, Christie Agatha Detektywi w sluzbie milosci 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Można by to nazwać chorobą okresu ząbkowania.Tym razem Satterthwaite nie cmoknął, tylko zazgrzytał zębami.Była to reakcja, o której często czytał w książkach i która na starość weszła mu w zwyczaj, może dlatego, że jego górna sztuczna szczęka nieco się obluzowała.Do diabła, pomyślał.Okres ząbkowania.Ból zębów.Zgrzytanie zębami.Sztuczne zęby.Całe życie człowieka koncentruje się wokół zębów!— Doverton Kingsbourne jest zaledwie o kilka mil stąd —powiedział szofer — i tu można wynająć taksówkę.Niech pan więc pojedzie sam, sir, a ja przyprowadzę samochód, kiedy tylko zostanie naprawiony.— Nie! — zawołał Satterthwaite.Ten nagły wybuch zaskoczył zarówno szofera, jak i mechanika.Oczy Satterthwaite’a błyszczały, a jego głos brzmiał wyraźnie i stanowczo.W końcu przypomniał sobie to, o co mu chodziło.— Zamierzam — powiedział — wrócić piechotą do miasteczka, przez które przed chwilą przejeżdżaliśmy.Kiedy samochód będzie gotowy, podjedziesz tam po mnie.Będę czekał w Cafe Arlekin.— To niezbyt odpowiednie miejsce dla pana, sir — uprzedził go mechanik.— Tam właśnie będę — oznajmił Satterthwaite władczym, nie znoszącym sprzeciwu tonem.Energicznym krokiem ruszył w drogę.Obaj mężczyźni patrzyli za nim.— Nie mam pojęcia, co go ugryzło — powiedział szofer.— Nigdy przedtem nie widziałem, żeby się tak zachowywał.Miasteczko Kingsbourne Ducis nie zasługiwało na swą majestatycznie brzmiącą nazwę.Ta mała dziura miało tylko jedną ulicę, przy której stało kilka budynków.Niektóre domy zostały przerobione na sklepy, a niektóre sklepy na domy mieszkalne, co potęgowało wrażenie chaosu.Nie było więc to piękne, staroświeckie miasteczko, lecz skromna, bezbarwna osada.Być może właśnie dlatego wzrok Satterthwaite’a przyciągnęła owa barwna plama.Dotarł w końcu do poczty, przed którą stała skrzynka na listy, a w witrynie leżało kilka gazet i kartek pocztowych.Tuż obok niej Satterthwaite dostrzegł szyld.Cafe Arlekin.Ogarnął go niepokój.Doszedł do wniosku, że zbyt się starzeje.Że ma urojenia.Dlaczego ta nazwa poruszyła jego serce? Arlekin Cafe.Mechanik miał absolutną rację.Cafe Arlekin nie sprawiało wrażenia miejsca, w którym chciałoby się zjeść posiłek.Najwyżej jakąś przekąskę.Albo wypić poranną kawę.Więc dlaczego? Nagle uświadomił sobie przyczynę.Budynek, który mieścił kawiarnię, składał się z dwóch części.W jednej stały otoczone krzesłami stoły, przeznaczone dla gości, którzy przychodzili tu na posiłki.Drugą zaś zajmował sklepik z porcelaną.Nie był to antykwariat.Nie było w nim małych półek zastawionych kryształowymi wazami czy pucharami.W tym sklepiku sprzedawano wyroby współczesne, a wychodząca na ulicę wystawa tonęła teraz we wszystkich odcieniach tęczy.Satterthwaite dostrzegł na niej serwis do herbaty, składający się z dość dużych filiżanek i spodków.Każdy z elementów tego kompletu utrzymany był w innym kolorze.Błękit, czerwień, żółć, zieleń, róż, purpura.Pomyślał, że to cudowna feeria barw.Nic dziwnego, że przyciągnęła jego wzrok, kiedy przejeżdżał tędy wolno w poszukiwaniu jakiegoś warsztatu lub stacji obsługi samochodów.Obok serwisu leżała kartka z napisem Serwis do herbaty „Arlekin”.To właśnie słowo „arlekin” utkwiło w zakamarkach pamięci Satterthwaite’a, na tyle głęboko, że nie potrafił go z niczym skojarzyć.Jaskrawe kolory.Kolory stroju arlekina.Pod wpływem nagłego impulsu uznał to słowo za wezwanie.Za wezwanie skierowane specjalnie do niego.Wpadł na absurdalny pomysł, że być może zastanie tu swojego starego przyjaciela, Harleya Quina, który będzie jadł posiłek lub kupował filiżanki i spodki.Zastanawiał się, ile lat minęło od ich ostatniego spotkania.Wiele, wiele lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl