, Lumley Brian Nekroskop III (SCAN dal 982) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leo Grenzel i Niki Ślepak upadli natychmiast na podłogę, a reszta stała jak wryta z szeroko otwartymi oczami.Grenzel poczuł, że ma obluzowane dwa przednie zęby.- To on! - zasępieni!, spluwając krwią.- To ten intruz! Khuw postanowił pobiec po zbrojną pomoc i nie tracąc czasu wypadł na korytarz.W przejściu, między sąsiednimi sekcjami obiektu coś go przyhamowało, zderzył się z Harrym Keoghem.Rozpoznał tego mężczyznę, to znaczy, tak mu się wydawało.Khuw miał doskonalą pamięć wzrokową.Przypomniał sobie pewną fotografię.Widział pod nią podpis: “Alec Kyle, były zwierzchnik INTESP”.Harry przycisnął mu do szyi odbezpieczonego browninga.- Domyślam się, że wiesz kim jestem.Masz w tym momencie nade mną przewagę, ale pozwól, że zgadnę.Major Czyngiz Khuw? Khuw skinął głową i podniósł ręce do góry.- Nie wybrał pan zbyt szlachetnego zawodu, majorze - powiedział Keogh.- Radzę ci, wycofaj się z tego bagna, póki masz ku temu okazję.I módl się, żebyśmy nie spotkali się nigdy więcej.-Harry zrobił krok do przodu i rozejrzał się w poszukiwaniu drzwi.Khuw wykorzystał moment jego nieuwagi, wyszarpnął z kabury swój pistolet i nacisnął spust.Kula przeszyła jedynie srebrzystą poświatę.Nekroskop oddalił się na bezpieczną odległość.Wylądował w pokoju służbowym w wojskowej części kompleksu, usytuowanej na jej obrzeżach.Wsunął lufę pistoletu w ucho siedzącego za biurkiem żołnierza i rozkazał, żeby ten wskazał mu drogę do kwatery dyrektora Łuchowa.Przerażony sierżant wyrysował mu ją na ściennym planie obiektu.Keogh uznał, że zamieszanie, które wywołał jest wystarczające.Była dokładnie piąta dwadzieścia rano czasu lokalnego, kiedy ostatecznie wylądował w przytulnym pokoju prywatnego apartamentu Wiktora Łuchowa.Dyrektor rozmawiał właśnie przez telefon, domagając się wyjaśnień na temat przyczyn kolejnego alarmu.Stał odwrócony plecami do swego nieoczekiwanego gościa.Harry poczekał, aż skończy i odłoży słuchawkę.- Dyrektor Łuchow? To o mnie w tym wszystkim chodzi - odezwał się po chwili i wycelował w pierś swojego gospodarza.- Proszę, niech pan siada - dodał.Łuchow zatoczył się.Popatrzył na Harry'ego, potem na jego broń.- Co? Kto? - wyjąkał.- Nie ma znaczenia, kto - powiedział Keogh.- Intruz Khuwa! - Łuchow nareszcie odzyskał głos.- Byłem pewien, że to jakaś część jego piekielnego planu.- Siadaj - Harry machnął lufą w stronę krzesła.Łuchow zrobił, co mu kazano.Żółtawe żyły pulsowały pod napiętą skórą wygolonego ciemienia.Harry przyjrzał im się zaciekawiony i zauważył, że musi to być całkiem świeże zniekształcenie.- Wypadek? - zapytał.Łuchow nie odpowiedział.Nagle obaj podskoczyli na sygnał dzwoniącego aparatu.Harry przygryzł wargę.“Pracują tu naprawdę utalentowani telepaci” - pomyślał.Wyglądało na to, że już go zlokalizowali.- Wstawaj - doskoczył do siedzącego naukowca i sam poderwał go na nogi.Wywołał drzwi Mobiusa i przeciągnął przez nie, biernie mu się poddającego, dyrektora.Po chwili znaleźli się w dole przełęczy.Harry podniósł głowę i poprzez gęsto padający śnieg spojrzał w stronę wysokich szczytów, ograniczających górskie przejście.Łuchow miał tylko czas na to, żeby stwierdzić, że żadna dziedzina nauki nie wytłumaczyłaby zjawiska, w którym przed chwilą uczestniczył.Chciał zaprotestować, lecz nawet nie wiedział przeciwko czemu.Harry znów pociągnął go za sobą w próżnię.Tym razem wylądowali na wąskiej półce skalnego urwiska, wysoko ponad ołowianym polem.Łuchow spojrzał w dół i prawie zemdlał.Wydał z siebie chrapliwy okrzyk i przywarł plecami do zimnego kamienia.Harry odezwał się kategorycznym tonem, który pomógł naukowcowi zachować równowagę.- Siadaj, zanim tam spadniesz! - krzyknął.Dyrektor ostrożnie usiadł i szczelnie owinął się tużurkiem, który miał na sobie w chwili, gdy Keogh zaskoczył go swą wizytą.Drżał z zimna i ze strachu przed tym, co jeszcze czeka go w towarzystwie tego szaleńca.Wszystko rozgrywało się tak szybko, że nie mógł nadążyć za wypadkami.Harry przyklęknął obok niego i odłożył broń.- No tak - stwierdził.- Można założyć, że w tych strojach mamy obaj jakieś piętnaście minut zanim zamarzniemy na śmierć.Lepiej się więc pośpiesz z tym, co masz mi do powiedzenia.Interesuje mnie wszystko, co dotyczy Projektu Perchorsk.Wiem na pewno, że jesteś jedyną osobą, która potrafi rozwiązać wszystkie moje wątpliwości na ten temat.Zadam ci w związku z tym kilka pytań, a ty mi na nie odpowiesz, zgoda?Łuchow próbował opanować swoje rozdygotane nerwy.- Jeśli.jeśli mam przed sobą kwadrans życia, to ty też nie więcej.Obaj zginiemy na mrozie! Harry skrzywił się ironicznie.- Nie jesteś w najlepszej formie.Myślisz, że tu z tobą zostanę na wieki? W każdej chwili mogę ciebie tu zostawić.Śnieg zawirował w miejscu, gdzie odcisnął się ślad stóp i kolan nekroskopa, który zniknął na chwilę, unosząc się w przestrzeń.Po chwili próżnia po nim znów się wypełniła.- Zrozumiałeś już, że dla mnie to tylko zabawa? No to jak, mówisz, czy mam odejść? - zniecierpliwił się Harry.- Jesteś wrogiem mojego kraju! - oburzył się Łuchow.Zimno stawało się coraz bardziej przejmujące.- A co powiesz o tym? - Harry wskazał ruchem głowy dno przełęczy.- To miejsce wydaje się być wrogiem całego świata.- Jeśli cokolwiek powiem ci o Projekcie, cokolwiek, będę zdrajcą - zaprotestował dyrektor Perchorska.Harry zrozumiał, że dyskusja, w którą dał się wplątać prowadzi donikąd.Poza tym i jemu zrobiło się zimno.- Posłuchaj.Poznałeś zaledwie ułamek moich możliwości.Jestem nekroskopem.To znaczy, że mogę rozmawiać ze zmarłymi.Jeśli więc teraz niczego się od ciebie nie dowiem, będę zmuszony zabić cię, a wtedy sam mnie będziesz prosił, żebym zamienił z tobą choć parę słów.Będę dla ciebie w ten sposób jedynym łącznikiem z żywym światem, Wiktorze.- Rozmawiasz ze zmarłymi? - Łuchow nie ukrywał przerażenia.- Jesteś szalony! Nie wiesz, co mówisz!Harry wzruszył ramionami, wstał i spojrzał z góry na naukowca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl