, Hornby Nick Byl sobie chlopiec (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właśnie wracamy od babci.- A jak się czuje babcia? - spytał Will.Suzie już otwierali usta, żeby odpowiedzieć, ale potem zmieniła zdanie i całkowicij go zignorowała.Była to jedna z najbardziej fascynujących rzecz jakie Marcus widział w życiu, i jedna z najbardziej ekscytujących jakie rozegrały się w jego domu.(Mama i Dzień Martwej Kaczki się nie liczyły.To były zdarzenia okropne, a nie ekscytujące! Suzie olewała Willa, tak się na to mówiło w szkole.Marcus śledź to rozemocjonowany, chociaż i odrobinę przestraszony.Will ponownie podniósł się i usiadł.Gdyby naprawdę chciał pójść, myślał Marcus, nikt nie mógłby go zatrzymać.To znaczy, mogliby, gdyby wszyscy uwiesili się na nim (Marcus uśmiechnął się do siebie na myśl o matce Lindsey siedzącej Willowi na głowie), ale tego na pewno by nie zrobili.Dlaczego więc nie wstał zdecydowanie i nie wyszedł? Czemu tylko tak podskakiwał w górę i w dół, jak na jakiejś sprężynie? Może z olewaniem wiązało się coś, o czym Marcus nie miał pojęcia, może trzeba siedzieć i to znosić, nawet gdyby ci się nie podobało.Megan zsunęła się z kolan matki i podeszła do choinki.- Może są tam jakieś prezenty, Megan - powiedziała Fiona.- Ach, Megan, prezenty! - wykrzyknęła Suzie.Także Fiona stanęła przy choince i sięgnęła po jeden z leżących tam pakunków, a potem podała go Megan, która, z pakunkiem w ręku, rozejrzała się po pokoju.- Nie wie, komu to dać - oznajmiła Suzie.- Strasznie się dzisiaj cieszyła i z rozpakowywania prezentów, i z ich wręczania.- Ach, jakie to słodkie! - zawołała matka Lindsey.Wszyscy patrzyli na Megan i czekali, na kogo padnie jej wybór, a ona jakby uznała, że należy się jakaś rekompensata za olewanie, stanęła przed Willem i podała mu prezent.Ten się nie ruszył.- Weź to od niej, durniu - syknęła Suzie.- To nie mój cholerny prezent - burknął Will.Marcus w duchu mu pogratulował.Niech i on trochę poolewa.Kłopot jedynie w tym, że w tym momencie Will olewał Megan, a nie Suzie, Marcus zaś był zdania, że raczej nie należy olewać kogoś, kto nie ma nawet trzech lat.Bo niby dlaczego? Na Megan jednak nie robiło to wrażenia, uparcie bowiem stała z wyciągniętymi rączkami.- No i co teraz? - spytał nachmurzony Will, kiedy wreszcie wziął prezent.- Otwórz razem z nią - nieco łagodniej powiedziała Suzie, zresztą także Will wydawał się teraz spokojniejszy.Nawet jeśli mieli się pokłócić, to nie zamierzali robić tego na oczach wszystkich.Will pomógł Megan odwinąć papier i ukazała się plastikowa zabawka wygrywająca melodie.- I co dalej? - spytał Will.- Baw się z nią! - prychnęła Suzie.- Zgadnijcie, kto w tym towarzystwie nie ma dzieci!- Weź się ty z nią pobaw.- Will cisnął zabawkę Suzie.Nie znam się na tym.- To może byś się trochę pouczył!- Ciekawe po co?- No, przy twoim zajęciu umiejętność zabawy z dziećmi bardzo by się przydała.- A czym się zajmujesz? - spytała grzecznie Lindsey, jak podczas normalnej, układnej rozmowy towarzyskiej.- On nic nie robi - wyręczył go Marcus.- Jego tata napisał Mikołaja supersanki, więc teraz zarabia milion funtów na minutę.- Udaje, że ma dziecko, żeby wkręcić się do grupy samotnych rodziców i podrywać samotne matki - oznajmiła Suzie.- Ale za to mu nie płacą - rzeczowo skomentował Marcus.Will podniósł się ponownie, ale teraz już nie usiadł.- Bardzo dziękuję za poczęstunek i wszystko - powiedział.- Czas już na mnie.- Nie musisz się od razu obrażać, Will - zauważyła Fiona.- Suzie ma prawo wypowiedzieć swoją opinię.- Więc ją wypowiedziała, a ja z kolei mam prawo udać się do domu.Zaczął się przepychać do drzwi pomiędzy prezentami, zastawą i ludźmi.- To mój przyjaciel - znienacka odezwał się Marcus.- Ja go zaprosiłem i to ja powinienem mu powiedzieć, kiedy ma iść do domu.- Nie jestem pewien, czy dokładnie na tym polega gościnność - rzekł Will.- Ale nie chcę, żeby już szedł - upierał się Marcus.- To nie fair.Dlaczego zostaje mama Lindsey, której nikt nie zapraszał, a jedyna osoba, którą zaprosiłem, idzie, bo wszyscy są dla niego okropni?- Zacznijmy od tego - powiedziała Fiona - że to ja zaprosiłam mamę Lindsey, a to także mój dom.Poza tym nikt nie był okropny dla Willa, natomiast Suzie jest na niego zła, do czego ma zupełne prawo, i właśnie mu o tym powiedziała.Marcus miał wrażenie, że to jakaś gra.Stał on, stał Will, podniosła się także Fiona, natomiast Lindsey, jej matka i Clive z otwartymi ustami siedzieli rzędem na sofie.- O rany, przez kilka tygodni udawał, że ma syna, wielka sprawa.Kogo to obchodzi? W szkole codziennie dzieją się znacznie gorsze rzeczy.- Problem w tym, Marcusie, że Will już dawno skończył szkołę i powinien wyrosnąć z nabierania innych.- Dobrze, już dobrze, ale przecież potem się poprawił!- Czy teraz mogę już wyjść? - spytał Will, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.- A co niby takiego zrobił? - wojowniczo spytała Suzie.- Wpuszczał mnie do domu codziennie, chociaż wcale nie chciał, żebym przychodził.Kupił mi buty i przynajmniej on jeden chce posłuchać, dlaczego nie lubię szkoły.Bo ty tylko każesz mi się do tego przyzwyczaić.A poza tym zna Kirka O'Bane'a [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl