, Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Mistrz Harfiarzy z Pern 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Merelan, która o mało nie rozpłakała się z ulgi, podeszła i pieszczotliwie rozczochrała mu włosy.— Naprawdę, świetnie to zaśpiewałeś, kochanie.Jestem z ciebie dumna, tak jak tata — zwróciła się w stronę Petirona w nadziei, że ten przytaknie, ale on pochylił się nad uczniowskimi partyturami, które właśnie poprawiał, zapomniawszy już o synu i żonie.Musiała mocno zacisnąć pięści, by nie wrzasnąć na niego na cały głos za tę obojętną odprawę.Mógł przecież tyle jeszcze powiedzieć! Mógł pochwalić chłopca za to, że ani razu nie sfałszował i doskonale operował oddechem.Robie naprawdę miał dobry głos.Pohamowała jednak gniew i wzięła za rękę synka, który nie rozumiał, dlaczego tata nie cieszy się bardziej.— Chodź, zobaczymy — powiedziała głośno i twardo — może Lorra będzie miała dla ciebie jakąś nagrodę za to, że doskonale znasz wszystkie słowa i zmiany tempa!Gdy trzasnęła drzwiami, Petiron obejrzał się przez ramię, a potem dalej poprawiał fatalnie napisane ćwiczenie.— Wiesz, o mało co nie…nie kopnęłam go w kostkę — Merelan zaciskała pięści, przemierzając z irytacją niewielki gabinet, a jednocześnie pokój dzienny w mieszkaniu Lorry, ulokowanym w pobliżu cechowych kuchni.— Naprawdę? — Przyjaciółkę nieco zaskoczyło jej gwałtowne zachowanie.Tylko raz popatrzyła na Merelan, gdy ta wpadła do kuchni, i natychmiast kazała pomywaczkom dać Robintonowi świeżo upieczonych, jeszcze gorących ciastek, a sama zabrała Mistrzynię Śpiewu do biura.Wiedziała, że Betrice wyjechała z Cechu na czas porodu; była dumna, że Merelan zwróciła się właśnie do niej.— Widzisz, słyszałam uczniów trzeciego roku, którzy nie potrafili równie dobrze zaśpiewać Pieśni o Obowiązkach — wyjaśniła Merelan, w dalszym ciągu krążąc po pokoju, by dać ujście frustracji.— Nie pomylił ani jednej nutki, ani razu nie pospieszył się z oddechem.Naprawdę doskonale to zaśpiewał.— Petiron przecież powiedział to samo, prawda? — odparła Lorra w nadziei, że uspokoi śpiewaczkę.— Tak, ale mógł przecież powiedzieć więcej.Robie śpiewał doskonale, lepiej niż czternastolatek, a ma przecież zaledwie cztery Obroty! A Petiron zachował się tak, jakby to było normalne, jakby czegoś takiego należało się spodziewać po jego synu!— No właśnie! — Lorra wymierzyła palec w rozdygotaną śpiewaczkę.— Sama to powiedziałaś! Spodziewał się takiej doskonałości po swoim synu! Gdyby Robie był mniej dokładny i precyzyjny, niż Petiron się spodziewał, dopiero byś się nasłuchała, wiesz?Merelan zatrzymała się nagle i popatrzyła na gospodynię.Potem wybuchnęła gorzkim śmiechem, który widać rozproszył jej gniew, bo usiadła w fotelu i dalej chichotała.— Oczywiście, że masz rację.Gdyby Robie nie śpiewał z idealną dokładnością, musiałby powtarzać Pieśń tak długo, aż by się jej nauczył.Och, na Pierwsze Jajo, co ja mam robić? Chłopiec tak bardzo potrzebuje ojca, tak pragnie jego akceptacji, a nigdy, nigdy jej nie uzyska!— Nic dziwnego.Petiron niechętnie udziela nawet zasłużonych pochwał, jest najsurowszym nauczycielem wśród Harfiarzy.Ale — podkreśliła Lorra — teraz już nie musisz się przejmować tym, że kiedyś odkryje, jak bardzo jego własny syn przewyższa go w talencie muzycznym.Merelan rzuciła jej zdumione spojrzenie.— Och, daj spokój, Merelan, sama o tym doskonałe wiesz.Chłopiec już teraz jest muzykiem w większym stopniu, niż trzykrotnie starsi od niego uczniowie.Nie zdziwię się, jeśli jako szesnastolatek zostanie czeladnikiem.— Czeladnicy muszą mieć osiemnaście lat — zaprotestowała słabo Merelan.— Zobaczymy, jak Robie skończy szesnaście lat.A na razie uważam, że mogłabyś już przestać pilnować chłopca, gdy kręci się wokół ojca.Ułatwi to życie i tobie, i małemu.Jestem pewna, że Petiron nic nie zauważy, póki głos jego syna nie zacznie się łamać i nie spostrzeże nagle, że jego maluch jest już mężczyzną.— Naprawdę? — spytała z namysłem Merelan, biorąc na serio żartobliwe słowa Lorry.— Wcale bym się nie zdziwiła — gospodyni strzeliła palcami.— Przestań się tym tak przejmować.Wyczuwa się napięcie w twoim głosie… przykro mi to mówić, ale nikt inny by się nie odważył.Może z wyjątkiem Petirona, więc chyba lepiej, że on tego nie zauważył.A może jednak przekroczyłam granicę?— Ależ skąd, Lorro.Wcale nie.— Merelan położyła dłoń na jej pulchnym przedramieniu.— Po prostu wydawało mi się, że nikt tego nie zauważy.Ćwiczyłam tylko wokalizy, starałam się nie forsować głosu…— Niełatwo jest stale tkwić między młotem a kowadłem, zwłaszcza kiedy chodzi o dwóch najważniejszych mężczyzn w twoim życiu.— Lorra pochyliła się i poklepała palce, którymi Merelan nerwowo przebierała po stole [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl