, Blad Elle Kennedy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teoretycznie mogę wylądować gdzieś w American Hockey League, ale nie wiem, ile drużyn będziemną zainteresowanych. To nadal nasz plan  zapewnia mnie. Kylie chce mieszkać w małym miasteczku i tutajwychowywać nasze dzieci.A ja lubię być mechanikiem samochodowym.Przynajmniej jeden z nas. I nie mam nic przeciwko zajmowaniu się ojcem.Ja&  Oddycha ciężko. Po prostu potrzebujęprzerwy, rozumiesz?Moje gardło zacisnęło się na dobre, więc kiwam jedynie głową.Potem gaszę papierosa i wymuszamuśmiech, w końcu odzyskuję głos: Muszę jeszcze wymienić ten reflektor.Zabieram się do roboty.Wchodzimy do środka, Jeff kieruje się do biura, a ja wracam do buicka.Piętnaście minut pózniej odwieszam kombinezon na hak, rzucam pospieszne  Do widzeniai praktycznie biegnę sprintem do swojego pikapa.Nie zajrzałem do ojca, ale mam cholerną nadzieję, że mój brat tego nie zauważył.Rozdział 9LoganWieczorem marzę jedynie o tym, by rozciągnąć się na kanapie i obejrzeć pierwszy mecz play-off.Nieobchodzi mnie nawet, że nie gra w nim drużyna z Bostonu  obejrzę każdy mecz, na który się natknę,kiedy mam przerwę w rozgrywkach.Nic tak nie podnosi adrenaliny, jak hokejowy play-off.Tymczasem Dean ma inne plany.Dopada mnie na korytarzu, gdy wychodzę z łazienki po prysznicu, imruży zniecierpliwione oczy. Jezu Chryste, stary, coś ty tam robił? Goliłeś nogi? Trzynastolatki siedzą pod prysznicem krócejniż ty! Spędziłem tam dosłownie pięć minut.Przemykam obok niego i zaszywam się w swoim pokoju, ale włazi za mną.Ten facet nie ma żadnegowyczucia granic. Ubieraj się szybko.Idziemy do kina, nie chcę przegapić zwiastunów. Gapię się na niego. Zapraszasz mnie na randkę?Celuje we mnie środkowy palec. Chciałbyś. Nie, to ty byś chciał, najwyrazniej. Chwytam bokserki z górnej szuflady i posyłam mu znaczącespojrzenie. Mógłbym? No co ty.Setki razy widziałem twojego fiuta w szatni.Dalej, ubieraj się. Krzyżuje ramiona naklatce piersiowej i stuka stopą. Spadaj.Oglądam dziś mecz Detroit Red Wings. Oj tam, przecież nawet ich nie lubisz.A w kinie bilety są dziś za połowę ceny, od tygodniaczekam, by zobaczyć ten film z Jasonem Stathamem.Teraz to ja się na niego gapię.Czy on tak na poważnie? Hej, dupku, jesteś obrzydliwie bogaty.Jeśli ktokolwiek ma płacić pełną cenę za bilet, topowinieneś nim być właśnie ty. Próbowałem być miły, dupku.Czekałem na tani dzień, żeby i ciebie było stać na bilet. A potembłyska tym swoim firmowym uśmiechem, który sprawia, że laski zrzucają majtki i wskakują na jegofiuta. Tylko oszczędz mi tych swoich seksownych uśmiechów.Zaczynam się bać.Ale on zamroził usta. Przestanę się tak uśmiechać, jeśli zgodzisz się pójść ze mną na randkę do kina. Jesteś najbardziej wkurzającym czło&Uśmiech się poszerza, a na dodatek Dean puszcza oko.Dziesięć minut pózniej jesteśmy za drzwiami.Kino w Hastings ma tylko trzy sale i gra jedną premierę tygodniowo, co naprawdę zawęża wybór.Naszczęście dla Deana grają dziś ten film z Jasonem Stathamem, na który się tak napalił.Dean jestogromnym fanem Stathama.Gdyby ktoś mi powiedział, że staje przed lustrem, gada z brytyjskimakcentem i udaje, że transportuje rzeczy po swojej sypialni, uwierzyłbym.Nadal nie jestem w nastroju na oglądanie filmu, ale stwierdzam, że wyjście z domu, co prawda podpresją Dea na, wcale nie musi być najgorszym pomysłem.Hannah zwykle przychodzi do nas po pracy, więc mam nadzieję, że zanim wrócimy, będzie już spała z Garrettem.Tak, znam na pamięć jejgrafik, taki ze mnie żałosny frajer.Jest też druga strona medalu, bardziej optymistyczna.Ostatnimi czasy nie myślę o Hannah takobsesyjnie.Osobą, która zmonopolizowała moje myśli przez cały weekend, była Grace.O kurde, jaksobie przypomnę ten spektakularny oral w poniedziałek.Wczoraj wieczorem onanizowałem się,wspominając jej jędrne, kremowe uda i rozgrzaną, ciasną& Logan.Cześć!Mrugam zdezorientowany, bo Grace pojawia się w polu mojego widzenia.Przez sekundę sięzastanawiam, czy mój sprośny umysł sprowadził ją tu za sprawą jakiejś czarodziejskiej sztuczki, alenie.Ona faktycznie tu jest, stoi metr od kas biletowych. Cześć  witam się.Uśmiecha się, chowając kosmyk włosów za ucho.Ma na sobie obcisły sweter, czarne legginsy irozpiętą, niebieską wiatrówkę.Wygląda, jakby właśnie wyszła z katalogu Abercrombie & Fitch.Nawet mi się podoba ten jej  wygodny, ale seksowny styl.Słyszę cichy pisk i zauważam, że ktoś stoi obok niej.Seksowna dziewczyna o kruczoczarnychwłosach w brązowej skórzanej spódnicy i postrzępionym czerwonym topie.I gapi się na mnie.Gapisię na mnie z szeroko rozdziawioną buzią.Ktoś szturcha mnie z tyłu. Stary  mówi Dean zirytowanym tonem. Trzymamy się planu: ty bilety, ja popcorn.Wyciągam banknot dwudziestodolarowy. Zmiana planów.Idę po przekąski.Przewraca oczami, a potem, nim spokojnym krokiem oddali się po bilety, omiata zachwyconymwzrokiem cycki koleżanki Grace. Na co przyszłyście?  pytam się Grace.Uśmiecha się. A jak myślisz?  wyciąga dwa bilety i chichoczę na widok filmu ze Stathamem.Oczywiście.Zapomniałem, że ma świra na punkcie kina akcji. My też.Usiądzmy razem. Jej koleżanka znów wydaje z siebie pisk.A właściwie to coś w rodzaju sapnięcia z parsknięciem wśrodku.Wiele się dzieje w tym jednym, krótkim dzwięku.Grace wskazuje na koleżankę. To jest Ramona.Ramona, to jest Logan.Koleżanka mierzy mnie wzrokiem od stop do głów. Wiem, kto to jest.O cholera.Znam to spojrzenie.Widziałem je wiele, wiele razy na twarzach wielu, wielu kobiet.Jakby wyobrażała sobie, że jestem nagi i głęboko w niej.Przykro mi, ale nie jestem zainteresowany spełnieniem tej fantazji.Skupiam się całkowicie na Grace,a w mojej głowie przewija się cały korowód świńskich obrazów.Jej szklisty wzrok, gdy mój językpo raz pierwszy dotknął jej łechtaczki.I jej orgazm przy akompaniamencie tych ochryp łychdzwięków.I& To urodziny Grace  obwieszcza koleżanka.Na twarzy Grace maluje się dyskomfort. Ramona. Kurde, naprawdę?  Uśmiecham się do niej. Wszystkiego najlepszego, piękna.Nie umyka mojej uwadze opadająca ponownie szczęka jej przyjaciółki ani to, że Grace przestępuje znogi na nogę, wyraznie zażenowana. Dzięki. Wysuwa ponuro dolną wargę. Skończyłam dziś dziewiętnaście lat.Po prostu super.Chichoczę. Rozumiem, że nie lubisz obchodzić urodzin. Ani trochę.Matka skutecznie mnie do nich zniechęcała przez całe życie.Jej koleżanka nagle parska śmiechem. Hej, a pamiętasz ten rok na wiosennym festiwalu? Kiedy twoja mama wpakowała się na scenę wtrakcie występu zespołu folkowego i zaśpiewała Sto lat w wersji rap? Pytasz o dzień, gdy postanowiłam znalezć sposób na odebranie moim rodziców władzyrodzicielskiej?  odpowiada sucho Grace. Bardzo żywo.Ramona posyła mi konspiracyjne spojrzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl