, berent wacław Żywe kamienie (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardziej zblad³ pono teraz i z wiêkszym cofn¹³ siê przera¿eniem rycerz sam: gdzie królew-ski poufnik w sprawê siê wmiesza, zawisa nad ni¹ króla rêkawica czerwona.A ¯yd tym-czasem: Wiele pieniêdzy wysypa³ mi na stó³ pan z zamku.A sfuka³ mnie gêb¹ i zgromi³ okiem, ¿eSmiem przyjmowaæ takie zastawy.Miecz rycerza, powiada³, od którego cenniejszy by³ tylkochyba orê¿ pana Lancelota samego. (Ju¿ ¯yd wiedzia³, o czym opowiadano w piekarni - unich bo wieSci zawsze najprêdsze.) Prawdê ty mi powtarzasz?! Nie wierz mu, panie, nie wierz wcale! - goliard a¿ wpó³ obejmuje nowego przyjaciela chc¹cmu oszczêdziæ alteracji tak p³onnej. Ty w siebie tylko wierzysz! - odepchnie go rycerz cierpko.I odwróciwszy siê odeñ, zap³acze w d³onie nad zaprzepaszczonego miecza cen¹ u ludzi.(Ka¿-dy rzewnie w to wierzy, co mu podchlebia.) A ¯yd przypomina sobie oto nagle p³aszcz i sza-tê, które mu by³ za cenê miecza odprzeda³.Choæ palcami tkn¹æ ich teraz nie Smie, smakujez daleka dotyki ich miêkkie, mlaska jêzykiem na kolory, chwali sobie swój towar niedawny: W taki strój kogo chcesz, ubierz, kobiety zjedz¹ go za cukier.30 Szarpn¹³ siê teraz pan bardziej pono nixli ¯yd przed mizerykordi¹ w piersi.¯e wywy¿szonypodchlebstwem przed chwil¹, tym g³êbiej odczu³ zepchniêcie wraz potem ur¹gliwe.Odtr¹ciod siê bazyliszka cmokaj¹cego szerok¹ warg¹.A ¯yd pok³ony ju¿ oto bije i czo³a dotyka przed osoby dostojnoSci¹.A za odchodz¹cymi pa-nami zamiata ziemiê ko³pakiem.Przez kolumnowe podcienia ulic i krête zau³ki, tu i owdzie sklepione, w bramê, wywiod³a ichdroga pod go³¹ Scianê koSció³ka.W tej ciszy, z dala od zgie³ku odpustowego, roz³o¿y³ lekarzswe zio³a w misach na ³awie; drug¹ ³awê dla chorych przygotowa³, wór z narzêdziami opodalpo³o¿y³; sam zaS siedzia³ na dywanie pod koScio³em w spokojnym oczekiwaniu na niemoc-nych.Zrazu min¹³ go| rycerz id¹cy z goliardem, nagle powiód³ badawczym okiem po tych zio³ach,chmurnie Sciska³ podbródek w d³oni i odezwa³ siê wreszcie: Maszli, lekarzu, ziele zapomnienia? Mam tu zio³a wszelakie.Ciê¿ko podejmowa³ siê stary.I nie prêdzej mówiæ dalej raczy³, zanim go na ³awie chorychnie posadzi³. Mam tu zio³a wszelakie - rzek³ zasiadaj¹c naprzeciw niego tak, ¿e go kolanami dotyka³.-A czegó¿ to, panie zapomnieæ wam trzeba? SzczêScia, dobry lekarzu.Uwa¿nym zezem dopyta siê lekarz reszty.I doczeka siê odeñ ciê¿kiego westchnienia.Ju¿wiedzia³ tedy, co mu by³o trzeba: przytakuje swym mySlom brod¹ siw¹.Po czym palec przedsiê wystawia i rzecze: Mam tu zio³a wszelakie.Mam i kamienie wielce pomocne, w których ta si³a jest, ¿e na pier-siach noszone powracaj¹ nas do cielesnego zdrowia.Aliæ twoje cierpienie, panie, nie zda misiê cielesne.Bowiem wiedz: trojakie s¹ niedole doczesnoSci naszej, a wszystkie one z grze-chu pierworodnego id¹.Gdy Adam SmiertelnoSæ cz³ecz¹ z jab³kiem wê¿owym zjad³, wów-czas i cia³a choroby wszystkie, i duszy zniemo¿enia wszelakie zjad³ z tym¿e jab³kiem.St¹dtroistoSc nêdzy doczesnej.Na Smieræ lekarstwo KoSció³ ma.Na cia³a s³aboSci zalecili namleki skuteczne mistrze: Hipokras, Avicenna, pani Trota z Salerno, Hildegarda Swiêta oraz innemê¿e uczone i m¹dre niewiasty.Aliæ na duszy zaniemo¿enie, gdy pacierz nie pomaga, ka¿dylekarstwa w ¿ycia ochocie ¿wawo szukaæ winien.Tedyæ rzekê: co nam Adam pod jab³oni¹przyczyni³, tego i chrzest Swiêty z nas nie zdj¹³, a mnisze cnoty w têsknocie za jedn¹ znêdz-ni¹ ciê tylko przed reszt¹.Znêdzni¹ i przed ¿yciem samym.Odgaduj¹c, ku czemu zmierzaj¹ te dorady, machnie siê rycerz od nich obur¹cz. Kobiety¿ to przyczyniaj¹ nam na ten koniec ów cia³a smêt i duszy zaniedbanie w melancho-lii.One¿ to, dobry lekarzu!Pokiwa siê przez chwilê lekarz siwobrody. Ja, stary, dawnom je sobie omierzi³.Ale ty innym staæ siê pragniesz. Uczyñ mnie innym,lekarzu! - prosisz siê jak wszyscy ci chorzy.Z nimi to ja zio³ami paskudziæ siê muszê, tobiezaS, panie - ¿eS m³ody - wyznam: innym czyni niejednego za m³odu (kobietom tego nie po-wiadaj!) ka¿da mi³oSæ inna.Bowiem wszystkie bujnoSci m³odego w ¿yciu zdzia³ywania (mni-chom tego nie powtórz!) z Ewy s¹ jab³ka i wê¿owej w nas ci¹gle namowy.PókiS m³ody!. JazaS, stary, jednakim ju¿ pono zostanê - do Smierci.AbyS zasiê z pró¿n¹ garSci¹ ode mnie nieodszed³, odsypiê ci w ni¹ szczyptê ziela ukojenia, które sny ³agodne daje i otuchê na grze-31 chów odpuszczenie w sercu nieci.Bóg zap³aæ za datek szczodry [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl