,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy wszystkie psy są martwe, Ara? - spytał Jayge.- Tylko jeden.Pozostałe są na drzewie.- powiedziała Ara - mina z krótkim uśmieszkiem.- Jancis i ja zdołałyśmy je wciągnąć.Siedzą tam poza zasięgiem wzroku i mają nakazane warować.Chciałam przywołać ogniste jaszczurki, ale wtedy zjawił się Heth i wszystkie zniknęły.Od strony lasu doleciały gniewne okrzyki szukających wraz z głośniejszym głosem kobiecym, nakazującym, by wspinali się na drzewa, jeżeli nie mogą dojrzeć śladów z dołu.- Czy Farli była pomiędzy ognistymi jaszczurkami? - spytał słabo Piemur.- Nie widziałem jej - odrzekła Jancis.- Pewnie poleciała po pomoc, kiedy mnie stuknęli!- Do Mistrza Harfiarza? - spytał K'van.- Przypuszczam, że tak.- Alemi i rybacy byliby bliżej - stwierdziła Aramina osłaniając oczy dłonią i patrząc na morze.- Czy miałaby dość rozumu, by polecieć po nich?- Znaleźć ich, a przynieść tu z powrotem, to dwie zupełnie różne rzeczy - powiedział Swacky, który nie miał dobrego zdania o ognistych jaszczurkach.- A gdzie są kobiety ludzi Alemiego?- Związane w domach - powiedział Jayge, wskazując w kierunku chałup.- Aro, ty i Jancis weźcie dzieci i pouwalniajcie je.Jeżeli Thella pozostawiła żaglówki nietknięte, to wszyscy wsiadajcie i płyńcie na spotkanie Alemiego.Aramina nastroszyła się.- Ja już więcej nie będę uciekać, Jayge'u Lilcampie!- Myślę, że ułatwiłoby to zadanie Jaygemu, gdybyś była poza zasięgiem Thelli - powiedział stanowczo K'van.- I ty, i dzieci.Niech on się z nią rozprawi.Prędzej czy później musiało do tego dojść, rozumiesz to chyba - po tych słowach spiżowy jeździec spojrzał Jaygemu prosto w oczy.- I od dawna jej się to należy - powiedział wściekle Jayge.- Idź, Aramino.Tym razem nie będę łatwym przeciwnikiem.- Ani żadne z nas! - powiedział groźnie Swacky, z oczami błyszczącymi gniewnie.Szukał właśnie broni w stercie leżącej na tarasie.Znalazł własny miecz i oddał Piemurowi jego maczetę.- Ty, ja, Nazer, Temma i Piemur, jeżeli już doszedłeś do siebie.Harfiarz zaklął szpetnie w odpowiedzi.- Możemy walczyć przeciwko tej niezdyscyplinowanej bandzie, bez potrzeby kompromitowania smoczych jeźdźców.- zamilkł i wskazał ostrzem ujście rzeki, gdzie drugi smok właśnie podchodził do lądowania.Po chwili Clarinath osiadł na plaży obok Hetha.Oczy przybysza zawirowały, zmieniając kolor ze spokojnej zieleni na rozdrażniony pomarańcz i smok wydał z siebie zdumiony ryk.- Heth właśnie opowiedział Clarinathowi o wydarzeniach - powiedział K'van z cierpkim uśmiechem.V'line ześliznął się ze swego smoka i pędem przybiegł ku nim.- Czy to prawda? Zaatakowano cię, Jayge? Kto? To niesamowite.Na takie rzeczy nie wolno pozwolić.- Niestety - odrzekł K'van ponuro - w takich sprawach nasze ręce są związane.- A tak, prawda, masz rację - przyznał V'line, z opóźnieniem przypominając sobie ostre przepisy Weyru.Oszalała ognista, jaszczurka wystrzeliła w powietrze, tuż nad głową Piemura, po czym owinęła się wokół jego szyi, niemal dusząc go z radości.- Dość, Farli, dosyć! Nie mogę cię zrozumieć! - wykrzyknął Piemur osłaniając twarz, po której go lizała, i odwijając jej ogon z szyi.- Jeszcze raz, wolniej.Ach, doprawdy, ależ byłaś dzielna! - Piemur roześmiał się i wyjaśnił: - Ona odnalazła Alemiego, który jest już tuż za przylądkiem.Wysłał ją, by zobaczyła, co się dzieje.Jancis, czy masz coś do pisania? Co mam mu napisać, Jayge?- Alemi ma sześciu załogi, to daje dwunastu.- Swacky wyglądał na zadowolonego.- Nie możemy czekać - powiedział Jayge.- Będziemy musieli polegać na zaskoczeniu i liczyć na szczęście.- Nie spodziewają się psów skaczących z drzew - podsunęła Aramina.Jayge klnąc zaczął szukać sztyletu.K'van bez słowa wręczył mu swój.- Idę do lasu - oznajmił Swacky nasłuchując głosów ludzi przedzierających się przez zarośla.- Możemy iść za nimi i brać po jednym - uśmiechnął się wyczekująco.Jayge złapał rękę Araminy, kiedy ta podniosła rybacką dzidę.- O nie, moja kochana.Ty masz zabrać nasze dzieci tak daleko stąd, jak to tylko możliwe.Rozumiesz mnie? Nie mam czasu na dyskusję.Idziesz!- Heth i ja upewnimy się, że to zrobi - powiedział nieoczekiwanie K'van, biorąc Araminę za ramię.- Tyle mogę zrobić.Zastanawiała się przez moment, a potem poddała, opuszczając ramiona.- Tylko nie daj jej umknąć, Jayge.Nie chcę już nigdy znaleźć się w takiej sytuacji.Piemur wysłał Farli z listem do Alemiego.Swacky posilił się jeszcze jednym łykiem z bukłaka, zarzucił dzidę na ramię i popatrzył uważnie na Jaygego.Byli teraz gotowi do walki.Odprowadzani posępnymi spojrzeniami smoczych jeźdźców zniknęli w zaroślach otaczających osiedle.Drzewo, w którym Aramina i Jancis znalazły schronienie, było w środku zagajnika, który Thella właśnie przeszukiwała.Potężne drzewa fellisowe o pniach, które trzech mężczyzn ledwo mogłoby objąć, splotły się koronami, tworząc olbrzymi, ledwie przepuszczający światło park.Wiszące pnącza jeszcze bardziej ograniczały promienie słońca [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|