, Kroger Aleksander Ekspedycja Mikro (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Karl wzdrygnął się.- Przez całe życie stek i mleko? Co to, to nie! Zresztą podczas nasłuchu dowiedzieliśmy się, że oni mają jaz duże odmiany zwierząt i roślin, co umożliwia wyżywienie siedmiu miliardów ludzi.Obawiam się, że jedna taka krowa wystarczyłaby na długo dla całego naszego narodu.Jego słowa wzbudziły wesołość na sali.Gela uśmiechnęła się, ale po chwili spoważniała i szepnęła:- Może i my wrócimy kiedyś do normalnych rozmiarów.XVIWszystkich ogarnęło podniecenie.Djamila, Hal i Gwen mieli powitać sekretarkę generalną i jej sztab i odprowadzić na miejsce obrad.Ale nie to było najważniejsze.To był dopiero wstęp do największej sensacji stulecia: pierwszej rozmowy z maluchami.Wbrew pozorom, największą przeszkodą był nie sprzęt techniczny, który modulował dźwięki, wzmacniał je lub osłabiał, ale uzgodnienie tekstów, a przede wszystkim wspólnej linii postępowania.Nawet w ścisłym kręgu wtajemniczonych odezwały się już głosy wątpliwości.A może mali przybysze są dla ludzi niebezpieczni? Może lepiej pozostawić ich samym sobie? Nie wadziliby wtedy nikomu; stanowiliby coś w rodzaju rezerwatu z umieszczoną u góry dużą lupą - dla turystów.Był to wynik tendencji: sensacji nigdy nie jest za dużo.Oczywiście takie stanowisko reprezentowali tylko nieliczni, którzy zresztą szybko je zmienili.Ale że taki projekt znalazł w ogóle zwolenników.Te i inne problemy Djamila przedstawiła sekretarce generalnej, znajdując w niej uważnego słuchacza.Nie przerywała Djamili, nie pytała o nic, tak że nie było w końcu wiadomo, jakie ma na ten temat zdanie.Pierwszy kontakt został nawiązany za pośrednictwem tablic, “wynalazku” profesora Fontaine'a.Świadomie zrezygnowano z wykrycia miejsca pobytu maluchów.Zresztą podrzucenie im jakiegoś mikro-nadajnika albo czegoś w tym rodzaju, co mogłoby wskazać drogę, nie sprawiłoby większych trudności.Profesor Fontaine pokładał w swych tablicach wielkie nadzieje i nie przeliczył się.Upłynęły dwa dni, zanim ukazała się odpowiedź: krótka i zwięzła.Na tablicy widniał napis:Pozdrawiamy was, ludne! Przybyliśmy, aby nawiązać z wami kontakt.Słuchajcie nas w dniu dwudziestego trzeciego kwietnia o godzinie dziesiątej waszego czasu w paśmie 23,943.Wasze miejsce odbioru: polana leśna przy bazie.Noloc, kierownik ekspedycji.Tablica została ustawiona błyskawicznie.Zanim obserwatorzy uruchomili pomost i włączyli kamery i aparaturę nasłuchową, helikopter już zniknął za wierzchołkami.Wiadomość zaskoczyła wszystkich.Nie można było wątpić w to, że przybysze obserwują ich od dawna i znają ich, podczas gdy oni sami gubili się jeszcze w domysłach.Natychmiast zrodziło się pytanie: w jakim stopniu przybysze przeniknęli już do ich sfery życia, jakie mieli możliwości - gdyby sprawdziły się owe niemiłe prognozy - aby im zaszkodzić?Nie słyszeli jeszcze nawet ich oddechów, tamci natomiast byli w stanie nadawać na ich częstotliwości.To oznaczało, że potrafili prowadzić nasłuch ich audycji.Od jak dawna? Zastanawiano się, w jakim stopniu można poznać ich życie na podstawie wiadomości radiowych.Hal zaczął tracić swoją pewność siebie.W obecności Djamili sypał coraz to nowszymi argumentami na poparcie swej tezy o pochodzeniu maluchów, ale w głębi duszy czuł coraz więcej wątpliwości.Jeżeli jego poglądy miały być słuszne, to rozwój społeczny tych drobnych istot znajdowałby się teraz na wyższym etapie, mimo że posługiwały się one antycznymi samolotami i meblami oraz innymi przeżytkami.Do wzniesionego na polanie obszernego pawilonu dotarli w różnych nastrojach.Djamila paplała, Hal był zatopiony w rozmyślaniach, Gwen starał się przez cały czas pełnić tak dobrze jak umiał obowiązki gospodarza, a sekretarka generalna milczała.Hal rozglądał się dokoła ze smutkiem, wspominając chwile, które spędzili tu we dwoje, z dala od innych.Teraz to już należało do przeszłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl