,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie pomyślał wracają archanielskieumiejętności. W kasie biletowej kasjerka Orfea Phillips miała zamknięte oczy,jej ciało osunęło się na krześle, wyglądała na ciężką i ospałą, a jej wargi porusza-ły się. Równocześnie, w całkowitej zgodzie z nimi, poruszyły się jego usta.Otóż i to.Zrobione.W tym samym momencie zawiadowca stacji, mały zagniewany człowieczekz dziewięcioma długimi włoskami, które złapane na poziomie ucha jak plasterprzylepione były przez całą łysinę, wypadł jak kukiełka zza swoich małych drzwi. Co ty tam knujesz? krzyknął na Gibrila. Wyrywaj stąd, zanim zawołampolicję.Gibril nie ruszył się z miejsca.Zawiadowca stacji zobaczył, że Orfea wy-chodzi ze swojego transu i zaczął wrzeszczeć: Ty, Phillips, nigdy nie widziałemczegoś takiego.Lecisz na każde spodnie, ale to już jest śmiechu warte.Jak dłu-go żyję.I przysypia w czasie pracy, też pomysł. Orfea wstała, włożyła swójpłaszcz przeciwdeszczowy, wzięła składaną parasolkę i wynurzyła się z kasy.Zostawia własność publiczną bez opieki.Natychmiast tu wracaj, albo tracisz ro-botę, masz to jak w banku. Orfea ruszyła w stronę spiralnych schodów i zeszłaku głębi.Pozbawiony pracownika, zawiadowca odwrócił twarz do Gibrila. No,dalej powiedział. Zjeżdżaj, już cię nie ma.Pal zelówy. Ja czekam odpowiedział Gibril z godnością na windę.Kiedy Orfea Phillips dotarła na sam dół i wyszła zza rogu, zobaczyła UriaszaMoseleya we właściwy sobie sposób opartego o budkę kontrolera biletów i Ra-chelę Watkins, głupawo uśmiechniętą w rozkoszy.Ale Orfea wiedziała, co robić. Dałeś już poczuć Cheli swoją wykałaczkę, Uri? zawołała głośno. Napewno chciałaby sobie potrzymać.Oboje podskoczyli jak użądleni.Uriasz próbował ją zagadać: No, no niebądz taka wulgarna, Orfea ale jej spojrzenie od razu ostudziło jego zapędy.Po-tem ruszył w jej stronę, cały rozmarzony, zostawiając Rachelę na lodzie. Wła-śnie tak powiedziała delikatnie, nie spuszczając z niego wzroku ani na chwilę. No, chodz.Chodz do mamy. Teraz muszę iść tyłem do windy i po prostuwessać go tam do środka, a potem w górę i odchodzimy sobie. Ale coś było nietak.Już nie szedł ku niej.Rachela Watkins stanęła obok niego, cholera, o wiele zablisko, i zatrzymał się. Powiedz jej, Uriasz odezwała się Rachela że jejgusła tu na dole nie działają. Uriasz objął ramieniem Rachelę Watkins.Nie takto sobie wyobrażała, nie takiego rozwoju akcji stała się nagle pewna, bardzo pew-na, kiedy Gibril ujął jej dłoń, ot po prostu tak, jak gdyby byli sobie przeznaczeni;my-ty, myślała; co się ze mną działo? Podeszła bliżej. Wez ją ode mnie, Uriasz krzyknęła Rachela. Gniecie mi mundur i w ogóle. Wtedy Uriasz, trzyma-277jąc szamoczącą się bileterkę za oba nadgarstki, ogłosił tę wiadomość: Proszęją właśnie, żeby za mnie wyszła! Na te słowa Orfeę opuściła jakakolwiek chęćwalki.Ozdobione paciorkami warkocze przestały wirować i trzaskać. Więczostajesz skreślona z zamówienia, Orfeo Phillips ciągnął Uriasz, sapiąc nieco. I tak jak dama tu mówi, żadne gusła niczego nie zmienią. Orfea, z ubra-niem w nieładzie i również dysząc ciężko, opadła na podłogę, zwrócona tyłemdo krętej ściany tunelu.Do ich uszu dobiegł odgłos hamującego pociągu, parazaręczonych pospieszyła na swoje stanowiska, po drodze doprowadzając się doporządku, zostawiając Orfeę tam, gdzie usiadła. Dziewczyno wypowiedziałUriasz Moseley swoją opinię zamiast pożegnania jesteś zbyt nieprzyzwoita,diabelnie nieprzyzwoita jak na mój gust. Rachela Watkins przesłała Uriaszo-wi buziaka ze swojej budki kontrolera biletów; on, z kolei, nonszalancko oparł sięo swoją windę i zaczął czyścić zęby. Domowe jedzenie obiecała mu Rachela bez jakichkolwiek niespodzianek. Ty ohydny włóczęgo wrzasnęła Orfea Phillips na Gibrila, kiedy jużpokonała dwieście czterdzieści siedem stopni w spiralnych schodach klęski.Ty nic nie wart diabelny włóczęgo [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|