, Alex Kava Maggie O'Dell 05 Zło Konieczne 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A więc on chciał, żeby go powstrzymała, a ona nawet nie poznała, że tobył kolczyk Deny. Campion kontynuował, jakby jej nie słyszał.- Wysłałem pani instrukcje, a nawet mapę.Myślałem, że pani mi pomoże.Ale pani minie pomogła.Nie umiała pani.Gwen oparła się o biurko, sięgnęła ręką do tyłu, szukała czegoś, czym mogłaby siębronić, bo stało się jasne, że jej słowa, jej głos to za mało.Niestety, schowała wszystko doswojej skórzanej teczki tuż przed przyjściem Jamesa.Teczka leżała na krześle obok biurka.- Mogę ci pomóc, James - skłamała.Nie miała pojęcia, co mogłaby mu zaproponować.- Możemy raz jeszcze to wszystko obgadać.- Wyciągnęła rękę po teczkę.- Nie, szlag by to trafił! - Wrzasnął tak głośno, że Gwen znowu wsparła się o biurko,jakby uderzył ją pięścią.Przytuliła teczkę do piersi jak tarczę, obejmowała ją mocno.Niestetyteczka była zamknięta.Gwen nie mogła włożyć ręki do środka.- Nie, nie może pani! -krzyczał dalej.- Ale ja mogę.- Wyjął z kieszeni mały rewolwer.I wymierzył w Gwen.Jej serce waliło z całej siły.Oddychała z wielkim trudem, dłonie były mokre od potu.- James, skąd masz broń? - spytała szeptem, a mimo to z wielkim wysiłkiem.Zapózno, żeby martwić się tym, że okazuje strach.Ale jak on zdobył broń? Nie zastrzelił żadnejze swoich ofiar.Racine mówiła, że je dusił.Ale skąd ta pewność? Nie znaleziono żadnegociała, tylko głowy.- James, odłóż broń.- Czy gdyby dodała  proszę , coś by to zmieniło? Czyktoś ją usłyszy, jeśli zacznie krzyczeć?- Teraz czuję się dobrze - oznajmił Campion, wymachując rewolwerem.- To mipomoże.Kupiłem go parę dni temu.Zamierzałem nim zabić ojca Paula, ale nie wiedziałem,jak wnieść broń do samolotu.- Uśmiechał się łagodnie.Był spokojny.Zbyt spokojny.Rękanie drżała mu ani trochę, trzymał ją wyciągniętą przed sobą.- Teraz czuję się dobrze.Lepiejniż podczas naszych sesji.Czuję się silny.Tak, chciałem zobaczyć strach w jego oczach.Alebyło jeszcze lepiej.Usłyszałem jego ostatni oddech.Jego ostatni oddech, kiedy go udusiłem,wycisnąłem życie z tego drania.Nagle urwał, wyglądał, jakby nasłuchiwał.Gwen także nadstawiła uszu, miałanadzieję, że to odgłos windy.Może ktoś był w korytarzu.Ale słyszała tylko bicie swojegoserca.Zagłuszało wszystkie inne dzwięki.James przekrzywił głowę, wciąż słuchał, potem się uśmiechnął.- Walenie ustało.Oczywiście, że ustało, chciała powiedzieć Gwen.Teraz przeniosło się do niej.- Nie powinna była pani wyciągać ze mnie tych wszystkich wspomnień, doktorPatterson.- Pokręcił głową.Nie mogła w to uwierzyć.On naprawdę zamierzał to zrobić.Nie była w stanie przełknąć, każdy oddech sprawiał jej ból.Ledwie trzymała się na nogach.Jeśli upadnie, czyJames zabije ją, jak będzie leżała na podłodze? Jego oczy - choć nie spuszczał z niej wzroku -zdawały się patrzeć gdzie indziej.Czy powinna spróbować ucieczki? W końcu co ma dostracenia? Jaka to różnica, czy strzeli jej między oczy, czy w plecy?Nie wyleczyła pani tego - stwierdził Campion, a Gwen pomyślała, że mówił jak kat,jej kat.- Dałem pani tyle okazji, a pani mi nie pomogła.- James, przecież wcale nie chcesz tego zrobić.Lecz on jej nie słuchał.- Wybaczam pani.- Pociągnął za spust.Ból rozchodził się po całym ciele.Nie pamiętała, kiedy upadla, ale z podłogi widziała,jak James Campion wsadził lufę rewolweru do swoich ust i strzelił po raz drugi.To byłaostatnia rzecz, jaką zobaczyła Gwen Patterson, zanim wszystko pochłonęła ciemność. ROZDZIAA OSIEMDZIESITY PITYM s PubOmaha, NebraskaMaggie nigdy nie wierzyła, że spowiedz to ukojenie dla duszy.Jeśli o nią chodziło, nieprzyniosło to żadnych pozytywnych skutków, straciła tylko czas, który mogła wykorzystaćlepiej.Nie istnieje bowiem nic takiego jak zamknięcie dawnych spraw.Wszyscy dzwigająjakiś bagaż przeszłości, tyle że niektórzy cięższy.Nigdy nie opowiadała o swojej matcealkoholiczce nikomu poza Gwen.Co dobrego może wymknąć z przypominania tamtychokropnych czasów? Bez wysiłku potrafiła przywołać palący, cuchnący alkoholem oddechprzyjaciół swojej matki, którzy próbowali ją, wówczas drobną dwunastolatkę, wcisnąć w kąt,żeby ją pocałować albo  zrobić szybki masażyk , jak zwał to jeden z nich.Nie podzieliła się zatem z siostrą Kate ponurymi szczegółami z przeszłości,powiedziała tylko:- Powiedzmy, że narzeczeni mojej matki nie zawsze byli dżentelmenami.Siostra Kate skinęła głową, jakby rozumiała całą sytuację na podstawie tego jednegokrótkiego zdania.- Ile miała pani lat?- Dwanaście, trzynaście.Kiedy skończyłam czternaście, matka w końcu kazała imwynajmować pokój w hotelu.Oczywiście dopiero wtedy, kiedy jeden z jej przyjaciółzasugerował, żebyśmy zrobili to we troje.- Rozumiem - rzekła siostra Kate spokojnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl