, Feliks W. Kres Krol Bezmiarow v 1.1 (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pilot usiad³ i splót³ d³onie, opieraj¹c ³okcie na udach.Spogl¹daj¹c jej w twarz, powiedzia³:- Jestem przyjacielem i chcia³bym, ¿ebyœ mi zaufa³a.Tak, wiem, pirat i bandyta - zdawa³ siê œledziæ jej myœli - ale przede wszystkim cz³owiek, któremu twój ojciec dwukrotnie uratowa³ ¿ycie.Nie zd¹¿y³em sp³aciæ tego d³ugu.Zamilk³ na chwilê.- Twój ojciec, pani, zostawi³ jednak testament.I ja jestem jego wykonawc¹.Rozmawia³em z kapitanem, zanim.umar³.Znów usiad³a na swojej skrzyni.- Nie obchodzi mnie to - rzek³a cicho.Skin¹³ g³ow¹.- Byæ mo¿e.Ale to mnie nie zwalnia z zobowi¹zañ wobec kapitana.Milcza³a.- Wiem, a raczej domyœlam siê, co zasz³o.wtedy - powiedzia³ z wahaniem, szukaj¹c jej wzroku.Dziewczyna poblad³a gwa³townie.- Wiem te¿, ¿e twój ojciec nie do koñca by³ sob¹, dosta³ siê we w³adzê pewnego.pewnych si³.Myœlê, ¿e powinnaœ o tym wiedzieæ.Opuœci³a g³owê.- Nie obchodzi mnie to - powiedzia³a jeszcze ciszej ni¿ poprzednio.- Dobrze, pani.Ale bez wzglêdu na to, co ciê obchodzi, a co nie, musisz wiedzieæ, ¿e twój ojciec przed œmierci¹ zleci³ mi opiekê nad tob¹.To jego ostatnia wola.Unios³a g³owê i przez d³ug¹ chwilê mierzyli siê wzrokiem.- Nie chcê ¿adnej opieki.Pilot roz³o¿y³ rêce.- Nie obchodzi mnie to - rzek³, naœladuj¹c jej w³asne s³owa.Cisza przed³u¿a³a siê.- Byæ mo¿e jest to pierwsza i ostatnia nasza rozmowa, widzê bowiem, ¿e pragniesz w miarê si³ utrudniæ mi zadanie.Ale ja nie wyjdê st¹d dopóty, dopóki nie powiem wszystkiego.Krzywda, jak¹ wyrz¹dzi³ ci Rapis, jest wielka.Nie namawiam, byœ wybaczy³a mu wszystko, pokocha³a jego samego i ¿ycie, jakie wiód³.Wolno ci czuæ nienawiœæ, pogardê, wstrêt.co tylko chcesz.Ale s¹ ludzie, którym kapitan wyœwiadczy³ w ci¹gu jednej chwili wiêcej dobra, ni¿ ty go uczyni³aœ przez ca³e swoje ¿ycie.¯¹dam, byœ to uszanowa³a.¯¹dam i nalegam, pani.Zauwa¿y³, jak drgnê³y jej miêœnie szczêk i odgad³, ¿e poruszy³ w³aœciw¹ strunê.Odczeka³ chwilê.Nie poprosi³a, by mówi³ - ale tak¿e nie za¿¹da³a, by wyszed³.Zrozumia³, ¿e jest to przyzwolenie.Starannie dobra³ s³owa.- Jesteœ na okrêcie pirackim - powiedzia³.- Czy chcesz tego, czy nie, pozostaniesz na nim, przynajmniej tak d³ugo, a¿ dobijemy do jakiegoœ l¹du.A teraz zdaj sobie sprawê z tego, kim jesteœ, pani, co ci wolno, a co ci grozi.Tares nigdy nie bêdzie kapitanem tego okrêtu - ci¹gn¹³ dalej po krótkiej przerwie.A je¿eli nawet tak go nazw¹, to nic nie zmieni.„W¹¿ Morski” jest skazany, pójdzie na dno prêdzej, ni¿ s¹dzi ktokolwiek z jego za³ogi.Wzruszy³a ramionami.- Nic mnie to.Urwa³a i nagle uœmiechnê³a siê blado.- Tak, ale tym razem naprawdê nic mnie to nie obchodzi - dokoñczy³a po chwili.Potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Mnie tak¿e - zapewni³.- Niech idzie na dno.Ale mo¿e tak.bez nas?Zmarszczy³a brwi.- S³usznie.Milcza³ przez chwilê, wa¿¹c s³owa.- Musisz obj¹æ dowództwo, pani - rzek³ wreszcie bez ogródek.Spojrza³a zdumiona.- Czy to ¿art? - zapyta³a.Pokrêci³ g³ow¹.- Jesteœ córk¹ Demona.To wystarczy by siê bali.Od strachu do pos³uszeñstwa krótka droga.Patrzy³a mu w oczy, nic nie mówi¹c, wci¹¿ z tym samym zdumieniem.Wreszcie lekko przygryz³a usta.- Rozumiem.Tyœ oszala³ albo kpisz sobie ze mnie.Mam byæ przewodniczk¹ bandytów?- S¹ w tej za³odze tacy, co nie pos³uchaj¹ nikogo, jeœli nie bêd¹ siê baæ.Takich jest najwiêcej.- Wiêc có¿ z tego? Wsta³a nagle.- Czego ty chcesz ode mnie? - zapyta³a.Jej zdumienie nie mala³o, wrêcz przeciwnie, zdawa³o siê rosn¹æ coraz bardziej, w miarê, jak uœwiadamia³a sobie, co w³aœciwie znaczy propozycja pilota.- Czego ty chcesz ode mnie? - powtórzy³a.- ¯ebym prowadzi³a morderców do rzezi, ¿ebym porywa³a ludzi z wiosek, tak jak mnie porwano? ¯ebym zabija³a i kaza³a zabijaæ? ¯ebym wzbudza³a strach w gromadzie dzikich, zbydlêconych majtków? Tego ¿¹dasz? Mam zawi¹zaæ sobie szmatê na g³owie i wpi¹æ kolczyk w nos? Parsknê³a szyderczo i gniewnie.Pilot zachowa³ niezm¹cony spokój.- Nie, pani.Nie ¿¹dam ¿adnej z tych rzeczy.prócz mo¿e dwóch ostatnich.- Dwóch.ostatnich?- Tak w³aœnie.Jest tu doœæ odpowiednich strojów, by ciê przebraæ za królow¹ piratów.No i jeszcze trzeba, byœ istotnie wzbudza³a strach, du¿y strach i szacunek.Zaczê³a coœ pojmowaæ [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl