, Twain Mark Krolewicz i zebra 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kataplazm takispalał naskórek i dobywał na jaw ohydne żywe mięso.Następnie nogę mazano krwią, ta zaśpo zupełnym wyschnięciu barwiła okolice rany na ciemny, obrzydliwy kolor.Po zabiegachtych wystarczało nałożyć opatrunek z brudnych szmat, i to nałożyć go w sposób rozmyślnieniedbały, dzięki czemu okropna rana była widoczna i budzić mogła współczucie przechodnia.Hugon zapewnił sobie pomoc kotlarza, któremu król wygrażał niegdyś jego własną kolbą,i obydwaj wzięli chłopca na włóczęgę, kiedy zaś oddalili się od biwaku szajki tak, że nie byłoich stamtąd widać, przewrócili ofiarę i kotlarz trzymał ją, a Hugon sprawnie i mocno przy-wiązywał kataplazm do łydki.Król szamotał się i kipiąc gniewem obiecywał, że każe powiesić swych oprawców, kiedyodzyska berło.Ale Hugon i kotlarz krzepko trzymali chłopca, bawili się jego bezowocną wal-ką i drwili z grózb lub przekleństw.Szarpanina trwała, dopóki nie zaczął działać synapizm,który wnet dokonałby kompletnego dzieła, gdyby nie wyłoniła się przeszkoda.Ale przeszko-da wyłoniła się, bo na scenę wkroczył nieoczekiwanie ów  niewolnik , który wygłosił nie-gdyś mowę przeciw angielskiemu prawodawstwu, teraz zaś położył kres niecnemu przedsię-wzięciu zrywając kataplazm i bandaże.Król chciał pożyczyć od wybawcy pałkę i na miejscu przetrzepać kaftany dwóch łajdaków,ale chłop odmówił stanowczo, twierdząc, że awantura mogłaby tylko przyczynić kłopotu,rozprawę zaś odłożyć wypada do wieczora, kiedy zgromadzi się cała kompania i nikt obcy niepoważy się wtrącić lub przeszkodzić.Potem  niewolnik zaprowadził skłóconą trójkę doobozowiska i złożył odpowiednie sprawozdanie hersztowi.Ten wysłuchał wszystkiego, po-dumał trochę i oznajmił, że szaleńca nie należy zmuszać do żebraniny, ponieważ jest bezwątpienia godzien czegoś lepszego i bardziej zaszczytnego.Powiedziawszy to Harap nie-zwłocznie awansował chłopca: przeniósł go z grupy żebraczej i przydzielił do kradzieży!Hugon nie posiadał się z radości.Próbował już uczynić wroga złodziejem i próby się niepowiodły, lecz tym razem nie będzie oczywiście takich trudności, chłopiec nie ośmieli siębowiem zlekceważyć wyraznego rozkazu wydanego mu bezpośrednio przez naczelnego wo-dza.Wobec tego Hugon chciał urządzić wyprawę tego jeszcze popołudnia, a w czasie tej wy-prawy popchnąć towarzysza w łapy prawa.Zamierzał jednak uczynić to przemyślnie i stwo-rzyć pozory przypadku, gdyż  król Kogutów Bojowych był już popularny i szajka mogłabypotraktować nie nazbyt uprzejmie osobnika raczej niepopularnego, który dopuścił się zdradytak haniebnej, jak wydanie towarzysza wspólnemu wrogowi  sprawiedliwości.Wszystko układało się pomyślnie.We właściwym czasie Hugon ze swą ofiarą ruszył dopobliskiego miasteczka, gdzie bez pośpiechu przemierzali jedną uliczkę po drugiej.Hugonbacznie wyglądał sposobności, która pozwoli mu spełnić podły zamiar, król zaś nie mniej85 bacznie wyglądał sposobności, która pozwoli mu uskoczyć na bok i raz na zawsze wyzwolićsię z haniebnej niewoli.Obydwaj odrzucali rozmaite niezłe na pozór sposobności, każdy z nich bowiem postanowiłw tajnikach serca, iż tym razem działać musi  na pewniaka i nie pozwoli gorącym pragnie-niom uwikłać się w przedsięwzięcie, które groziłoby niepowodzeniem.Wyczekiwana okazja trafiła się najprzód Hugonowi.Ukazała się jakaś kobieta z koszy-kiem i pękatą paczką w koszyku.Niedobra radość zabłysła w oczach wyrostka, gdy szepnąłdo siebie: Ha, do stu diabłów! Dobra będzie robota, jeżeli zdołam mu to podrzucić.Wtedy niechjuż Bóg ma w swej pieczy  króla Kogutów Bojowych!Hugon czekał i obserwował.Na pozór był spokojny, lecz wewnętrznie drżał z podniecenia.Czekał, aż niewiasta przejdzie mimo i zbliży się wreszcie chwila zupełnie odpowiednia.Po-tem ozwał się stłumionym głosem: Czekaj tu, póki nie wrócę  a powiedziawszy to ruszył chyłkiem w ślad zdobyczy.Radość przepełniła serce Edwarda, który sądził, iż tym razem wymknie się na pewno, je-żeli pościg odwiedzie Hugona na wystarczającą odległość.Ale stało się inaczej, Hugon zaszedł niewiastę od tyłu, porwał paczkę i zawrócił owijającw biegu swą zdobycz starą derką, którą nosił przewieszoną przez ramię.Kobieta zaraz pod-niosła wrzask:  Aapaj złodzieja!  Zauważyła kradzież, bo koszyk zelżał nagle, choć oczywi-ście nie widziała rabusia.Nie zatrzymując się Hugon wetknął zawiniątko w ręce króla i wark-nął: Goń mnie teraz z innymi i krzycz:  Aapaj złodzieja!  ale bacz, abyś powiódł ich złądrogą!W jednej chwili wyrostek dopadł węgła domu i pomknął krętą ścieżyną, niebawem zaśukazał się znowu na ulicy i przystanął za słupem, skąd z niewinną i obojętną miną obserwo-wać zaczął dalszy rozwój wydarzeń oraz ich wyniki.Znieważony tak król rzucił na ziemię paczkę, a derka spadła z niej właśnie w chwili, gdynadbiegła okradziona niewiasta i liczniejszy co chwila tłum depczący jej po piętach.Kobietajedną dłonią chwyciła Edwarda za przegub ręki, drugą porwała swe zawiniątko i jęła obrzucaćprzekleństwami chłopca, który bez skutku próbował się wyrwać.Hugon widział już dosyć: wróg został pojmany, prawo dostanie go teraz w łapy! Chicho-cząc z uciechy porzucił posterunek i krętym szlakiem ruszył wesoło w stronę obozowiska,układając po drodze prawdopodobną wersję tego przypadku, przeznaczoną dla szajki Harapa.Król szamotał się dalej, wyrywał z rąk kobiety i od czasu do czasu wołał z oburzeniem: Puść mnie, głupia niewiasto! Nie ja przecie okradłem cię z twej mizernej własności!Tłum cisnął się wokół, wygrażając  złodziejowi , miotał nań obelgi.Zniady kowal w skó-rzanym fartuchu i z rękawami zawiniętymi do łokci sięgnął po chłopca i zagroził, że dla naukisprawi mu tęgie cięgi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl