, Follet Ken Wejsc miedzy lwy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpinając torbę i grzebiąc w niejw poszukiwaniu noża, nie zaprzestawał obliczeń.Czołgi znajdują się teraz o mi-nutę drogi od mostu, myślał.Lont detonujący płonie z szybkością jednej stopy najakieś trzydzieści do czterdziestu pięciu sekund.Czy ten, który zastosował, należydo wolno-, średnio-, czy szybkopalnych? O ile dobrze pamiętał, to chyba jednakdo szybkopalnych.Powiedzmy zatem, że stopa na trzydzieści sekund.W ciągutrzydziestu sekund zdąży odbiec na około stu pięćdziesięciu jardów  odległośćwłaściwie bezpieczna, ale na styk.Wysunął ostrze noża i podał go Alemu, który przykląkł obok.Sam pochwyciłlont w miejscu oddalonym o stopę od punktu jego połączenia ze spłonką i trzy-mając go oburącz dał Alemu znak, żeby ciął.Koniec skróconego lontu został muw lewej ręce, a płonący odcinek w prawej.Nie był pewien, czy należy już podpalićskrócony lont.Musi sprawdzić, jak daleko są czołgi.Nie wypuszczając z rąk obu kawałków lontu i wlokąc za sobą po dnie rzekiprimacord, wdrapał się na skarpę.Wystawił głowę ponad krawędz mostu.Wielkie,czarne czołgi podpełzały coraz bliżej.Ile jeszcze  zastanawiał się gorączkowo.Liczył sekundy, oceniając jednocześnie na oko drogę pokonywaną przez maszy-ny; potem, już nie licząc, tylko zdając się na los szczęścia, przytknął płonącykoniec odciętego lontu detonującego do skróconego odcinka nadal połączonegoz ładunkami wybuchowymi.Położył ostrożnie zapalony lont na ziemi i rzucił się do ucieczki.Ali i pozostali dwaj partyzanci pognali w ślad za nim.Z początku przed wzrokiem czołgistów zasłaniał ich brzeg rzeki, ale gdy ma-szyny zbliżyły się, czwórka biegnących mężczyzn stała się z nich widoczna jak nadłoni.Ellis odliczał w myślach wolno upływające sekundy słysząc, jak stłumionedudnienie czołgów przeradza się z wolna w ryk.Artylerzyści w czołgach wahali się tylko przez chwilę  można było z gó-ry założyć, że uciekający Afgańczycy to partyzanci, a zatem odpowiedni cel dopoćwiczenia.Huknęło dwa razy i nad głową Ellisa przeleciały dwa pociski.Zmie-nił kierunek i popędził w bok oddalając się od rzeki.Wyobraznia podpowiadałamu, co dzieje się za jego plecami: artylerzysta koryguje odległość.teraz ob-raca wieżyczkę z lufą w moim kierunku.celuje.teraz.Ponownie wykonałunik, skręcając ostro z powrotem ku rzece i w sekundę pózniej usłyszał kolej-ny huk.Następnym dostanę, pomyślał, chyba że najpierw wybuchnie ta choler-na bomba.Kurczę.%7łe też musiałem popisywać się przed Masudem, jaki to ze132 mnie fachura.I wtedy usłyszał, jak budzi się do życia karabin maszynowy.Trud-no dobrze celować ze znajdującego się w ruchu czołgu, pocieszył się w duchu; alemogą się zatrzymać.Oczyma wyobrazni ujrzał grad pocisków z karabinu maszy-nowego rwący w jego kierunku, zaczął więc kluczyć i lawirować.Nieoczekiwanieuświadomił sobie, że potrafi dokładnie przewidzieć, co zrobią Rosjanie: zatrzy-mają czołgi w miejscu, skąd nic nie będzie im przesłaniało widoku uciekającychpartyzantów, a tym miejscem będzie most.Ale czy bomby zdążą wybuchnąć, za-nim strzelcy skoszą swoje cele? Przyśpieszył biegu.Serce waliło mu jak młotem;wielkimi, łapczywymi haustami chwytał powietrze.Nie chcę umierać, nawet jeśliona go kocha, pomyślał.Dostrzegł, jak pociski dziobią głaz leżący niemal na jegodrodze.Skręcił gwałtownie, ale strumień ognia podążył w ślad za nim.To chybabeznadziejne  jest łatwym celem.Usłyszał krzyk jednego z biegnących za nimpartyzantów, potem sam oberwał, i to dwa razy z rzędu; poczuł piekący ból prze-szywający biodro, a potem uderzenie, jakby silny klaps, w pośladek.Druga kulasparaliżowała mu na moment nogę.Zatoczył się i upadł na twarz, obijając sobieboleśnie klatkę piersiową, ale zaraz przetoczył się na plecy.Usiadł nie zwracającuwagi na ból i spróbował wstać.Czołgi zatrzymały się na moście.Biegnący przezcały czas tuż za Ellisem Ali wsuwał mu już ręce pod pachy i usiłował podnieśćz ziemi.Byli teraz obaj jak tarcza na strzelnicy  strzelcy z czołgów nie mogąchybić.I w tym momencie wybuchła bomba.To było piękne.Cztery jednoczesne eksplozje ścięły most z obu końców, pozostawiając jegoczęść środkową  ze stojącymi na niej dwoma czołgami  bez jakiegokolwiekpunktu podparcia.Z początku zapadała się powoli ze zgrzytem trących o siebiekrawędzi, potem uwolniła się i runęła widowiskowo w rwącą rzekę, lądując w niejna płask z niesamowitym pluskiem.Woda rozstąpiła się majestatycznie odsłania-jąc na chwilę dno, a potem z odgłosem przypominającym grzmot pioruna wypeł-niła z powrotem powstałą pustkę.Gdy wszystko ucichło, Ellis usłyszał wiwaty partyzantów.Kilku z nich wyskoczyło z ukrycia i rzuciło się ku zatopionym do połowyczołgom.Ali pomógł Ellisowi wstać.Czucie powróciło mu raptownie do nóg,a wraz z nim ból. Nie wiem, czy dam radę iść  powiedział do Alego w dari [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl