, Hugo Viktor Nedznicy t.1 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Człowiek to węgorz.Po co więc Ojciec Przedwieczny? Księże biskupie, nuży mnie hipoteza Jehowy.Nadaje się jedynie do stwarzania ludzi słabych na ciele i umyśle.Precz z tą Wielko­ścią, która mnie męczy i dręczy! Niech żyje Zero, które mnie zostawia w spokoju.Mówiąc między nami, tak żeby się wyga­dać i żeby się wyspowiadać, jak przystało przed moim paste­rzem, muszę wyznać, że mam dużo zdrowego rozsądku.Wcale nie jestem zachwycony waszym Jezusem, który na każdym kro­ku głosi wyrzeczenie i poświęcenie.Rady skąpca dla żebraków! Wyrzeczenie - a to po co? Poświęcenie - a to na co? Nie wi­działem, żeby jeden wilk poświęcał się dla drugiego wilka.Bądźmy w zgodzie z naturą! Stoimy na szczeblu najwyższym - miejmy zatem najwyższą filozofię.Cóż z tego, że stoimy tak wysoko, jeśli będziemy widzieli tylko czubek nosa innych lu­dzi? Żyjmy wesoło! Jedno jest życie! Żeby zaś człowieka miała czekać jakaś inna przyszłość gdzie indziej, w górze, w dole czy gdziekolwiek bądź, w to nie wierzę ani trochę.Ach! zaleca mi się poświęcenie, wyrzeczenie, mam baczyć na to, jak postępuję, łamać sobie głowę nad fas et nefas, nad tym, co dobre, a co złe, co słuszne, a co niesłuszne.Dlaczego? Bo będę musiał zdać sprawę ze swych uczynków.Kiedy? Po śmierci.Co za mrzonki.Chciałbym widzieć takiego, co mnie złapie po mojej śmierci.Niech no ręka cienia schwyci garść prochu.Powiedzmy sobie otwarcie, my, którzy jesteśmy wtajemniczeni i unieśliśmy rąbek szaty Izydy: nie ma ani dobra, ani zła, jest tylko wegetacja.Szu­kajmy rzeczywistości! Starajmy się wszystko zgłębić, wszyst­kiego dociec.Tak, u licha! Trzeba wytropić prawdę, wykopać ją spod ziemi i pochwycić.Wówczas dostarcza ona niezrównanych rozkoszy! Wówczas jesteśmy silni i możemy się śmiać ze wszystkiego.O, ja stoję na mocnych nogach.Nieśmiertelność - księże biskupie - toż to “baj-baju, będziesz w raju"! Ach! urocza obiecanka! Wierzcie w nią, proszę! Piękny los wygrał Adam! Jesteś duszą, będziesz aniołem, wyrosną ci u łopatek błękitne skrzydełka.Księże biskupie, proszę dopomóc mej pamięci, wszak to Tertulian mówi, że błogosławieni będą fruwać z jednej gwiazdy na drugą? Pięknie! Będziemy gwiezdną szarańczą.A poza tym będziemy oglądać Boga.Tere fere! Głupstwa ten cały raj.Bóg jest potworną bzdurą! Nie mam zamiaru ogłaszać tego w “Monitorze", ale, do licha, szepczę to chętnie między przyjaciółmi.Inter pocula* Poświęcać ziemię dla raju - to wy­puścić z rąk zdobycz dla gonitwy za cieniem.Nabrać się na nie­skończoność! Nie głupim! Jestem nicością.Nazywam się pan hrabia Nicość, senator.Czy istniałem przed urodzeniem? Nie.Czy będę istniał po śmierci? Nie.Czym jestem? Garstką pyłu zlepioną w organizm.Co mam robić na tym świecie? Ano, mam do wyboru: cierpieć albo używać.Dokąd mnie zaprowadzi cier­pienie? Do nicości.Ale się nacierpię.Dokąd mnie zaprowadzi używanie? Do nicości.Ale użyję! Dokonałem wyboru.Trzeba albo jeść, albo zostać zjedzonym.Wolę jeść.Lepiej być zębem niż trawą.Taka jest moja filozofia życiowa.A potem niech się dzieje, co chce; grabarz jest gotów, czeka nas Panteon, wszyst­ko wpada w wielki dół.Koniec.Finis.Kres wszystkiego i wszystkich.Martwota.Śmierć jest naprawdę śmiercią, proszę mi wierzyć.I tam ma być ktoś, kto ma mi coś do powiedzenia? Na śmiech mi się zbiera, gdy o tym myślę.To są bajeczki piastu­nek.Dla dzieci - Baba Jaga, a dla dorosłych - Jehowa.Nie, nie.Nasze jutro - to noc.Poza grobem wszyscy będziemy jednaką nicością.Czy byłeś Sardanapalem, czy świętym Wincentym a Paulo, i tak będziesz niczym.Oto prawda! A więc niczym się nie przejmujmy, żyjmy! Korzystajmy z naszego, ja", póki czas.Tak, księże biskupie, mam - jak mówię - swoją filozofię i swo­ich filozofów i nie dam się zwieść głupim bajeczkom.Ale oczy­wiście trzeba coś dać pospólstwu, tej biedocie, obdartusom, nę­dzarzom.Więc daje im się do wierzenia legendy, chimery, du­szę, nieśmiertelność, raj, gwiazdy.Oni to żują, kładą sobie na chleb niczym omastę.Kto nie ma nic, ten ma Pana Boga.Niech ma chociaż to! Nie mam nic przeciwko temu, ale dla siebie za­chowam pana Naigeon.Bóg jest w sam raz dobry dla pospól­stwa.Biskup klasnął w ręce.- Oto mądre słowa! - zawołał.- Cóż za wspaniała, cóż za znakomita rzecz taki materializm! Nie każdego stać na to.Ale gdy ktoś go posiada, ten się już nie da oszukać! O! ten nie pój­dzie tak głupio na wygnanie jak Kato, nie da się ukamienować jak Szczepan ani spalić żywcem jak Joanna d'Arc.Ci, którzy potrafili posiąść ten cudowny materializm, mają radosne poczu­cie braku odpowiedzialności i myślą, że mogą spokojnie połykać wszystko: stanowiska, synekury, godności, władzę, źle czy do­brze zdobytą, zyskowne zaprzaństwa, korzystne zdrady, dobrze opłacone ugody z własnym sumieniem, i że legną w grobie stra­wiwszy to wszystko.Jakież to przyjemne! Nie mówię tego oczy­wiście o panu, panie senatorze.Nie mogę wszakże się powstrzy­mać, żeby panu nie powinszować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl