,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Patrz, tatusiu! Wygląda, jakby brzeg odsuwał się od nas, a nie my od niego - zawołał Tomek.Zaledwie wyczuwalne drżenie pokładu oznajmiło uruchomienie maszyn.„Aligator" ruszył naprzód, wkrótce wypłynął z zatoki w morze.Tomek stojąc obok ojca obserwował ląd oddalający się coraz bardziej.- Kapitan Mac Dougal powiedział, że moja kajuta znajduje się tuż obok jego - odezwał się, kiedy domy na wybrzeżu zaczęły zmieniać się w wąski kolorowy pasek.- Mamy na statku dość dużo wolnych pomieszczeń - wyjaśnił Wilmowski - wobec tego każdy z nas otrzymał własny kącik.Jest to bardzo celowe, na „Aligatorze" spędzimy kilka miesięcy.- Czy w czasie pobytu w Australii będziemy również mieszkać na statku? - zaciekawił się Tomek.- „Aligator" jest naszą główną bazą operacyjną.Stosownie do potrzeb będzie mógł zmieniać miejsce postoju.W ten sposób zwierzęta schwytane w czasie poszczególnych wypraw możemy odsyłać na statek.Większość z nich bardzo źle znosi pierwszy okres niewoli.W nieodpowiednich warunkach transportowych wiele zwierząt ginie niepotrzebnie.Dlatego też „Aligator" będzie dla nich najdogodniejszym miejscem pobytu.- Czy zwierzęta chorują w czasie morskiej podróży? - pytał niezmordowany Tomek.- Niektóre chorują, lecz niemal wszystkie są rozdrażnione.Pomówimy o tym przy okazji.Teraz musisz urządzić się w swojej kabinie.Wilmowski zaprowadził syna do nadbudówki położonej na górnym pokładzie.Po obydwóch stronach wąskiego korytarza znajdowały się drzwi opatrzone tabliczkami z numerami.Wilmowski zatrzymał się na progu i poinformował syna:- Pierwsze drzwi po lewej - to kabina kapitana.Następne twoja, trzecie moja, a ostatnie należą do Smugi.Drugą stronę korytarza zajmują oficerowie i bosman Nowicki.Reszta załogi ma swoje kwatery o piętro niżej.Tam też mieszczą się wspólne sale.Wilmowski przystanął przed kabiną przeznaczoną dla Tomka; z uśmiechem zaproponował:- Wydaje mi się, że najlepiej będzie zacząć zwiedzanie statku od twojej własnej kabiny.Proszę, wejdź pierwszy!Tomek otworzył drzwi.Ogarnęło go zdumienie, gdy rozejrzał się po przytulnym pokoiku.Nad wąskim, przymocowanym do ściany łóżkiem wisiał lśniący sztucer.- Tatusiu, czy wszystko to, co jest w kabinie, należy do mnie? - upewniał się, z trudem hamując ogarniające go wzruszenie.- Tak - odparł ojciec - znajdziesz tu cały ekwipunek konieczny na wyprawę.- Irka, Witek i Zbyszek pękną z zazdrości, kiedy im o tym napiszę! - zawołał Tomek.- Czy masz ochotę zwiedzić teraz resztę statku? - zapytał Wilmowski, widząc, że Tomek co chwila niecierpliwie spogląda na wiszący nad łóżkiem sztucer.- A może wolisz najpierw rozejrzeć się tutaj?- Myślę, że tak będzie najlepiej.Później mogę obejrzeć statek - orzekł Tomek zadowolony z propozycji.- Dobrze, zostań więc w swojej kabinie, a ja pójdę na naradę z panem Smugą i kapitanem.Będziemy w palarni na dolnym pokładzie.Wystarczy zejść schodkami znajdującymi się w końcu korytarza, aby trafić do nas.- Doskonale, tatusiu.Przyjdę tam do Was.Zaledwie drzwi zamknęły się za ojcem, Tomek jednym susem wskoczył na łóżko; z największą ostrożnością zdjął sztucer z wieszaka.W skupieniu oglądał na wszystkie strony lśniącą broń.Wyraz niepokoju ukazał się na jego twarzy.Tak był zajęty, że nawet nie usłyszał wejścia bosmana.- Ho, ho! Widzę, że zafundowałeś sobie piękną broń na wyprawę - odezwał się bosman Nowicki.Tomek drgnął przestraszony i omal nie upuścił sztucera.- Nie słyszałem, jak pan wchodził do kabiny - usprawiedliwił się, zmieszany widokiem marynarza.- Nie masz się czego wstydzić, braciszku - powiedział ze śmiechem bosman.- potrafię podejść nawet do śpiącego lwa nie zwracając na siebie uwagi.Masz piękny sztucer.Nowy zapewne!- Myślę, że.nowy - potwierdził Tomek.- Nowoczesna broń.Na pewno nie widziałeś jeszcze takiej w Warszawie - mówił dalej bosman.- Pokaż, braciszku, obejrzymy ją wspólnie.Z westchnieniem ulgi Tomek podał sztucer bosmanowi.Musiał on być nie lada znawcą broni, gdyż w jego rękach ożyła nagle, ukazując wszystkie swe tajniki.W kilka minut rozłożył niemal cały sztucer, wyjaśniając jednocześnie przeznaczenie poszczególnych części.Potem złożył go z powrotem i zaproponował:- No, braciszku, spróbuj teraz zrobić to samo [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|