, Collins Wilkie Kamień Księżycowy cz.1 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Franklin mimo całej bystrości, rozumu i wszelkich zalet nie miał, moim zdaniem,wielkich szans na to, by zakasować pana Godfreya w oczach naszej panienki.Pan Godfrey przede wszystkim bral nad nim górę, gdy chodzi o postawę.Wzrostu przeszłosześć stóp, miał piękną, białą cerę, śliczne kolory, gładką, krągłą twarz czyściutko wygoloną iwspaniałe, długie, płowe włosy opadające niedbale na kark.Ale po cóż silę się na te opisy? Jeżelikiedykolwiek byli państwo na jakiejś kweście dobroczynnej w Londynie, urządzanej przez panie ztowarzystwa, to muszą państwo znać pana Godfreya Ablewhite'a równie dobrze, jak ja go znam.Był adwokatem z zawodu, bawidamkiem z temperamentu i samarytaninem z upodobania.Zarówno filantropia, jak i nędza nie mogły się wprost bez niego obejść.Był wiceprezesem,kierownikiem i referentem wszelkiego rodzaju towarzystw  stowarzyszeń organizującychzakłady położnicze dla ubogich kobiet, stowarzyszeń pod wezwaniem Zw.Magdaleny doratowania moralności ubogich kobiet, stowarzyszeń do umieszczania ubogich kobiet na miejscuubogich mężczyzn, a pozostawiania tych mężczyzn własnemu losowi, i tak dalej, i tak dalej.Gdziekolwiek zebrał się przy stoie na naradę komitet kobiecy, tam również można było znalezćpana Godfreya, który z kapeluszem w ręku trzymał w karbach rozigrane temperamenty dam iprowadził te kochane istoty po ciernistych ścieżkach spraw finansowych.Był on, jak sądzę,najwytrawniejszym filantropem, jakiego wydała kiedykolwiek Anglia.Jako mówca na zebraniachdobroczynnych nie miał sobie równego, gdy chodziło o pobudzenie słuchaczy do łez i do otwarciasakiewek.Byl osobistością powszechnie znaną.Kiedy byłem ostatni raz w Londynie, moja paniuraczyła mnie w dwojaki sposób: postała mnie do teatru, żebym zobaczył tancerkę, za którąszalało całe miasto, i posłała mnie do Exeter Hall, żebym posłuchał przemówienia pana Godfreya.Tancerka występowała z towarzyszeniem catej orkiestry.Pan Godfrey produkował się mającjedynie chusteczkę do nosa i szklankę wody.Popis nóg zgromadził tłumy, popis języka również.Aprzy tym był to (mam na myśli pana Godfreya) człowiek o najłagodniejszym usposobieniu wświecie, miły, pełen prostoty i życzliwości.Kochał wszystkich i wszyscy go kochali.Jakież szansemógł mieć pan Franklin  jakie szanse mógł mieć ktokolwiek o przeciętnej reputacji izdolnościach - w zestawieniu z takim ideałem?Czternastego czerwca nadeszła odpowiedz pana Godfreya.Przyjmował zaproszenie mojej pani na czas od środy, czyli dnia urodzin, do piątkuwieczorem, kiedy to obowiązki dobroczynne zmuszą go do powrotu do Londynu.Załączałrównież wiersze okolicznościowe, poświęcone, jak się wykwintnie wyrażał,  uroczejsolenizantce".Panna Rachela, jak mnie48 poinformowano, wraz z panem Franklinem wyśmiewała się z tych wierszy przy obiedzie iPenelopa, która była całkowicie po stronie pana Franklina, zapytała mnie z wielkim tryumfem, coo tym myślę. Panna Rachela wprowadziła cię na fałszywy trop  odparłem  ale mojego nosa takłatwo nie zmyli.Poczekaj, aż pan Ablewhite tu się zjawi.Moja córka odrzekła, że pan Franklin być może spróbuje szczęścia, zanim jeszcze poetazjedzie tu osobiście.W związku z tym muszę przyznać, że pan Franklin korzystał z każdejsposobności, aby wkraść się w łaski panny Racheli.Chociaż był jednym z najbardziej zajadłych palaczy, jakich kiedykolwiek widziałem, wyrzekłsię cygar, gdy panna Rachela powiedziała pewnego dnia, że nie znosi zapachu dymu, którymprzesiąknięte są jego ubrania.Po tym akcie samozaparcia sypiał tak zle i tak mocno odczuwał brakkojącego działania tytoniu, do którego był przyzwyczajony, że schodził na dół co rano z twarząokropnie bladą i wreszcie sama panna Rachela prosiła go, żeby znów zaczął palić.Nie! Nigdy juznie zrobi nic, co by mogło przyprawić ją choćby o chwilę przykrości, uzbroi się w cierpliwość,zwalczy w końcu nałóg i prędzej czy pózniej odzyska sen.Takie poświęcenie musi zrobić swoje,powiedzą państwo zapewne (jak mówili też niektórzy w jadalni dla służby), zwłaszcza gdytowarzyszy mu wspólne a codzienne malowanie drzwi.Wszystko to bardzo pięknie, ale pannaRachela miała u siebie w pokoju fotografię pana Godfreya.Przedstawiony był na niej w chwilipublicznego przemówienia, z rozwianym włosem i ślicznymi oczami, które wyczarowywałypieniądze z kieszeni słuchaczy.Co państwo na to? Co rano  jak sama Penelopa musiałaprzyznać  podobizna tego mężczyzny, bez którego nie mogły się obejść kobiety, spoglądała napannę Rachelę, gdy rozczesywano lej włosy.Miał też wkrótce patrzeć na to osobiście  takie byłomoje zdanie.Szesnastego czerwca zdarzyło się coś, co sprawiło, że na mój rozum szanse pana Franklinaspadły prawie do zera.Jakiś nieznany dżentelmen, mówiący po angielsku z cudzoziemskim akcentem, przyjechałtego ranka do naszego domu i oświadczył, że pragnie się widzieć z panem Franklinem Blake'em wsprawie oficjalnej.Nie mogła to być sprawa związana z diamentem, a to z dwóch powodów: popierwsze pan Franklin nic mi o tym nie powiedział, po drugie zakomunikował treść rozmowy znieznajomym dżentelmenem (po jego odjezdzie) mojej pani.Ta / kolei przypuszczalniewspomniała coś o tym córce.W każdym razie panna Rachela wieczorem przy fortepianie podobnobardzo surowo strofowała pana Franklina, ganiąc towarzystwo, w którym się obracał, i zwyczaje,jakich nabrał w obcych krajach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl