, Paul Davies Plan Stworcy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli ktoś nie zamierza porzucić idei, że świat nie może istnieć bez uzasadnienia, i jeżeli dla wygody określimy to uzasadnienie mianem Boga (niezależnie od tego, czy mamy na myśli osobę, moc stwórczą, powinność etyczną, czy też jakąś inną nie wymienioną dotąd jej koncepcję), to pierwszym pytaniem, na jakie winien odpowiedzieć, jest: w jakim sensie można powiedzieć, że Bóg ukstałtował prawa fizyki (i inne przygodne elementy świata)? Albowiem, by określenie to mogło cokolwiek w ogóle znaczyć, Bóg musiał wybrać nasz świat spośród innych możliwości.Musiał tu być jakiś element wolnej decyzji, odrzucenia innych możliwych światów.Więc jaki to miałby być Bóg? Z założenia byłby On racjonalny.Nie miałoby sensu mówienie o irracjonalnym Bogu; równie dobrze możemy przyjmować, że irracjonalny jest sam Wszechświat.Powinien On być także wszechmocny.Gdyby Bóg nie był wszechmocny, to Jego moc musiałaby być czymś ograniczona.Ale co mogłoby ograniczać moc Boga? Chcielibyśmy z kolei wiedzieć, skąd wzięły się te ograniczenia i co określiło ich konkretną postać, mianowicie, co Bóg może i czego nie może.(Zauważmy, że nawet wszechmocny Bóg podlegałby ograniczeniom wynikającym z logiki; nie byłby w stanie stworzyć na przykład kwadratowego koła).Na mocy analogicznego rozumowania, Bóg musiałby być doskonały, bo cóż mogłoby spowodować w Nim jakieś niedoskonałości? Musiałby być również wszechwiedzący, to znaczy musiałby znać wszystkie dopuszczalne logicznie alternatywne możliwości, aby był w stanie dokonać racjonalnego wyboru.Najlepszy ze światów?Leibniz przeprowadził powyższe rozumowanie szczegółowo, starając się udowodnić na podstawie przesłanki o racjonalności kosmosu, że taki Bóg istnieje.Konkluzją jego rozumowania było, że byt racjonalny, wszechmocny, doskonały i wszechwiedzący musiał nieodwołalnie wybrać najlepszy z możliwych światów.Powód? Gdyby doskonały Bóg świadomie wybrał świat mniej doskonały, to postąpiłby irracjonalnie.Żądalibyśmy uzasadnienia tego szczególnego wyboru.Ależ jakież można by tu podać uzasadnienie?Koncepcja, że nasz świat jest najlepszy z możliwych, do wielu ludzi nie przemawiała.Leibniz (pod postacią doktora Panglossa) został okrutnie wykpiony w tej kwestii przez Woltera: „O, doktorze Pangloss! Jeżeli to ma być najlepszy ze wszystkich możliwych światów, to jakżeż muszą wyglądać te pozostałe?” Zarzuty pod jej adresem koncentrują się zazwyczaj na problemie zła.Możemy sobie przecież wyobrazić świat, w którym, na przykład, nie ma zła ani cierpienia.Czyż ów świat nie byłby lepszy?Pomijając rozważania etyczne, może być także pewien sens fizyczny, w którym nasz świat jest najlepszy z możliwych.Każdego uderza ogromne bogactwo i złożoność fizycznego świata.Niekiedy może się wydawać, że przyroda wprost „wyszła z siebie”, aby wytworzyć nietrywialny, wyrafinowany Wszechświat.Freeman Dyson próbował uchwycić tę właściwość w podanej przez siebie zasadzie maksymalnej komplikacji: prawa przyrody i warunki początkowe są takie, że dają w wyniku Wszechświat możliwie najbardziej zróżnicowany.„Najlepszy” rozumiane jest w tym przypadku jako „najbogatszy” w sensie największej różnorodności i złożoności układów fizycznych.Cała sztuka polega na tym, aby ująć to jakoś w ścisły, matematyczny sposób.Ostatnio fizycy teoretyczni Lee Smolin i Julian Barbour podali wyimaginowany przykład, jak to można by osiągnąć.Założyli oni,że istnieje jakieś fundamentalne prawo przyrody, które powoduje, iż Wszechświat dąży do stanu maksymalnej różnorodności.Oznacza to, że jego elementy układają się tak, aby doprowadzić do możliwie największego zróżnicowania, które należałoby ściśle zdefiniować.Leibniz twierdził, że świat wykazuje największą różnorodność, gdy podlega największemu uporządkowaniu.Brzmi to ładnie, jednak znaczy niewiele, dopóki nie zdefiniuje się tego jasno w sposób matematyczny.Smolin i Barbour podejmują się to uczynić, aczkolwiek w skromnej skali, definiując „różnorodność” dla najprostszego z możliwych do pomyślenia systemów: układu kropek połączonych ze sobą liniami, przypominającego schemat połączeń lotniczych na mapie.Matematycy nazywają to „grafem”.Kropki i linie nie muszą odpowiadać żadnym rzeczywistym obiektom w rzeczywistej przestrzeni, po prostu reprezentują pewne abstrakcyjne związki, które mogą być rozpatrywane same w sobie.Jasne jest, że mogą być grafy proste i grafy skomplikowane, w zależności od tego, jak poprowadzimy linie wewnątrz nich.Możliwe jest znalezienie grafu, którego układ, widziany z wszystkich jego punktów (kropek), będzie, w dobrze określonym sensie, najbardziej skomplikowany.Cały chwyt polega na odniesieniu tego do rzeczywistego świata.Co miałoby odpowiadać kropkom i liniom grafu? Smolin i Barbour sugerują, by były one abstrakcyjnymi odpowiednikami cząstek w trójwymiarowej przestrzeni, a pojęcia takie, jak odległości wzajemne między cząstkami, wynikałyby w naturalny sposób ze stosunków wewnątrz grafu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl