, CHODERLOS DE LACLOS niebezpiecznezw 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postaraj się również zaprzyjaznić ze służącym, który nosi listy na pocztę.Ofiaruj się kiedy zgotowością wypełnienia zań tego obowiązku; jeśli się zgodzi, wypraw tylko te listy, które cisię będą wydawały obojętne, mnie zaś odeślij inne, zwłaszcza listy do pani de Volanges, jeślibędą.Postaraj się jakiś czas romansować z Julią.Jeśli ma kogo innego, jak sądziłeś, staraj się jąskłonić do podziału i nie mniej śmiesznych skrupułów: znajdziesz się w położeniu wielu osóbwięcej wartych od ciebie.Jeśli mimo to partner byłby zbyt niewygodny lub gdybyś spostrzegłna przykład, że zanadto zajmuje Julię w ciągu dnia i że przez to ona mniej jest przy swojejpani, usuń go jakim sposobem albo poszukaj z nim zwady; nie lękaj się następstw, ja cięobronię.Przede wszystkim nie opuszczaj tego domu.Jedynie przy wytrwałości można wi-dzieć dobrze wszystko.Gdyby szczęśliwym przypadkiem który z jej ludzi porzucał służbę,zgłoś się na jego miejsce mówiąc, że nie jesteś już u mnie.Powiedz, żeś mnie opuścił, abyposzukać domu o spokojniejszym i bardziej regularnym trybie.Słowem, staraj się, aby cięprzyjęto.Mimo to zachowam cię przez cały czas w służbie; to będzie tak jak u księżnejde***; pózniej pani de Tourvel również cię wynagrodzi tak samo.Dla podtrzymania gorliwości i zręczności, których ci czasem nie staje, posyłam ci pienią-dze.Dołączony przekaz upoważnia cię do podjęcia dwudziestu pięciu ludwików u mego ban-kiera, bo nie wątpię, że jesteś bez grosza.Użyjesz z tej sumy, ile będzie trzeba, aby pozyskaćJulię; reszta na napitki z ludzmi.Staraj się o ile możliwe, aby się to odbywało u szwajcara; wten sposób będzie mile widział twoje odwiedziny.Ale nie zapominaj, że ja nie mam zamiaruopłacać twoich przyjemności, ale twoje usługi.Wdróż Julię do obserwowania i notowania wszystkiego, nawet tego, co by się wydało dro-biazgiem.Lepiej, by napisała dziesięć zdań niepotrzebnych, niż żeby opuściła jedno ważne;często najważniejsze bywa to co się wydaje obojętne.Nie waż się zgubić tego listu.Odczytuj go co dzień, aby się przekonać, żeś nic nie zapo-mniał, jak również dla upewnienia się, że go masz jeszcze.Wreszcie, rób wszystko, co należyrobić, skoro się posiada zaszczyt mego zaufania.Wiesz, że jeśli ja będę zadowolony, i ty niebędziesz miał powodu się skarżyć.3 pazdziernika 17**127 LIST CIIPrezydentowa de Tourvel do pani de RosemondeBędzie pani bardzo zdziwiona dowiadując się, że tak spiesznie opuszczam twój dom.Tenkrok wyda się pani bardzo niezwykły; wzrośnie jeszcze twe zdziwienie, skoro dowiesz się oprzyczynach! Może pomyśli pani, iż powierzając je tobie nie dość szanuję spokój potrzebnytwemu wiekowi, że uchybiam nawet względom, które ci się należą z tylu tytułów? Ach, pani,daruj mi, zbyt wiele cierpię; serce moje potrzebuje wylać swą boleść na łono przyjaciółkirównie mądrej, jak wyrozumiałej; kogóż mogło wybrać, jeśli nie ciebie? Uważaj mnie zaswoje dziecko; okaż mi tkliwość matki, błagam! Mam do niej może pewne prawa przez meuczucia dla ciebie.I cóż ci powiem, pani? Kocham; tak, kocham bez pamięci.Niestety! Jakże często on błagałmnie o to słowo, nie mogąc go uzyskać! Zapłaciłabym chętnie życiem tę słodycz, by raz tylkodać je słyszeć temu, który tchną je we mnie; mimo to trzeba mu go odmawiać bez przerwy!Znów będzie wątpił o mych uczuciach: ach, czemuż nie przychodzi mu tak łatwo czytać wmym sercu jak w nim władać! Tak, mniej bym cierpiała, gdyby on wiedział, co cierpię, ale tysama, której to mówię, ty będziesz mięć o tym ledwie słabe pojęcie.Za kilka chwil ucieknę odeń i zasmucę go.Gdy on będzie mniemał, że jest jeszcze bliskomnie, ja będę już daleko; w godzinie, w której nawykłam widywać go co dzień, będę już tam,gdzie on nigdy nie był, gdzie nie mogę pozwolić, aby był kiedy.Wszystko przygotowane;patrzę na wszystko; nie mogę oprzeć wzroku na niczym, co by mi nie zwiastowało tegookrutnego wyjazdu.Wszystko gotowe wyjąwszy mnie! A im bardziej serce wzdryga się przedtym krokiem, tym więcej czuję, jak jest konieczny.Spełnię go, to pewna; lepiej umrzeć niż żyć występną.Już dziś, czuję to sama, jestem niąaż nadto! Mamż wyznać? To, co mi zostało jeszcze, zawdzięczam jego szlachetności.Upojo-na rozkoszą widzenia go, słyszenia, słodyczą odczuwania go w pobliżu, szczęściem najwyż-szym w świecie, iż jemu mogę dać szczęście, byłam bez władzy i bez siły; ledwie zdołałamwalczyć, ale nie opierać się; drżałam przed niebezpieczeństwem nie mając siły uciec.On wi-dział me cierpienia, ulitował się nade mną.Jakżebym go miała nie kochać? Winna mu jestemwięcej niż życie.Och, gdyby zostając przy nim o życie jedynie drżeć mi było trzeba, nie sądz, iż kiedykol-wiek zgodziłabym się na rozłąkę! Czymże mi życie bez niego! Postradać je czyż nie byłobyszczęściem? Czyż nie jestem skazana, by nieustannie dręczyć jego i siebie; nie śmieć ani sięskarżyć samej, ani jego pocieszać; bronić się co dnia przeciw niemu, przeciw sobie; dobywaćcałej mocy, aby mu czynić przykrość, kiedy pragnęłabym wszystkie siły poświęcić dla jegoszczęścia.%7łyć tak, czyż nie znaczy umierać tysiąc razy? A to los, jaki mnie czeka.Zniosę gowszakże, będę miała siłę.O ty, którą biorę sobie za matkę, przyjm moja przysięgę.Przyjm również ślub, jaki czynię, iż nie ukryję przed tobą żadnego postępku; przyjm go,zaklinam; błagam o to jako o pomoc, której mi tak potrzeba.W ten sposób, zobowiązana wy-znać tobie wszystko, przyzwyczaję się do uczucia, iż zawsze jestem w twej obecności.Twojacnota zastąpi mi mą własną.Nigdy, to pewna, nie zgodziłabym się rumienić przed twoimwzrokiem; powściągana tym hamulcem, kochając w tobie najpobłażliwszą przyjaciółkę, po-wiernicę mej słabości, będę czciła zarazem opiekuńczego anioła, który mnie ocalił od sromu.Dosyć go już odczuwam zanosząc do ciebie tę prośbę.Jakież nieszczęsne następstwa zbyt-niej ufności w sobie! Czemuż nie wcześniej ulękłam się tej skłonności, gdym czuła pierwszejej złowrogie oznaki? Czemuż łudziłam się, iż potrafię opanować ją lub zwyciężyć? Szalona!Jakże mało znałam wówczas miłość! I dziś wszystko tracić na raz! I na zawsze! O mojaprzyjaciółko!.Lecz co czynię? Nawet pisząc do ciebie, jeszcze daje folgę występnym pra-gnieniom! Och, trzeba jechać, trzeba jechać.128 %7łegnam cię, czcigodna przyjaciółko; kochaj mnie jak córkę, przyjm mnie za swoje dzieckoi bądz pewna, że mimo mej słabości wolałabym raczej umrzeć niż stać się niegodną twegowyboru.3 pazdziernika 17**, o godzinie 1 w nocyLIST CIIIPani de Rosemonde do prezydentowej de TourvelDrogie dziecko, bardziej zmartwiłam się twoim wyjazdem, niż zdziwiłam przyczyną.Do-świadczenie wielu lat i sympatia, jaką budzisz we mnie, wystarczyły, aby mnie objaśnić ostanie twego serca; jeśli mam być szczera, list twój nie powiedział mi nic albo prawie nic no-wego.Gdybym jedynie z tego miała czerpać wiadomości, nie wiedziałabym jeszcze, kto jesttym, kogo kochasz; mówiąc o nim cały czas, nie wymieniłaś ani razu imienia.Nie potrzebo-wałam tego; wiem dobrze kogo.Podnoszę to, ponieważ przypomniałam sobie, że to jest od-wieczny styl miłości.Widzę, że wszystko zostało tak samo jak za dawnych czasów.Nie sądziłam zgoła, iż będę kiedy potrzebowała wskrzeszać wspomnienia tak odległe i ob-ce memu wiekowi.Mimo to od wczoraj wiele rozmyślałam chcąc znalezć coś, co by mi mo-gło być użyteczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl