, Dick Philip K Oko Sybilli (SCAN dal 956) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczerze mówiąc, nikt nie jest w stanie z góry przewidzieć, jak sprawy się potoczą, na ogół jednak przyjęcie trwa aż do białego rana.Dlatego roztropnie byłoby zażyć oferowaną przez oficera protokolarnego dawkę amfetaminy.- Ach tak - powiedział Chien.Była to dla niego interesująca nowość.- Dla kurażu.I neutralizacji trunku.Jego Wspaniałość ma zdumiewającą kondycję, pewnie trzyma się na nogach nawet wtedy, gdy inni dali już za wygraną.- Niesamowity człowiek - wtrącił Tso-pin.- Według mnie jego słabości.świadczą jedynie o tym, że to niezrównana osobowość.Istny człowiek renesansu, jak na przykład Lorenzo il Magnifico z Medyceuszów.- Rzeczywiście - przytaknął Pethel.Spoglądał na Chiena z taką uwagą, że ten ostami poczuł znajome ukłucie niepokoju.Czyżbym dawał wpędzić się w kolejną pułapkę? Może dziewczyna była w rzeczywistości agentką EsBe, próbującą złapać mnie na nielojalności wobec Partii?Dopilnuję, obiecał sobie w duchu, aby beznogi sprzedawca ziołowych specyfików nie zaczepił mnie po pracy.Pójdę do domu inną drogą.Dopiął swego.Tego dnia uniknął kontaktu z kramarzem, podobnie następnego, aż do czwartku.W czwartek rano sprzedawca wychynął spod zaparkowanej ciężarówki i zastąpił mu drogę.- Mój lek? - zagaił.- Zadziałał? Wiem, że tak, formuła pochodzi z czasów dynastii Sung - widzę, że ci pomogła.Nie mam racji?- Z drogi - powiedział Chien.- Czy wykażesz na tyle uprzejmości, by odpowiedzieć? - Jego ton w niczym nie przypominał znajomego zawodzenia ulicznego kramarza i donośnie zadźwięczał w uszach Chiena.- Wiem, co mi dałeś - odparł Chien.- Nie chcę więcej.Jeśli zmienię zdanie, kupię to w aptece.Dzięki.- Poszedł przed siebie, lecz wózek, wraz z beznogim pasażerem, nieustępliwie ruszył w jego ślady.- Rozmawiałem z panną Lee - powiedział głośno kramarz.- Hmmm - odparł Chien, machinalnie przyspieszając kroku, na widok taksówki wykonał gwałtowny ruch ręką.- Jedziesz dziś na przyjęcie do willi nad rzeką Jangcy - ciągnął zdyszany kramarz, usiłując za nim nadążyć.- Weź swoje lekarstwo.natychmiast! - Błagalnie wyciągną! ku niemu płaskie zawiniątko.- Proszę, Chien, dla twojego dobra, dla dobra nas wszystkich, żebyśmy wreszcie dowiedzieli się, przeciwko czemu walczymy.Chryste, to może być istota pozaziemska, tego się najbardziej obawiamy.Nie rozumiesz, Chien? Czym w porównaniu z tym jest twoja cholerna kariera? Jeśli się nie dowiemy.Taksówka dobiła do krawężnika, drzwi stanęły otworem.Chien wsiadł do środka.Zawiniątko przeleciało ponad jego ramieniem, wylądowało na framudze drzwi, po czym wilgotne od deszczu ześlizgnęło się na podłogę pojazdu.- Proszę - powtórzył kramarz.- Nic cię to nie kosztuje, dzisiaj jest za darmo.Tylko nie zapomnij zażyć go przed kolacją.I nie bierz amfetaminy.To stymulator wewnętrzny, przeciwwskazany w przypadku zażycia środka hamującego takiego jak fenotiazyna.Drzwi taksówki zamknęły się.Chien usiadł.- Dokąd, towarzyszu? - padło pytanie mechanicznego urządzenia sterującego.Podał identyfikacyjny numer swojego mieszkania.- Ten durny kramarz zanieczyścił moje wnętrze swoimi brudami oznajmiła taksówka.- Proszę zwrócić uwagę, coś leży przy waszej nodze.Chien zauważył torebkę - wyglądała jak najzwyczajniejsza koperta.Chyba właśnie w ten sposób wchodzi się w posiadanie narkotyków, pomyślał.Ni stąd, ni zowąd znajdują się w zasięgu ręki.Przez chwilę siedział bez ruchu, po czym podniósł zawiniątko.Przesyłka jak zwykle zawierała pisemną informację, tym razem jednak napisano ją ręcznie.Był to kobiecy charakter pisma, należał do panny Lee:Byliśmy zdziwieni tym pośpiechem.Chwała Bogu, zdążyliśmy na czas.Gdzie pan się podziewał we wtorek i środę? Tak czy inaczej, oto ona, i powodzenia.Znajdę pana później, proszę mnie nie szukać.Spalił wiadomość w popielniczce.I zachował czarne granulki.Cały czas, myślał.Halucynogeny w naszych zbiornikach wodnych.Rok w rok.Przez dziesięciolecia.I to nie w czasach wojny, ale pokoju.Nie do obozu wroga, lecz sprzymierzeńca.Dranie, pomyślał.Może powinienem to zażyć, może powinienem przekonać się, czym on naprawdę jest i podzielić się tą wiedzą z organizacją Tani.Tak zrobię, postanowił.Poza tym.ciekawość nie dawała mu spokoju.Wiedział, że to źle.Ciekawość, zwłaszcza w kręgach Partii, na ogół nie prowadziła do niczego dobrego.Ogarnęła go bez reszty.Zastanawiał się, czy jeśli zażyje specyfik, jego działanie utrzyma się przez resztę wieczoru.Czas pokaże.Jesteśmy porastającymi równinę kwiatami, które ścina, wrócił pamięcią do arabskiego wiersza.Bezskutecznie próbował przypomnieć sobie dalszą część.Wszystko jedno.Oficer protokolarny willi, Japończyk Kimo Okubara, wysoki i krzepki, o wyglądzie zapaśnika, nawet mimo okazanego zaproszenia spoglądał na niego z jawną wrogością.- Dziwne, że zadał pan sobie tyle trudu, by się zjawić - wymamrotał.- Dlaczego by nie zostać w domu i nie pooglądać telewizji? Nikt za panem nie tęsknił.Świetnie sobie bez niego radziliśmy.- Już oglądałem telewizję - odrzekł twardo Chien.Poza tym przyjęcia rzadko transmitowano, były zbyt sprośne.Ludzie Okubary sprawdzili, czy nie ma przy sobie broni.Zajrzeli nawet w odbyt, po czym oddali mu ubranie.Nie znaleźli fenotiazyny.Dawno ją zażył.Działanie narkotyku trwało około czterech godzin, dłużej niż potrzebował.I, jak powiedziała Tania, była to końska dawka, czuł się ospały i niezdarny, a język drgał mu w ustach w mimowolnych konwulsjach - nieprzyjemny efekt uboczny, którego nie wziął pod uwagę.Nieopodal przeszła dziewczyna, naga od pasa w górę, z miedzianą strzechą włosów opadającą na ramiona i plecy.Interesujące.Po przeciwnej stronie pojawiła się inna, naga od stóp do głów.Widok był nie mniej intrygujący.Obie sprawiały wrażenie śmiertelnie znudzonych i całkowicie pochłoniętych sobą.- Pan też musi się rozebrać - poinformował Chiena Okubara.Chien zdumiał się.- Wydawało mi się, że obowiązuje strój wieczorowy.- To był żart - odparł Okubara.- Pańskim kosztem.Tylko dziewczęta spacerują na golasa.Proszę do woli cieszyć oczy, chyba że jest pan homoseksualistą.Cóż, pewnie mi się to spodoba, pomyślał Chien [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl