, Follett Ken Igla 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otworzył je i ujrzał potężną postać inspektora Anthony, który się nad nim pochylał.Bloggs wyprostował się i przetarł oczy.– Coś nowego? – zapytał.– I to mnóstwo – odpowiedział Anthony.– Tylko nie wiadomo, które nowiny są naprawdę ważne.Tu jest pana śniadanie.– Postawił na biurku filiżankę herbaty i talerzyk z herbatnikami, po czym usiadł naprzeciwko.Bloggs wstał z fotela i przeniósł się na krzesło przy biurku.Pociągnął łyk herbaty.Była słaba i bardzo słodka.– A więc do roboty – powiedział.Anthony wręczył mu plik zapisanych kartek.– Nie chce mi pan chyba powiedzieć, że są to jedyne wykroczenia popełnione na pana terenie.– Ależ nie – obruszył się Anthony – nie interesują nas przypadki pijaństwa, kłótni małżeńskich, nieprzestrzegania nakazu zaciemnienia, łamanie przepisów drogowych.Nie zajmujemy się też zbrodniami już ukaranymi.– Przepraszam – powiedział Bloggs – ciągle jeszcze śpię.Zaraz przejrzę te papiery.Przeczytał o trzech włamaniach; w jednym domu skradziono biżuterię, w drugim futra.– Mógł ukraść też cenne przedmioty tylko po to, żeby nas zdezorientować – zauważył Bloggs.– Zaznaczcie miejsca włamań na mapie, dobrze? Może ułożą się w jakiś wzór.– Oddał dwie kartki Anthony'emu.Trzecie włamanie popełniono stosunkowo niedawno i szczegóły nie były jeszcze znane.Anthony zaznaczył miejsce na mapie.Okazało się, że z Urzędu do Spraw Wyżywienia w Manchesterze zostały skradzione książeczki z kartkami na żywność.“Przecież nie potrzebuje kartek na żywność tylko dla samej żywności" – pomyślał Bloggs i odłożył akta z opisem tej sprawy.Niedaleko Preston skradziono rower, a w Birkenhead zgłoszono gwałt.– Nie sądzę, żeby był gwałcicielem, ale zapamiętajcie to miejsce – polecił Bloggs Anthony'emu.Kradzież roweru zauważono niedaleko miejsca trzeciego włamania.– Nastawnia, z której zabrano rower, stoi chyba przy głównych torach? – zapytał Bloggs.– Myślę, że tak – odpowiedział Anthony.– Przypuśćmy, że Faber ukrył się jednak w tym pociągu, a my po prostu nie zauważyliśmy go.Czy po opuszczeniu Liverpoolu nastawnia była pierwszym miejscem, przy którym zatrzymał się pociąg?– Chyba tak.Bloggs przyjrzał się uważniej kartce papieru.– Złodziej zabrał płaszcz i zostawił swoją przemoczoną kurtkę.– To jeszcze o niczym nie świadczy – wzruszył ramionami Anthony.– Żadnych skradzionych samochodów? – zapytał niepewnie Bloggs.– Ani łodzi, ani osłów – odpowiedział Anthony.– Kradzieże samochodów są dzisiaj rzadkością.O samochód teraz łatwo, gorzej z benzyną.– Byłem przekonany, że ukradnie samochód w Liverpoolu – powiedział Bloogs i ze złością uderzył dłonią w kolano.– Rower nie na wiele mu się przyda.– Myślę, że powinniśmy iść jednak tym tropem – upierał się Anthony.– To nasza najlepsza poszlaka.– Dobrze.Tymczasem sprawdźcie jeszcze raz te włamania, żeby się upewnić, czy nie skradziono żywności i ubrań.Poszkodowani mogli początkowo niczego nie zauważyć.Pokażcie również tej zgwałconej dziewczynie zdjęcie Fabera.I notujcie pilnie wszystkie przestępstwa.Czy możecie mi załatwić jakiś transport do Preston?– Zdobędę dla pana samochód – obiecał Anthony.– Kiedy poznamy szczegóły trzeciego włamania?– Myślę, że właśnie w tej chwili trwa przesłuchanie – powiedział Anthony.– Zanim dotrze pan do nastawni, powinienem mieć już pełny obraz sytuacji.– Niech pan każe ludziom szybko działać.– Bloggs sięgnął po płaszcz.– Zadzwonię, jak tylko dojadę.– Anthony? Tu Bloggs.Jestem w nastawni.– Niech pan natychmiast wraca.Trzeciego włamania dokonał pana facet.– Jest pan tego pewien?– Chyba że dwóch takich samych grasuje po okolicy, strasząc ludzi sztyletem.– O jakich ludziach pan mówi?– O dwóch starszych paniach, mieszkających samotnie na małej farmie.– Mój Boże, Czy nie żyją?– Wygląda na to, że za chwilę umrą, ale z podniecenia.– Co takiego?– Niech pan tu przyjedzie.Sam się pan przekona.– Już jadę.Był to właśnie taki dom, w jakim zwykły mieszkać dwie samotne starsze panie.Mały, kwadratowy i stary, z furtką, która skrzypi przy otwieraniu, z jasnoróżowymi zasłonami w oknach sypialni, drzwiami starannie pomalowanymi i mosiężną kołatką w kształcie głowy konia.Drzwi przysłaniał krzak dzikiej róży, który rósł na fusach niezliczonych imbryków herbaty, wylewanych przez właścicielki domu.W małym frontowym ogródku za przystrzyżonym żywopłotem kiełkowały w równych rzędach warzywa.Bloggs zapukał i po chwili otworzyła mu siedemdziesięcioletnia staruszka ze strzelbą w ręku.– Dzień dobry – powiedział – jestem z policji.– Wcale nie jesteś – odpowiedziała – oni już tu byli.A teraz zmiataj stąd, zanim rozwalę ci łeb.Bloggs przyjrzał się jej uważniej.Była to dość niska, siwowłosa kobieta o okrągłej, bladej i pomarszczonej twarzy.W rękach cienkich jak patyki mocno trzymała strzelbę.Bloggs spojrzał w dół na jej stopy i zobaczył, że nosi wysokie buty, jakie farmerzy zwykli wkładać do pracy.– Dziś rano odwiedziła panią policja miejscowa.Ja jestem ze Scotland Yardu – wyjaśnił Bloggs.– Skąd mogę wiedzieć, że mówi pan prawdę? – zapytała.Bloggs odwrócił się i zawołał kierowcę wozu policyjnego.Policjant wysiadł z samochodu i podszedł do furtki.– Czy mundur policjanta jest dla pani wystarczającym dowodem? – zapytał Bloggs.– W porządku – dała się w końcu przekonać i pozwoliła mu wejść do środka.Bloggs znalazł się w niskim pokoju zatłoczonym ciężkimi starymi meblami.Wszędzie stały figurki z chińskiej porcelany i ozdobnego szkła.Na kominku palił się ogień.Cały dom pachniał lawendą i kotami.Na jego widok wstała z fotela druga starsza pani.Była podobna do swojej siostry, tylko dwa razy grubsza.Kiedy się podnosiła, dwa koty zeskoczyły z jej kolan.– Dzień dobry – powiedziała.– Jestem Emma Parton, a to jest moja siostra, Jessie.Proszę nie zwracać najmniejszej uwagi na tę strzelbę, dzięki Bogu nie jest naładowana, Jessie uwielbia dramaty.Proszę, niech pan siada.Jak na policjanta wygląda pan niezwykle młodo.Dziwię się, że Scotland Yard zainteresował się tą małą kradzieżą.Czy dziś rano przyjechał pan z Londynu? Jessie, zrób temu chłopcu filiżankę herbaty.Bloggs usiadł.– Jeżeli włamywacz jest osobą, o której myślimy, to mamy do czynienia z niebezpiecznym przestępcą – wyjaśnił.– Widzisz, miałam rację! – krzyknęła Jessie.– Mógł nas zamordować z zimną krwią!– Nie bądź głupia – powiedziała Emma [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl