, Zbigniew Włodzimierz Fronczek Wyznania grabarza 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Złudzenie prawdy było wyreżyserowane doskonale, dopiero polatach - gdy aktorzy i reżyserzy byli już znudzeni zabawą -okazywało się, że wiele elementów legendarnych już występów tosprytne tricki.Na oszustwie przyłapana została w Paryżu w roku1932 Stanisława Popielska, także słynne polskie medium.Jan Guziki Franek Kluski nigdy nie splamili się jakąś grą, hochsztaplerskązabawą, czy mistyfikacją.Anegdotkę, którą przytoczyła MagdalenaSamozwaniec, należy- co oczywiste - między bajki włożyć.Na ich seansach -jakjuż się rzekło - pojawiały się duchynajprawdziwsze, prosto z zaświatów, ale przecież nie po to, bybudzić grozę i przerażenie.Guzik i Kluski byli sługami szatana? Czy Boga? ZdecydowanieBoga.Okołowicz kończył swe dzieło słowami:  Błogosławione niech będąwłaściwości psyche i organizmu ludzkiego pozwalające nam,słabym istotom ludzkim, przyjrzeć się niekiedy fragmentombezustannego procesu ewolucji w przyrodzie wszechświata, któregocząstką nierozdzielną jesteśmy, a którego stwórcą najwyższym ijednym panem -jest Bóg.243 Ludzki głos koniaW Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem.Czy to aby możliwe?A możliwe, że narodził się Syn Boży? Ludzie nie chcieli uwierzyć wnarodziny Odkupiciela, nie chcieli go przyjąć pod swój dach, niebyło dla niego miejsca w gospodzie, na świat przyszedł w lichejstajence.Narodził się jako człowiek i tamtej pamiętnej nocy poczęłysię dziać cuda.Opisał je choćby wielki polski poeta FranciszekKarpiński w pięknej kolędzie Bóg się rodzi.To ciągle popularnapieśń, nadal rozbrzmiewa w polskich świątyniach, ale ludzieczęstokroć nie rozumiej ą, że śpiewaj ą o cudach, o zjawiskach,których nie sposób ogarnąć ludzkimi zmysłami.Rodził sięZbawiciel - a jak pisał poeta - ogień stawał się lodem, blaskciemnością, siła zaś nicością, marnością, padliną.Na pamiątkę Narodzenia Pańskiego układamy na wigilijnym stolesiano.Przypomina ono o ubóstwie Zwiętej Rodziny.Siadamy zastołem po błyśnięciu pierwszej gwiazdy.Powiadano, że w tęszczególną noc wyją psy, bo w obejściach pojawiają się duchy.Dladuchów w dawnej Polsce przygotowywano niekiedy osobny stolik,na nim zaś ustawiano ulubione potrawy zmarłych.Do dzisiajpozostawiamy przy naszym zastawionym stole wolne miejsce dlazagubionego wędrowca.No i wreszcie jak już się rzekło, także na pamiątkę tamtej cudownejnocy - gadają zwierzęta.Pewien bogaty gospodarz z podlubelskich Jakubowie podsłuchałrozmowę koni.Mówiły właśnie o nim.Rozprawiały, że niebawemwywiozą go na cmentarz.I tak się stało.Pamiętają ludzie o tymprzypadku.Do dzisiaj tamte Jakubowice noszą nazwę - Konińskie.Skąd te szkapska o tym wiedziały? Skąd znały przyszłość swegogospodarza?Trudne pytanie, ale odpowiedz po pewnym zastanowieniu -znajdziemy.Konie nie gadają o kiszeniu kapusty czy zatykaniu dziur w płotach,bo to ludzkie, banalne sprawy.Nie znaczy to, broń Boże, że ludzkiesprawy są zwierzętom obce.Wiedzą, kto zachodzi pod nieobecność244 gospodarza do gospodyni, do służącej, do jego córki.Wiedzą także,czyj duch błąka się po obejściu, wszak zwierzęta mają większą odludzi łatwość w dostrzeganiu zjaw i widm.To, owszem, ciekawe, ale jeszcze żaden powód, aby podsłuchiwaćrozmowy klaczy, zrebiąt i ogierów!Jest jednak jeden mocny argument, żeby zainteresować się gadaniemkoni.Często rozprawiają bowiem o zakopanym złocie.Nie ma wnaszym pięknym kraju okolicy, wioski, miasteczka, gdzie nie byłobyzakopanego złota! Leży sobie od wieków, niekiedy tylko od latkilkudziesięciu, i tylko czeka na takiego, któremu zechce się ruszyćłopatą.Skąd jest? Skąd złoto w ziemi?Zakopywali je Polacy, Turcy, Tatarzy, %7łydzi, Rosjanie.Rosjanie mieli złoto?Ruskim nigdy go nie brakowało! Rabowali u nas, u naszychsąsiadów, gdzie się tylko dało.Ale wiele, wiele lat pózniej, bo wlatach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych minionego wieku, tomy, Polacy, woziliśmy od nich złoto: pierścionki, obrączki, kolczyki.Co kto lubił, co komu było potrzeba.Nie może jednak ulegać wątpliwości, iż na polskiej ziemi jestmnóstwo złota, które było w rękach Rosjan.Niemało złota zakopaliżydowscy karczmarze.Rozpijali polskich chłopów, całe wiekizbierali chłopskie grosze i miedziaki, kupowali za nie sztaby złota,ale często nic z niego nie mieli.A dziś leży sobie ono w ziemi,ukryte przed ludzkim okiem.Ludzie o nim zapomnieli, a koniewiedzą.Wszystkie wiedzą?Jeden nie wie, bo przygłup, patrzy tylko, aby się owsem i sianemzapchać, inny sianem i owsem - rzecz jasna - nie pogardzi, żre, żre,aż się otręby sypią, ale oko ma bystre, patrzy i swoje widzi.Wie,gdzie się złoto błyszczy, bo złoto przecież nie leży - o czymwiedzieli już dobrze nasi dziadowie - bez znaku.Ono się co siedemlat przepala! To znaczy: oczyszcza się w ogniu, ale się nie spala czyteż stapia, ono -jak się rzekło -jedynie się przepala.Człowiek tegoognia nie widzi, koń widzi.I wie.Każdemu o nim powie? Podczas każdej wigilii?Mądry człowiek wie - co mówi, głupi mówi - co wie.Z koniempodobna sprawa.Owszem, w końcu powie, bo po cóż koniowi złoto,245 ale musi mieć pewność, że gospodarz będzie o niego dbał, że zawszenakarmi, nie będzie mu paszy żałował, że go na zimę podkuje, by sięnie ślizgał, ajak nie podkuje, to na lód nie wyprowadzi.A do młynapojedzie, gdy śnieg stopnieje.Pewna szkapina wypaplała, gdzie złoto, chłop wykopał, wzbogaciłsię, nową chałupę, wóz, karosze wypasione kupił.Starą chabetęjakiemuś żebrakowi czy rzeznikowi oddał.Zbliża się niezwykła noc.Ludzie gromadzą się za wigilijnymstołem, pod ustrojoną choinką i wesoło śpiewaj ą:Chrystus się rodzi, nas oswobodzi, Anieli grają, króle witają.Pasterze śpiewają, bydlęta klękają, Cuda, cuda ogłaszaj ą.Polskie kolędy są nie tylko najpiękniejsze w świecie, ale inajgłębsze, to swoiste traktaty teologiczne.Bydlęta uklękły przedNowonarodzonym, lud wierzył i wierzy, że otrzymały przy żłóbkubetlejemski dar przekazywania wiadomości o ukrytym złocie.I miałdowody, że zwłaszcza konie bywały bardzo hojne w szafowaniu tymdarem.246 Jak anioł śmierć przyprowadziłDo karczmy kulawego Joska pod Kockiem anioł przyprowadziłśmierć.Przyprowadził kostuchę - opowiadają starzy ludzie - abywybawiła z niewoli polskiego żołnierza.Opowieść brzmi zagadkowo, może nawet nieprawdopodobnie.Skąd anioł w karczmie?Zszedł z nieba - powiadają jedni.Inni mówią, że miał tam dozałatwienia sprawę niecierpiącą zwłoki i opuścił na chwilę stajenkęw kościele.Jeszcze inni - ci, co mocno stąpają po ziemi i nie ulegajączarowi opowieści - twierdzą, iż był to jedynie kolędnik, ot, wiejskichłopak przebrany za anioła.Anioł z nieba czy ze stajenki, to przecież posłaniec Boży, taki mógłbez trudu śmierć przywołać.Wystarczyło mu gwizdnąć, aniołyprzecież gwiżdżą wyśmienicie.Ale mógł też jedynie o śmiercipomyśleć i już stała koło niego.Aatwo sobie obraz śmierciprzedstawić: kościotrup z kosą owinięty prześcieradłem stoiwyprostowany przed aniołem.I czeka na rozkazy.Ale - o czym niewolno zapominać - kolędnik, chłopak przebrany za anioła, miałtakże -można się tak wyrazić - śmierć w zasięgu ręki.W jegokompanii kolędniczej musiał się przecież jakiś wyrostek odziać wprześcieradło i uzbroić w kosę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl