, Cussler Clive Na dno nocy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kanada będzie w śmiertelnym niebezpieczeństwie, jeśli źli ludzie dowiedzą się.- Kolejny spazm bólu wstrząsnął jego ciałem.Sarveux z jękiem opadł na poduszkę.To już było nie do wytrzymania.Pokój zaczął jej wirować przed oczami.W panicznej ucieczce ruszyła do drzwi.Po drodze usłyszała jeszcze z trudem rzucane słowa.- Zapamiętaj to nazwisko: Max Roubaix! Niech Henri skonsultuje się z Maxem Roubaix.Kiedy przełożona pielęgniarek weszła do gabinetu, doktor Ericsson siedział przy swoim biurku, studiując wyniki badań Sarveux.Postawiła na stoliku filiżankę kawy i talerzyk z herbatnikami.- Doktorze.Za dziesięć minut konferencja prasowa.Ericsson przetarł dłonią oczy i spojrzał na zegarek.- Ci reporterzy.bardzo rozrabiają?- Jak banda włamywaczy - odparła siostra.- Chybaby już rozwalili budynek, gdyby nie kuchnia; na szczęście zajęli się jedzeniem.Sięgnęła po wiszącą na wieszaku torbę na ubrania i otworzyła suwak.- Pańska żona podrzuciła tu świeży garnitur i koszulę.Chce,Żeby wyglądał pan jak najlepiej w telewizji, kiedy będzie pan mówił o stanie zdrowia premiera.- A właśnie.jak on się czuje?- Świetnie, odpoczywa.Doktor Munson strzelił mu tęgą dawkę narkotyków, jak tylko wyszła pani Sarveux.Piękna kobieta, ale ma słaby żołądek.Ericsson wbił nieprzytomne spojrzenie w talerzyk z herbatnikami.- Chyba zwariowałem, że zgodziłem się dać premierowi te środki pobudzające zaraz po operacji.- Właściwie dlaczego tak mu na tym zależało?- Nie wiem.- Ericsson wstał i zdjął fartuch.- Ale jakikolwiek miał powód, swoje osiągnął.Te jego rzekome majaczenia brzmiały bardzo wiarygodnie.Rozdział 7Danielle wysiadła z rolls-royce'a prowadzonego przez służbowego kierowcę i z niechęcią popatrzyła na rezydencję premierów Kanady.Trzypiętrowy kamienny gmach zawsze wydawał jej się równie nie-przytulny i ponury jak budynki z powieści Emily Bronte.Przeszła przez długi hol o wysokim sklepieniu i z antycznymi meblami i po szerokich, kręconych schodach dotarła do swojej sypialni.To był jej raj: jedyne miejsce w całym domu, które Charles j pozwolił jej urządzić po swojemu.W świetle wydobywającym się spoza uchylonych drzwi łazienki zobaczyła na łóżku jakiś duży,, nieregularny kształt.Na chwilę serce podskoczyło jej do gardła.Zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami.- Chyba zwariowałeś, żeby tu przychodzić - mruknęła.W półmroku zaświeciły wyszczerzone w uśmiechu zęby.- Zastanawiam się, ile żon mówi w tej chwili dokładnie to samo swoim kochankom.- Ale tego domu pilnują konni.- O, to bardzo lojalni Francuzi, którzy potrafią oślepnąć i ogłuch­nąć, kiedy trzeba.- Musisz natychmiast stąd iść.Zwalisty kształt poruszył się i rozprostował.Na łóżku stał kom­pletnie nagi mężczyzna.- Lepiej chodź do mnie, moja nimfo.- Nie.nie tutaj.- Ostry, gardłowy ton z trudem maskował budzące się pożądanie.- Nie mamy się czego bać.- Charles wciąż żyje! - wykrzyknęła nagle.- Nie rozumiesz? Charles żyje!- Wiem - stwierdził mężczyzna bez cienia emocji.Sprężyny materaca skrzypnęły, kiedy zeskoczył na podłogę i ruszył w jej stronę po miękkim dywanie.Miał wspaniałe ciało; potężne mięśnie, rozwinięte przez lata sumiennych ćwiczeń, harmonijnie grały pod jego skórą.Wyciągnął rękę i dotknął jej włosów.Sam był dokładnie ogolony - nie tylko na czaszce, ale wszędzie indziej: na nogach, piersi i podbrzuszu połyskiwała zupełnie gładka skóra.Ujął jej głowę żelaznym uściskiem dłoni i przycisnął ją do piersi.Wdychała podniecający, piżmowy zapach olejku, jakim namaszczał swoje ciało zawsze, kiedy mieli się kochać.- Charles w tej chwili nie istnieje.Nie myśl o nim! - rozkazał.Wszystkimi zmysłami doświadczała zwierzęcej siły, emanującej z jego mięśni.Całą jej głowę wypełniło jedno przemożne pragnienie: aby ta bestia ją pożarła.Poczuła płomień między nogami i bezwładnie osunęła się w jego ramiona.Promień słońca, wdzierający się przez szczelinę kotary, natrafił w swojej powolnej wędrówce na dwa splecione na łóżku ciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl