, Forsyth Frederick Diabelska alternatywa 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Również tym razem magnetofony były wyłączone, a stenografowienieobecni na sali.- To skandal? - wołał niemal od progu Wiszniajew.- Jeszczejeden skandal, który kompromituje Kraj Rad w oczach świata.To nie miało prawa sięzdarzyć?Nie powiedział tego wyraźnie, ale wszyscy zrozumieli.Jeśli "cośtakiego" się zdarzyło, to wyłącznie z winy słabego autorytetu Maksyma Rudina.- Nie zdarzyłoby się - odparował atak Pietrow - gdybymyśliwce towarzysza marszałka zestrzeliły ten samolot nad Polską, jak zwykle.- Była przerwa w łączności między kontrolą naziemną a dowódcąeskadry - tłumaczył się Kierenski.- To się zdarza, bardzo rzadko, ale sięzdarza.- Więc znowu zadecydował przypadek? - zauważył chłodno Ryków.Wiedział już od swoich ambasadorów, że proces Miszkina i Łaza-riewa będziepubliczny, i cały świat się dowie, jak najpierw ogłuszyli 174oficera KGB w tarnopolskim parku, jak zabrali mu dokumenty, jak w końcuposłużyli się nimi, by wejść do kabiny pilotów.- Czy jest możliwe - spytał Pietranow, stronnik Wiszniajewa - że ci dwajludzie to ci sami, którzy zabili Iwanienkę? Jego pytanie zelektryzowało salę.- Nie mamy żadnego powodu tak sądzić - odpowiedział stanowczo pietrow.- Wiemy już, że porywacze są mieszkańcami Lwowa, nie Kijowa.To po prostudwaj Żydzi, którym odmówiono pozwolenia na emigrację.Oczywiście bierzemypod uwagę i to, ale jak dotąd nie widać żadnego związku między tymi sprawami.- Ale gdyby taki związek został wykryty, będziemy oczywiście o tympowiadomieni? - spytał Wiszniajew.- To się rozumie samo przez się - mruknął Rudin.Wezwano stenografów iprzystąpiono do omawiania postępów w Castletown oraz szczęśliwego zakupu 10milionów ton ziarna pastewnego.Wiszniajew już się nie odzywał.Ryków starał sięjak mógł wykazać, że już z tą ilością zakupionego ziarna Związek będzie mógłprzetrwać zimę i wiosnę bez większych ustępstw w dziedzinie zbrojeń.MarszałekKierenski kwestionował wprawdzie to twierdzenie, ale Komarów musiał przyznać,że zakup 10 milionów ton paszy pozwoli mu wydać natychmiast z magazynów tęsamą ilość ziarna i tymsamym zapobiec wielkiej rzezi.Stronnicy Rudina jeszcze raz utrzymali swoją wątłąprzewagę.Kiedy członkowie Biura rozchodzili się, Rudin odciągnął na bok WasylaPiętrowa.- Ci dwaj Żydzi.rzeczywiście nie mają nic wspólnego ze śmiercią Iwanienki?- Może i mają - przyznał Pietrow.- Wiemy oczywiście, że to oni dokonaliprzedtem napadu w Tarnopolu, a więc mieli możliwość wyjeżdżania poza Lwów.Mamy ich odciski palców z samolotu.Pasują do odcisków wziętych w ichmieszkaniach we Lwowie.Nie znaleźliśmy tam butów, których ślady były w Kijowiena miejscu morderstwa, ale nadal szukamy tych butów.I jeszcze jedno: mamyniewielki fragment odcisku palca z samochodu, który potrącił matkę Iwanienki.Staramy się teraz, przez naszych ludzi w Berlinie, zdobyć pełne odciski palców tychdrani.Jeśli będą się zgadzać.- Przygotujcie od razu plan na taką ewentualność - przerwał Rudin.-Rozpatrzcie możliwość zlikwidowania ich w więzieniu w Berlinie Zachodnim.Takna wszelki wypadek.I jeszcze jedno: jeśli okaże się, że to rzeczywiście są zabójcyIwanienki, zawiadom mnie.a nie Biuro.175Najpierw ich załatwimy, a dopiero potem poinformujemy naszych kochanychtowarzyszy.Pietrowowi zaschło w gardle: oszukiwanie Biura Politycznego - to jużbyła gra o najwyższe stawki, jakie można sobie wyobrazić.Jeden fałszywykrok i lecisz w przepaść; i nie będzie żadnej siatki ochronnej.Przypomniałsobie, co mówił mu Rudin przy kominku dwa tygodnie temu: przy remisowymukładzie sił ewentualne komplikacje po śmierci Iwanienki mogą sprawić, żektoś z "naszych" przejdzie na drugą stronę - i nie będzie już żadnychrezerwowych asów do zagrania.- Tak jest! - powiedział tylko.(^Dokładnie w połowie tego miesiąca zachodnioniemiecki kanclerz DietrichBusch przyjął w swoim biurze - w budynku Kancelarii Republiki, tuż obokstarego pałacu Schaumberg - ministra sprawiedliwości Ludwiga Fischera.Stojąc przed panoramicznym oknem szef rządu patrzył na rozciągający się za nimzaśnieżony plac Kancelarii.Jednakże nic z owej mroźnej atmosfery styczniowej,jaka ogarnęła miasto i rzekę, nie przenikało do wnętrza nowoczesnego budynkuUrzęduKanclerskiego; było tu na tyle ciepło, by zdjąć marynarkę i podwinąć rękawykoszuli.- Co nowego w sprawie Miszkina i Łazariewa? - spytał Busch.- To dziwne - odparł minister sprawiedliwości - ale oni są bardziejskłonni do współpracy, niż można było oczekiwać.Wygląda na to, że chcą jaknajszybciej stanąć przed sądem.- To świetnie, my przecież chcemy dokładnie tego samego.Będziemyszybko mieli to z głowy.Ale.co pan ma właściwie na myśli mówiąc, że sąskłonni do współpracy?- Zaproponowano im głośnego adwokata, znanego z poglądówprawicowych.Powstał nawet specjalny fundusz na ten cel, może z jakichśprywatnych dotacji niemieckich, a może z kasy Ligi Obrony Żydów z Ameryki.nie wiem.Nie zgodzili się na tego obrońcę, bo chciał zrobić z procesu wielkispektakl, barwny obraz terroru KGB wobec tamtejszych Żydów i ich walki z tymterrorem.- I prawicowy adwokat chce się tego podjąć?- Och, pan przecież wie, że dzisiaj dla prawicy każdy środek jest dobry, byleprzyłożyć Rosjanom.Tymczasem Miszkin i Łazariew wolą uznać w całościswoją winę i powoływać się tylko na okoliczności łagodzące.I upierają się przytakiej linii obrony.Będą twierdzić, że broń wypaliła przypadkowo, kiedy samolotuderzył kołami w pas startowy.Jeśli tak powiedzą, ich nowy obrońca wystąpi oprzekwalifikowanie sprawy.z morderstwa na nieumyślne zabójstwo.176- Myślę, że możemy im to załatwić.Ile dostaliby w takim przypadku"?- Łącznie z wyrokiem za porwanie samolotu piętnaście do dwudziestu lat.Oczywiście po odbyciu jednej trzeciej kary darowano by im resztę.Są młodzi,mają po dwadzieścia parę lat.Przed trzydziestką byliby już na wolności.- A więc jednak co najmniej pięć lat - odetchnął z ulgą Busch.- go już sięobawiałem, że to będzie pięć miesięcy.No, ale za pięć lat będą już tylkonazwiskami z archiwum sądowego.Pamięć jest krótka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl