić, aby mnie tak oszukiwano?- Płacili dobrze.Najgorliwiej służę temu, kto dużo płaci.- Łotr spod ciemnej gwiazdy! I oto skutki.Don Fernando znowu górą!- Jak mu się udało zbiec?- Nie wiem.- Dokąd został wywieziony?- Do Hararu.Dostęp do tego kraju jest niezwykle trudny.Byłem przekonany, że nie zdoła uciec.Nie pojmuję, w jaki sposób się wydostał.- Zapewne kiedyś dowiemy się szczegółów.A co z pozostałymi, o których zatopieniu pan pisał?Landola zdobył się na wymuszony uśmiech.- Może żyją jeszcze? Oświadczam, że nie utopiłem ich.- Jeszcze pan kpi ze mnie? Nie widzę powodu do żartów.Sprawa jest poważna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl