,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Panie prezydencie - oznajmił niskim głosem - przykro mi, ale nasze początkowe obawy potwierdziły się.Nie istnieją żadne dane o narodzinach tego człowieka, o jego rodzicach czy krewnych.Mamy natomiast pewność, i za to mogę ręczyć osobiście, że nigdy nie był w kolizji z prawem i nie procesował się z żadną osobą czy agencją prywatną, z żadną organizacją stanową lub federalną, ani też z żadną korporacją.Nigdy nie spowodował kraksy, nie wyrządził żadnych szkód i z wyjątkiem tego razu, gdy potrącił gokierowca Randów, nigdy nie był ofiarą żadnego wypadku.Ani razu nie leczył się w szpitalu; nie posiada karty ubezpieczeniowej ani, skoro już o tym mowa, żadnych dokumentów tożsamości.Nie potrafi prowadzić samochodu, nie ma licencji pilota; nigdy nie występował o pozwolenie na użytkowanie jakiegokolwiek pojazdu czy sprzętu.Nie posiada kart kredytowych, książeczek czekowych, wizytówek.Nie jest właścicielem żadnej nieruchomości w Ameryce.Panie prezydencie, węszyliśmy co nieco w Nowym Jorku; wiemy, że ani w domu, ani przez telefon nie rozmawia o interesach czy polityce.Bez przerwy ogląda telewizję, całymi dniami nie wyłącza odbiornika; w jego pokoju wciąż słychać nieustający szmer.- Co robi? - spytał prezydent.- Powtórz, proszę, Walterze.- Powiedziałem, że całymi dniami ogląda telewizję, wszystkie kanały; nawet wtedy.nawet wtedy, gdy pani Rand odwiedza go w sypial.- Dość! - Prezydent przerwał mu w pół słowa.– Nie ma żadnego powodu, żeby prowadzić aż taką inwigilację! I, do jasnej cholery, nie życzę sobie znać tego rodzaju szczegółów! Kogo, u diabła, obchodzi, co facet robi we własnej sypialni?- Przepraszam, panie prezydencie, ale szukamy informacji wszędzie, gdzie się da.- Grunmann odkaszlnął.- Mamy coraz większe obawy, jeśli chodzi o tego człowieka.Nagraliśmy rozmowy, w których brał udział na przyjęciu w ONZ, lecz w sumie niewiele się odzywał.Prawdę mówiąc, przyszło nam na myśl, że jest agentem obcego mocarstwa.Tylko że ci ludzie niemal z reguły wyposażeni są aż w nadmiar różnego typu dokumentów stwierdzających ich amerykańską tożsamość.Sprawiają wrażenie autentycznych Amerykanów; to cud, jak powiada nasz dyrektor, że jeszcze żaden nie został wybrany na prezydenta tego kra.- Grunmann ugryzł się w język, ale nie dało się już zatuszować gafy.- Kiepski żart, Walterze - oświadczył surowym tonem prezydent.- No tak, nie chciałem.najmocniej przepraszam.- Mów dalej, proszę.- Dobrze, więc uważamy, że jednak O'Grodnick z całą pewnością nie jest jedną z ich wtyczek.Ponadto sami Rosjanie usilnie starają się zdobyć informacje na jego temat.Z przyjemnością mogę pana powiadomić, że ich chorobliwa ciekawość też nie została zaspokojona.Proszę mi wierzyć, nie tylko że nie zdobyli żadnych danych, jeśli nie liczyć tego, co byłow tutejszej prasie, ale w wyniku nadgorliwości stracili jednego ze swoich najlepszych agentów! Osiem innych mocarstw również umieściło zdobycie informacji o O'Grodnicku naliście priorytetowych zadań dla swoich szpiegów.No cóż, panie prezydencie, mogę panu jedynie obiecać, że nie poddamy się, przeciwnie, będziemy zajmować się tą sprawądwadzieścia cztery godziny na dobę.Zadzwonię do pana, gdy tylko na coś trafimy.Prezydent udał się na odpoczynek do swoich pokoi na piętrze.To nie do wiary, pomyślał, wprost nie do wiary! Co roku każdej agencji przyznaje się na działalność kwotę wielu milionów dolarów, a żadna nie potrafi dostarczyć mi kilku prostych informacji o człowieku, który mieszka w jednym z najbardziej luksusowych domów w Nowym Jorku jako gość jednego z naszych najbardziej szacownych biznesmenów.Czyżby ktoś knuł przeciwko rządowi federalnemu? Ale kto? Westchnął głęboko, włączył telewizor i zapadł w sen [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|