, Alfred Szklarski Tomek w Krainie Kangurow (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Patrz, tatusiu! Wygląda, jakby brzeg odsuwał się od nas, a nie my od niego - zawołał Tomek.Zaledwie wyczuwalne drżenie pokładu oznajmiło uruchomienie maszyn.„Aligator" ruszył naprzód, wkrótce wypłynął z zatoki w morze.Tomek sto­jąc obok ojca obserwował ląd oddalający się coraz bardziej.- Kapitan Mac Dougal powiedział, że moja kajuta znajduje się tuż obok jego - odezwał się, kiedy domy na wybrzeżu zaczęły zmieniać się w wąski kolorowy pasek.- Mamy na statku dość dużo wolnych pomieszczeń - wyjaśnił Wil­mowski - wobec tego każdy z nas otrzymał własny kącik.Jest to bardzo celowe, na „Aligatorze" spędzimy kilka miesięcy.- Czy w czasie pobytu w Australii będziemy również mieszkać na stat­ku? - zaciekawił się Tomek.- „Aligator" jest naszą główną bazą operacyjną.Stosownie do potrzeb będzie mógł zmieniać miejsce postoju.W ten sposób zwierzęta schwytane w czasie poszczególnych wypraw możemy odsyłać na statek.Większość z nich bardzo źle znosi pierwszy okres niewoli.W nieodpowiednich warun­kach transportowych wiele zwierząt ginie niepotrzebnie.Dlatego też „Aliga­tor" będzie dla nich najdogodniejszym miejscem pobytu.- Czy zwierzęta chorują w czasie morskiej podróży? - pytał niezmor­dowany Tomek.- Niektóre chorują, lecz niemal wszystkie są rozdrażnione.Pomówimy o tym przy okazji.Teraz musisz urządzić się w swojej kabinie.Wilmowski zaprowadził syna do nadbudówki położonej na górnym po­kładzie.Po obydwóch stronach wąskiego korytarza znajdowały się drzwi opatrzone tabliczkami z numerami.Wilmowski zatrzymał się na progu i poinformował syna:- Pierwsze drzwi po lewej - to kabina kapitana.Następne twoja, trze­cie moja, a ostatnie należą do Smugi.Drugą stronę korytarza zajmują ofice­rowie i bosman Nowicki.Reszta załogi ma swoje kwatery o piętro niżej.Tam też mieszczą się wspólne sale.Wilmowski przystanął przed kabiną przeznaczoną dla Tomka; z uśmie­chem zaproponował:- Wydaje mi się, że najlepiej będzie zacząć zwiedzanie statku od twojej własnej kabiny.Proszę, wejdź pierwszy!Tomek otworzył drzwi.Ogarnęło go zdumienie, gdy rozejrzał się po przy­tulnym pokoiku.Nad wąskim, przymocowanym do ściany łóżkiem wisiał lśniący sztucer.- Tatusiu, czy wszystko to, co jest w kabinie, należy do mnie? - upew­niał się, z trudem hamując ogarniające go wzruszenie.- Tak - odparł ojciec - znajdziesz tu cały ekwipunek konieczny na wyprawę.- Irka, Witek i Zbyszek pękną z zazdrości, kiedy im o tym napiszę! - zawołał Tomek.- Czy masz ochotę zwiedzić teraz resztę statku? - zapytał Wilmowski, widząc, że Tomek co chwila niecierpliwie spogląda na wiszący nad łóżkiem sztucer.- A może wolisz najpierw rozejrzeć się tutaj?- Myślę, że tak będzie najlepiej.Później mogę obejrzeć statek - orzekł Tomek zadowolony z propozycji.- Dobrze, zostań więc w swojej kabinie, a ja pójdę na naradę z panem Smugą i kapitanem.Będziemy w palarni na dolnym pokładzie.Wystarczy zejść schodkami znajdującymi się w końcu korytarza, aby trafić do nas.- Doskonale, tatusiu.Przyjdę tam do Was.Zaledwie drzwi zamknęły się za ojcem, Tomek jednym susem wskoczył na łóżko; z największą ostrożnością zdjął sztucer z wieszaka.W skupieniu oglądał na wszystkie strony lśniącą broń.Wyraz niepokoju ukazał się na jego twarzy.Tak był zajęty, że nawet nie usłyszał wejścia bosmana.- Ho, ho! Widzę, że zafundowałeś sobie piękną broń na wyprawę - odezwał się bosman Nowicki.Tomek drgnął przestraszony i omal nie upuścił sztucera.- Nie słyszałem, jak pan wchodził do kabiny - usprawiedliwił się, zmieszany widokiem marynarza.- Nie masz się czego wstydzić, braciszku - powiedział ze śmiechem bosman.- potrafię podejść nawet do śpiącego lwa nie zwracając na siebie uwagi.Masz piękny sztucer.Nowy zapewne!- Myślę, że.nowy - potwierdził Tomek.- Nowoczesna broń.Na pewno nie widziałeś jeszcze takiej w Warsza­wie - mówił dalej bosman.- Pokaż, braciszku, obejrzymy ją wspól­nie.Z westchnieniem ulgi Tomek podał sztucer bosmanowi.Musiał on być nie lada znawcą broni, gdyż w jego rękach ożyła nagle, ukazując wszystkie swe tajniki.W kilka minut rozłożył niemal cały sztucer, wyjaśniając jedno­cześnie przeznaczenie poszczególnych części.Potem złożył go z powrotem i zaproponował:- No, braciszku, spróbuj teraz zrobić to samo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl