, Dickson Gordon R Smoczy rycerz t.2 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To dlatego, że nic nie rozumiesz! - wybuchnął sir Raoul.- Gdybyś tylko wiedział.- Myślę, że najlepiej będzie, jeśli od tego miejsca sam wyjaśnię sprawy - stary, ale budzący respekt głos Carolinusa przeciął wypowiedź francuskiego rycerza.- Zwią­zane są z tym pewne rzeczy, które wszyscy powinniście lepiej zrozumieć.Jak powiedziałem kiedyś Jamesowi, być może nadeszła pora jednego z moich wykładów.Wszyscy macie siedzieć cicho i słuchać - i zapamiętywać.Zwłaszcza ty, Edwardzie.Bo wszyscy powinniście wynieść z tego pewną naukę.Jego słowa, wymawiane ponad migoczącymi płomieniami ogniska, odznaczały się dziwną powagą.Opanował ich bezruch, jak się zdawało przynajmniej Jimowi, nie całkiem z ich własnej woli.Mag nie tylko poprosił ich, żeby słuchali, ale zmuszał ich do słuchania.Carolinus milczał przez chwilę.Podniósł mały kawałek drewna i poprawił ognisko tak, że iskry poleciały w górę i znikły w ciemnościach.- Są rzeczy związane z Magią, z jej Sztuką i tymi, którzy ją praktykują - powiedział powoli - których ci z was, co jej nie znają, nigdy w pełni nie zrozumieją i zwykłym biegiem rzeczy nigdy nie potrzebowaliby zro­zumieć.Ale teraz czas przywiódł was do punktu, w którym trzeba was zapoznać z częścią tej wiedzy.Jim poczuł dreszcz biegnący w dół kręgosłupa.Oczy czarodzieja wpatrywały się w ogień, a jego głos był roztargniony, ale słowa miały dziwną moc, która zdawała się wszystkich ich jeszcze bardziej zbliżać do siebie.Rozdział 30Chłodny wiaterek pojawił się nie wiadomo skąd i krążył wkoło grupki zgromadzonej przy ognisku.Ciemne, wygwieżdżone niebo zdawało się opuszczać coraz niżej i otaczać ich.- Wiele jest królestw - Carolinus miał oczy utkwione w ogień, a jego głos, choć przyciszony, wyraźnie roz­brzmiewał w uszach słuchaczy - i dopiero co zapoznano was z przynajmniej dwoma z nich.Z Królestwem Umarłych i z Królestwem Wilków, z jego wolnością od mocy ludzkich Magów, takich nawet jak ja czy Malvinne.Prawem jest, że ktokolwiek rządzi takim królestwem - jeśli w ogóle ktoś nim rządzi - ma bezpośrednią władzę nad tymi, którzy doń należą.Pozostałych może dosięgnąć i kontrolować tylko za pomocą tej części Magii, która przestała być Magią, a stała się częścią zwykłego życia i powszednich zwyczajów.- Ale Magu - wyrzucił z siebie Giles - skąd możesz wiedzieć to o Araghu i Królestwie Umarłych? Zaledwie parę godzin temu mieliśmy do czynienia z obiema tymi sprawami.- Nie musisz wiedzieć, skąd ja to wiem - odparł czarodziej, podnosząc na chwilę wzrok na rycerza.- Są prawa poza prawami, których żaden z was, nawet James, jeszcze nie odkrył.Nie powiem wam, skąd wiem.Nie mógłbym i nie chcę.Wszystko, co może was obchodzić, to to, że wiem.A wszystko, czym możecie się teraz interesować, to to, że wiecie, iż istnieje podział na królestwa i że każde z nich ma swoje prawa i przywileje, i swoje moce - ale nic ponadto.Znowu poszturchał ognisko i na krótką chwilę zapadła cisza, zanim zaczął mówić dalej, wciąż patrząc w pło­mienie.- Istnieje Królestwo Umarłych - powiedział - i ist­nieje Królestwo Zwierząt.Ale wewnątrz wielu z tych królestw są jeszcze inne.W Królestwie Zwierząt są mniejsze królestwa, które rządzą się własnymi prawami.Wśród zwierząt jest to prawdą i dla Królestwa Wilków, i dla Królestwa Smoków, gdyż są to więcej niż zwykłe zwierzęta.Tworzą one Wspólnoty.Nad zwykłymi zwierzętami - byłeś przy mojej rozmowie z żukiem podwórzowym, Jamesie, więc będziesz pamiętał - ludzki Mag ma pewną władzę.Lecz nie nad wilkami, smokami czy paroma innymi is­totami, których teraz nie nazwę.Znowu przerwał.- Niektóre z tych królestw - ciągnął - zawierają byty, reszta z was nie będzie znała tego słowa, ale James tak, które nie są podobne do nikogo z nas.Nie takie jak ludzie, wilki, smoki czy Pierwotne, takie jak wróżka Meluzyna.Na chwilę podniósł wzrok na Jima.- Która, tak przy okazji, wciąż cię ściga, Jamesie - powiedział.- Zrobiłeś na niej większe wrażenie niż jakikolwiek inny mężczyzna i szuka cię od chwili, gdy cię straciła.Nie może cię mieć, gdyż jesteś Magiem, jakkolwiek marnym.Ale ona jeszcze tego nie wie.Spojrzał z powrotem w ogień.- Lecz wracając do tego, co mówiłem - kontynuo­wał - wśród tych królestw, w których włada nie to, co w naszym rozumieniu tego słowa żyje, jest Wydział Kontroli i Królestwo Ciemnych Mocy.Ciemne Moce nie mogą ludziom bezpośrednio nic zrobić, bo nie należą oni do ich królestwa.Mogą tylko atakować to, co ludzkie, przy pomocy swoich sług - olbrzymów, larw, piaszczomroków.Zawiesił głos na chwilę, a potem znów podjął opowieść.- Lecz to nie znaczy, że jesteśmy przed nimi bezpieczni.Są zawsze zajęte wynajdywaniem między nami tych, którzy dadzą się obrócić przeciw innym osobnikom swego własnego rodzaju.Tak jak Bryagh, smok, został nastawiony przeciw współplemieńcom, smokom, i wykradł panią Angelę.- Nie był złym smokiem, dopóki nie stał się rene­gatem - powiedział Secoh prawie jak we śnie.- Być może.Jednak stał się renegatem pod wpływem Ciemnych Mocy - odparł Carolinus.- Ale nie to akurat jest dla nas teraz istotne.Tak jak istnieją królestwa w królestwach wśród zwierząt i innych, tak też istnieją królestwa w królestwach wśród rodzaju ludzkiego.Ci ludzie, którzy całkowicie poświęcili się Bogu, są całkiem poza zasięgiem Ciemnych Mocy.Nawet sługi Ciemnych Mocy stają bezradne przed tymi, którzy poświęcili się bezgranicznie czemuś innemu.Niebezpieczeństwo kryje się w renegatach, których Ciem­ne Moce mogą przekupić i obrócić przeciwko nam.Ale żebyście zrozumieli, co to znaczy, będę musiał najpierw wytłumaczyć wam coś innego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl