,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.6.Kiedy o tym doniesiono Aleksandrowi, który siê powa¿nie rozcho-rowa³ czy to z powodu upadku ducha, czy te¿ braku przyzwyczajenia dotamtejszego klimatu, odczu³ to osobiœcie, bardzo ciê¿ko; ale i wojsko pozo-sta³e by³o z niego niezadowolone i oburza³o siê, ¿e przez jego niesumien-noœæ i niewykonanie u³o¿onego planu armia, która wkroczy³a do nieprzy-jacielskiego kraju, zosta³a zdradzona.Aleksander postanowi³ jednak wróciædo Antiochii, bo nie móg³ ju¿ znieœæ choroby ani dusznego powietrza,a przy tym w ca³ym jego wojsku panowa³y choroby, zw³aszcza wœród¿o³nierzy pochodz¹cych z Ilirykum, którzy przyzwyczajeni byli do wilgot-nego i zimnego klimatu, a swoim zwyczajem nadmiernie siê od¿ywiali,skutkiem czego zapadali na ciê¿kie choroby i marli.Tak¿e do wojskastoj¹cego w Medii pos³a³ rozkaz, aby siê wycofali.Wojsko to w drodze po-wrotnej po najwiêkszej czêœci wyginê³o w górach; wielu w mroŸnymkraju odmrozi³o sobie rêce i nogi, tak ¿e z wielkiej liczby tylko bardzoniewielu wróci³o.Towarzysz¹ce mu si³y zabra³ Aleksander z powrotem doAntiochii, ale i z tej armii wielu zginê³o, co u ¿o³nierzy wzbudzi³o wielkiezniechêcenie, a na Aleksandra œci¹gnê³o nies³awê, ¿e, nie posiada ani ta-lentu wodza, ani szczêœcia.Z trzech grup, na które swe wojsko podzieli³,straci³ ogromn¹ czêœæ ludzi skutkiem trzech ró¿nych przyczyn: chorób,miecza i mrozu20.Kiedy Aleksander stan¹³ w Antiochii, z ³atwoœci¹ wróci³ sam do si³dziêki surowemu powietrzu i dobrej wodzie tego miasta po bezwodnejsuszy w Mezopotamii, a nawet zdoby³ sobie znów serca ¿o³nierzy, którychpo przebytych cierpieniach stara³ siê podnieœæ na duchu przez wielkiedary pieniê¿ne, uwa¿a³ to bowiem za jedyny œrodek do odzyskania ¿yczli-woœci ¿o³nierzy.Zacz¹³ znów gromadziæ si³y i przygotowywa³ siê doponownego uderzenia na Persów na wypadek, gdyby go znów zaczepilii nie zachowywali siê spokojnie.Przysz³y jednak wieœci, ¿e i Pers roz-puœci³ swoje si³y i odes³a³ wszystkich do swego miejsca pochodzenia.Bochocia¿ wyda³o siê, ¿e barbarzyñcy bezwzglêdnie wziêli górê, to jednaki oni ponieœli ciê¿kie straty w starciach, do których czêsto przychodzi³o20 W 232 r.w Medii, oraz w bitwie na terenie Partii, w której wielu poleg³o, a jeszczewiêcej odnios³o rany.Rzymianie bowiem ponieœli klêskê nie z powodubraku mêstwa, przeciwnie, sami te¿ zadawali ciê¿kie straty nieprzyja-cio³om, a tylko dlatego ulegli, ¿e liczebnie byli oczywiœcie s³absi; poniewa¿po obu stronach pad³a równa iloœæ wojska, wiêc zwyciê¿y³a, jak siê zdaje,ta pozosta³a czêœæ barbarzyñców w³aœnie dziêki swej wiêkszej liczbie, a niedziêki tê¿yŸnie bojowej.Uderzaj¹cym dowodem ciê¿kich strat barbarzyñ-co w jest i ta okolicznoœæ, ¿e przez trzy lub cztery lata zachowywali siêspokojnie i nie stanêli pod broni¹21.Tote¿ i Aleksander, kiedy siê o tymdowiedzia³, zatrzyma³ siê w Antiochii; podniós³ siê na duchu i zby³ siêobawy wobec tego, ¿e odpad³a mu troska o sprawy wojenne, tym swobód-niej odda³ siê przyjemnoœciom tego miasta.7.By³ teraz przekonany, ¿e od strony Persji, mimo ¿e pokój nie zosta³zawarty, bêdzie mia³ spokój, bo barbarzyñca potrzebuje wytchnieniai czasu na to, by ponownie wojsko w pole wyprowadziæ; raz bowiem roz-puszczone nie³atwo daje siê znów zgromadziæ, gdy¿ nie jest to zorganizo-wana, sta³a si³a zbrojna, ale raczej rzesza ludzi ni¿ wojsko gotowe.A przytym maj¹ tylko tyle zapasów ¿ywnoœci, ile ich ka¿dy z nich przybywaj¹cprzywiezie na swoje potrzeby, z trudnoœci¹ te¿ i z niechêci¹ opuszczaj¹swoje ¿ony i dzieci oraz strony ojczyste.Kiedy Aleksander snu³ takie nadzieje, przybyli nagle pos³añcy z li-stami, które go wysoce zaniepokoi³y i jeszcze wiêksz¹ trosk¹ nape³ni³y;namiestnicy bowiem, którzy mieli powierzony zarz¹d Ilirii, donosili,¿e Germanowie przekroczyli Ren i Dunaj, pustosz¹ rzymski obszar pañ-stwowy i z wielkimi si³ami napadaj¹ po³o¿one nad brzegami obozy wa-równe, miasta i wsi, zagra¿aj¹ te¿ powa¿nie ludom Ilirii granicz¹cym i s¹-siaduj¹cym z Itali¹22; potrzebna jest wiêc jego obecnoœæ i ca³ego wojska,jakim rozporz¹dza.Wiadomoœci te przerazi³y Aleksandra, ale zasmuci³yrównie¿ ¿o³nierzy z Ilirykum, którzy czuli siê podwójnie dotkniêci nie-szczêœciem, bo i tym, co wycierpieli w walkach z Persami, jak i wieœciamio œmierci swoich najbli¿szych z r¹k Germanów.Burzyli siê wiêc i obwi-niali Aleksandra, ¿e przez swoje niedbalstwo i tchórzostwo dopuœci³ doklêski na Wschodzie, a teraz oci¹ga siê i zwleka z wypraw¹ na pó³noc.Istotnie i sam Aleksander, i przyjaciele z jego otoczenia ¿ywili obawyju¿ i o sam¹ Italiê.Niebezpieczeñstwo ze strony Germanów wydawa³o siêim bowiem nieporównanie wiêksze ani¿eli ze strony Persów; gdy¿ ci miê-szkaj¹ na wschodzie, wielkim l¹dem i szerokim morzem oddzieleni od21 Tote¿ w Rzymie rezultaty wyprawy, by³y s³awione jako wielki sukces, Ale-ksandrowi Sewerowi przyznano triumf i tytu³ honorowy „Parthicus", tj.zwyciêzca;Partów, bo tak jeszcze wzorem dawniejszych czasów okreœlano wschodnich s¹-siadów.22 W 233 r.kraju Italów, tak ¿e ledwo znaj¹ go ze s³yszenia, natomiast ludy iliryjskies¹ zacieœnione do w¹skiego pasa ziemi i zajmuj¹ nieznaczn¹ czêœæ obszarurzymskiego, co sprawia, ¿e Germanowie s¹ niemal pogranicznymi s¹sia-dami Italów.Z niechêci¹ i wbrew swojej woli, ale pod naciskiem koniecznoœci wy-da³ Aleksander rozkaz do wymarszu, zostawiwszy wojska, jakie uwa¿a³za wystarczaj¹ce do obrony rzymskich brzegów rzecznych, staranniewzmocni³ obwarowania stra¿nic i obsadzi³ wszystkie okreœlon¹ za³o-g¹, a sam z pozosta³ymi si³ami pospieszy³ przeciw Germanom.Przeby³drogê z wielkim poœpiechem i stan¹³ nad brzegami Renu23, gdzie podj¹³przygotowania do wojny z Germanami.W poprzek rzeki ustawi³ okrêty,które przywi¹zane jeden do drugiego stworzy³y most umo¿liwiaj¹cy ¿o³-nierzom przejœcie bez ¿adnych trudnoœci.Z rzek p³yn¹cych na pó³nocy tedwie, Ren i Dunaj, s¹ najwiêksze; pierwszy p³ynie opodal kraju Germa-nów, drugi zaœ Pannonów.Latem skutkiem swej g³êbokoœci i szerokoœcistrumienie ich s¹ sp³awne, ale w zimie, gdy mróz je zetnie, mo¿na po nichjeŸdziæ koñmi jakby po równinie.A tak wytrzyma³y i twardy staje siêwówczas ten p³ynny zreszt¹ ¿ywio³, ¿e nie za³amuje siê nie tylko podkopytami koni i nogami ludzi, ale nawet ci, co chc¹ wody zaczerpn¹æ, nieprzynosz¹ w tym celu wiader czy jakichkolwiek naczyñ, lecz siekieryi motyki, by wyr¹baæ kawa³ek, który zupe³nie bez naczynia zabieraj¹i nios¹ wodê tak jakby kamieñ.Takie to s¹ w³asnoœci tych rzek [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|