, Clarke Arthur C 2001 Odyseja Kosmiczna 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kosmonauta znajdował się w próżni.Bowman ciągle wołał.Wszystko na próżno, zaklęciami nie można wskrzesić umarłych.- Halo, Frank.Halo, Frank.Czy mnie słyszysz? Czy mnie słyszysz.Pomachaj ręką, jeśli mnie słyszysz.Może zepsuł się twój nadajnik.? Pomachaj ręką!I oto, jak gdyby w odpowiedzi na zaklęcia Bowmana, Poole pomachał ramionami.David Bowman poczuł, że włosy stają mu dęba.Słowa, które chciał wypowiedzieć, zamarły mu na spierzchniętych wargach.Wiedział, że Poole nie żyje, mimo to dał znak.Spazm strachu i nadziei przeminął.Zimna logika zastąpiła emocje.Pędząca coraz szybciej kapsuła targała wleczonym przez siebie ciałem.Gest Poole'a był jak pożegnanie kapitana Ahaba, gdy ten przywiązany do boku białego wieloryba pozdrawiał załogę skazanego na zagładę “Peąuoda”, sam będąc już martwym.Po pięciu minutach kapsuła i jej satelita zniknęli pomiędzy gwiazdami.Bowman bardzo długo wpatrywał się w pustkę rozciągającą się przed nim na przestrzeni milionów mil.Myślał o celu, którego nigdy nie osiągnie.Jak natrętna melodia powracał do niego ten sam obraz: Frank Poole - pierwszy człowiek na Saturnie.26.ROZMOWA Z HALEMNa pokładzie “Odkrywcy” nic się nie zmieniło.Wszystkie systemy pracowały normalnie.Wirówka obracała się powoli wokół własnej osi dając namiastkę ciążenia.Zahibernowani spali w swoich kabinach.Statek podążał do celu, od którego nic nie mogło go odwieść - wyłączywszy być może zupełnie nieprawdopodobne zdarzenie z asteroidą.Tutaj jednak, daleko za Jowiszem, nie było asteroid.Bowman nie pamiętał, jak przebył drogę ze sterowni do wirówki.Nagle stwierdził, że siedzi w kambuzie, trzymając w dłoni kubek z niedopitą kawą.Rozglądał się po otaczających go przedmiotach jak człowiek, który wydobywa się z długiego narkotycznego snu.Dokładnie naprzeciw niego znajdowało się rybie oko jednej z kamer, rozmieszczonych strategicznie w różnych punktach statku, co umożliwiało Halowi obserwację tego, co działo się na pokładzie.Bowman wpatrywał się w obiektyw, jak gdyby widząc go po raz pierwszy.Potem podniósł się powoli i zbliżył twarz do soczewki.Ruch w polu widzenia komputera musiał wywołać jakąś reakcję w niezmierzonych głębiach umysłu, który rządził teraz statkiem.- Źle się stało z Frankiem, prawda?- Tak - odpowiedział Bowman po długiej przerwie - źle.- Podejrzewam, że jesteś załamany?- A czego oczekujesz?Hal zastanawiał się nad odpowiedzią przez wieki - mierzone czasem komputerów.Minęło całe pięć sekund, zanim odezwał się ponownie:- Był wspaniałym członkiem załogi.Stwierdziwszy, że ciągle trzyma kubek z kawą w dłoni, Bowman wypił duży łyk.Nie odpowiedział.W głowie miał taki chaos, że nie potrafił znaleźć odpowiedzi.Takiej, która nie pogorszyłaby i tak już napiętej sytuacji.Czy możliwe, że był to wypadek spowodowany uszkodzeniem systemu sterowania kapsułą? Czy raczej była to niewinna pomyłka Hala? Nie usłyszał żadnych wyjaśnień.Nie żądał ich zresztą w obawie przed reakcją, jaką mogłoby to wywołać.Nawet teraz nie potrafił pogodzić się z myślą, że Frank został celowo zabity.Było to zbyt irracjonalne.Hal - który do tej pory sprawował się bez zarzutu - nagle zamienił się w mordercę? To zupełnie nieprawdopodobne.Popełnił błąd? - każdy człowiek czy maszyna może się kiedyś pomylić, jednak posunąć się do zabójstwa.Bowman nie chciał w to uwierzyć.Musi jednak rozważyć i tę ewentualność.Jeśli śmierć Poole'a okazałaby się mordem, byłby w bezpośrednim niebezpieczeństwie.Powinien teraz wykonać następujące posunięcie - podyktowane zresztą regulaminem - jednak czy zdoła?W przypadku śmierci jednego z członków załogi osoba pozostała przy życiu obowiązana była obudzić natychmiast jednego z zahibernowanych.Pierwszy na liście był Whitehead - geofizyk, potem Kamiński i Hunter [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl