, Herbert Frank Œwiat Pandory 01 Epizod z Jezusem 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli niemylimy się co do świetlistych, to i one długo nie przetrwają.- Spojrzał przez plazową szybę, gdzie pozachodzie słońc pozostała jedynie złocista poświata na niebie i dwa wachlarze ciemniejszych liniirozchodzących się promieniście w górę ponad linią horyzontu na morzu.- To im się nie spodoba, prawda,Legato?Zadrżała, gdy palcami dotknął nerwu na jej szyi.- Zimno ci, Legato?- Nie.Odwróciła się, a jej wzrok padł na mural.Sensory włączyły łagodne światło, by rozjaśnić cieniewypełniające ganek.Mural.Zastanowiła się nad nim.Zrobiłam to.Naprawdę, czy tylko mi się to przyśniło?Wpatrywała się w mural stanowiący świat z jej snów, taki szczególny rodzaj wieszczenia umysłuzwanego wyobraznią - świat, którego Oakes nigdy by nie zobaczył bez interwencji kogoś takiego jak ona.Znów zadrżała, gdyż przyszedł jej na myśl holozapis, który zainspirował to malowidło: niesamowite jękiświetlistych oraz szum i grzmoty, gdy rozległ się krzyk torturowanych, palących się kolonistów.Nawetmyśląc o tej scenie wyobrażała sobie smród płonących włosów, zupełnie jakby wypełniał ganek.Oderwałauwagę od muralu i wpatrywała się w morze, teraz już bardzo ciemne, z wyjątkiem odległej białej liniijaśniejącej na horyzoncie.Wyglądało groznie, znacznie grozniej niż w jej wspomnieniach.- Dlaczego musimy budować tak blisko morza? - spytała.Wypowiedziała to pytanie szybciej, niż zdążyłasię nad nim zastanowić, a teraz żałowała, że je w ogóle zadała.Alkohol.Rozwiązuje języki.Znajdujemy się wysoko ponad morzem, moja droga, wcale nie tak blisko niego.- Ale no jest takie wielkie i.- Legato! Pomagałaś rysować plany Reduty.Zgodziłaś się.Dobrze pamiętam twoje słowa:  Potrzebujemybezpiecznego miejsca, gdzie moglibyśmy się ukryć".Ale to było przed Salą Wrzasku, pomyślała.Zmusiła się, by spojrzeć na niego.Aagodne światło zamazywało delikatne rysy, a jego głowa rzucałacień.Jakie jeszcze ma plany wobec mnie?Jakby słysząc to pytanie, Oakes zaczął mówić, zwracając się do jej odbicia w plazowej ścianie.- Legato, gdy tylko wszystko tu uporządkujemy, będę chciał, byś odbyła kilka podróży na statek.Musimypilnować Perry'ego, aż znajdziemy kogoś na jego miejsce.A więc nadal mnie potrzebuje.Zrozumiała wreszcie, że on bardziej się boi podróży na Statek niżprzerażających chwil na powierzchni.Dlaczego? W jaki sposób przestraszył go Statek? Spróbowała wyobrazić sobie siebie jako Oakesa, tam w kabinie Statku, otoczonego całkowicie wszechobecnymStatkiem.Nie statkiem.Statkiem! Czy Oakes pomimo wszystko wierzy w Statek?- Zgodziłaś się, moja droga - powiedział obejmując ją.Zmusiła się, by się nie skulić, obawiała się sztucznej uprzejmości w jego głosie, bała się też planów, jakiemiał wobec niej.Jakie rozumowanie stoi za jego decyzjami?Być może wcale nie jest przemyślane.Ta myśl przeraziła ją jeszcze bardziej niż sam Morgan Oakes.Morgan Lon Oakes.Czy to możliwe, by.klony i dzikie stworzenia na Pandorze.i mieszkańcy statku - by tylu zginęło, gdyż Oakes działał nieprzemyślawszy wszystkiego?On ma swoje powody.Jeszcze raz popatrzyła na mural.Co ja tam namalowałam? Patrzył na nią nieszczęsny człowiek - te oczy,topiące się ciało, wycelowany oskarżający palec, wszystko krzyczało: Zgodziłaś się! Zgodziłaś się!- Nie możesz zabić wszystkich stworzeń na tej planecie - wyszeptała mocno zamykając oczy.- Przepraszam, Legato - powiedział odsuwając rękę z jej kibici.- Myślałem, że powiedziałaś  nie mogę".- Ja.- Nie mogła dokończyć.Ujął ją powyżej łokcia w taki sposób, jak Murdoch chwycił ją w Sali Wrzasku! Czuła, że prowadzi jąprzez ganek, ale otworzyła oczy dopiero wtedy, gdy łydkami dotknęła czerwonej kanapy.Mocno oparł ją opoduszki.Zauważyła, że nadal ściska w ręku drinka, trochę alkoholu jeszcze pozostało w szklaneczce.Niemogła spojrzeć na Oakesa.Drżała tak bardzo, że krople alkoholu wychlapywały się ze szklanki i opadały najej dłoń i udo.- Czy ja cię denerwuję, Legato? - Pochylił się, by pogładzić ją po czole i policzku.Nie mogła odpowiedzieć.Przypomniała sobie, jak zrobił to ostatnio i zaczęła cicho płakać, ramiona miałasztywne, a łzy spływały bezgłośnie po jej policzkach.Oakes opadł na kanapę obok niej, zabrał drinka z jej dłoni i postawił go gdzieś z boku na podłodze.Zaczął masować jej plecy i kark, chcąc usunąć sztywność ramion.Mając zwinne palce i doświadczeniemedyczne, wiedział, gdzie ją dotknąć i w jaki sposób przełamać jej opór.Jak to możliwe, by dotykał mnie w ten sposób i jednocześnie był złym człowiekiem?Pochyliła się do przodu, niemal całkiem zrelaksowana, łokciami dotknęła mokrego miejsca na udzie,gdzie wychlapała alkohol.W tym momencie zrozumiała, że potrafi mu się oprzeć.a także, że on niespodziewa się tego oporu.On nie wie o danych, jakie ukryłam na Statku.Palcami wciąż ją dotykał tak zgrabnie i z takim pseudo-uczuciem.On mnie nie kocha.Gdyby mnie kochał, to nie.to nie.Zadrżała na wspomnienie Sali Wrzasku.- Nadal ci zimno, kochanie?Zręcznymi dłońmi pchnął ją delikatnie na kanapę, rozmasował jej gardło i piersi chcąc, by się rozluzniła.Gdyby mnie kochał, nie dotykałby mnie w ten sposób i nie straszyłby mnie.Czego on naprawdę chce?Musi chodzić o coś więcej niż seks, więcej niż o jej ciało, które potrafił rozpalić.Musi chodzić o cośznacznie ważniejszego. W jaki dziwny sposób prowadzi z nią rozmowę w chwilach takich jak ta.Wydawało się, że jego słowa wogóle nie mają sensu.-.a współpracując, otrzymaliśmy efekt uboczny w postaci degeneracji morszczynu.Degeneracja! Zawsze degeneracja. Avata informuje za pomocą ezoterycznych symboli swej historii, zredukowanych do marzeń i obrazów,które najczęściej może przetłumaczyć marzyciel, nie Avata.Kerro Panille Historia AvatyJeszcze nie ma powodu do paniki, powtarzała sobie Waela.Inne pojazdy podwodne też straciły LOP-a, aprzecież udało im się przetrwać.Tego rodzaju doświadczenia stanowiły swego rodzaju ćwiczenie.Pomimoto drżała niepohamowanie, doskonale bowiem pamiętała ucieczkę z głębin na południowym wybrzeżu Jaja.Wcześniej udało mi się uciec.Przeżyłam.Statku, uratuj nas!Sama się uratuj.Niewątpliwie usłyszała głos własnej Szczerości.Zapewne.Wiedziała, w jaki sposób tegodokonać.Nauczyła Thomasa, w jaki sposób postępować, powtarzając ćwiczenia.Zresztą Panille wyglądał naopanowanego.Nie uległ panice.Przyglądał się ekranom szacując, w jakim stopniu okrył ich opadający balonLOP-a.To dziwne, że poszybował prosto na dół.- W tej zatoce musi być prąd zstępujący - powiedział Panille, jakby odpowiadając na jej myśli.- Popatrz,w jaki-sposób powłoka ułożyła się wokół nas.Thomas obserwował materiał przykrywający ich, opadający w dół na pojazd podwodny jakpomarańczowa zasłona, która przerwała im oglądanie morszczynu.To niemożliwe, by LOP opadł na dno z powodu uderzenia pioruna, pomyślał.Balon składający się zkilku komór był przytwierdzony do swego kabla kotwicznego.Zniszczenie nawet połowy komór niespowodowałoby jego pójścia na dno.Nadal byłoby dostatecznie dużo gazu, by unieść rozdartą gondolę.Chyba ktoś chce, żebyśmy wrócili.- Myślę, że już moglibyśmy zacząć odcinać materiał - powiedział Panille.Dotknął ramienia Thomasa,gdyż nie podobało mu się, w jaki sposób ten człowiek siedzi wpatrując się w ekrany.- Tak.tak.Dziękuję ci.Thomas uniósł dziób pojazdu i wyrzucił przecinaki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl